napisał(a) gego » 14.11.2012 22:39
50 kilometrów od Fethiye - NIESPODZIANKA
gdzieś przed jakąś górką na podobnej drodze
misiek mówi dość
Jedziemy sobie na 6 biegu, nagle misiu zaczął kaszleć, redukuję na 5,4,3,2, !!!!!!
1 i w podskokach spinam się na szczyt górki.
Super Masakra
Na szczycie zatrzymujemy się - co jest kaman?
Za 4 (dosłownie - 4 sekundy) obok nas zatrzymuje się samochód z dwoma młodymi Turkami
(to był pierwszy z bardzo wielu miłych przejawów gościnności tureckiej, zatrzymywaliśmy się później wielokrotnie - co prawda nie z musu zapalenia oskrzeli naszego miśka - ale po prostu napić się kawy, spojrzeć na mapę lub rozprostować się zawsze zatrzymywał się jakiś Turek oferując swoją pomoc, a i też zdarzyło się iż zostaliśmy obdarowani przeogromnym arbuzem)Jeden z turków ładuje mi się pod miśka drugi zagląda pod maskę - obaj stwierdzają iż poszła turbina lub jakaś nieszczelność na wężu z turbiny.
SUPER
Po dobrych kilku minutach mówią iż nic nie widać - trza podjechać do naprawiacza
Miejscowy naprawiacz to 5 kilometrów - poprowadzą.
Pytam się o "troszkę" lepszego magika, mówią - Fethiye 50 kilometrów
Jeszcze jedno pytanie - Czy będzie jeszcze pod górę?
- będą jeszcze 2 górki, po czym zjeżdżamy stopniowo do morza - odpowiadają
Decyzja nasza to trza się dokulać do morza
Cel
Fethiye cdb.