Kolejna wycieczka.
Tym razem w planie był park narodowy Krka z przepięknymi wodospadami, a w drodze powrotnej krótki spacer po Trogirze i kolacja w Splicie.
W załączeniu - jak wyglądała trasa jaką w tym dniu przejechaliśmy:
Tym razem jednak nie mogę pochwalić się wspaniałą wycieczką.
Wyjechaliśmy wcześnie rano z zachmnurzonego Tucepi, więc bez żalu patrzyliśmy na morze.
Według accuweather miało w tym dniu być pochmurnie, ale bez opadów. Pomyśleliśmy "no trudno" we wrześniu nie musimy mieć codziennie upałów.
Na trasie autostradą w kierunku na Sibenik pogoda stawała się coraz gorsza. Chmury wisiały nad naszymi głowami zwiastując ulewę.
Ja we wrześniu jeszcze dochodziłem do siebie po lipcowym gradobiciu nad moim miejscem zamieszkania. Pomijając straty wokół domu, ucierpiał również 3 miesięczny samochód.... Na wakacje jechałem autem w idealnym stanie i nie chciałbym znów zgłaszać do AutoCasco wymiany maski silnika czy pokrywy bagażnika.....
W pewnym momencie stało się prawie ciemno i rozpętała się burza. Nam zostało do parku Krka jakieś 50km, więc już zaczęliśmy przeczuwać, że z wycieczki będą "nici". Jadąc max 40 km/h (widoczność 30m?) dotarliśmy do wodospadów. Temperatura spadła do 10C!
Po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy, że w deszczu łazić po parku to żadna przyjemność i pojechaliśmy przeczekać burzę do Sibenika.
Zatrzymaliśmy się w MacDonaldzie, który już był zalany w środku przez przelewającą się wodę. Normalnie kataklizm!
Minęła godzina, nadal lało - decyzja, jedziemy do Trogiru (bliżej Tucepi - a tam przecież nie padało!).
Po drodze w okolicach Rogoznicy odwiedziłem zachwalany tu bar z jagnięciną. Zapłaciłem za średnią porcję 60zł i stwierdziłem, że
to smakuje bardzo średnio. Zdecydowanie nasze golonka, peklowane i pieczone na "barbórkę", z kapustą zasmażaną i chrzanem to przy tej jagniecinie rarytas.
Dojezdzamy do Trogiru, uśmiech na twarzy bo nie pada i się przejaśnia. Parkujemy na dużym parkingu i małym mostkiem udajemy się na starówkę wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.
Miasto jest piękne, nas straszy tylko pogarszająca się znów pogoda.
Zwiedzamy, jest na co patrzeć, ale po około 2 godzinach znów przychodzi ulewa.
Przemoczeni siadamy do auta i wyjeżdzamy. Mijamy Split bez nadziei na lepszą pogodę i wracamy do Tucepi. Split i Trogir wpisujemy w plany następnych wakacji.
Wieczorem w Tucepi jest dużo lepsza pogoda, nasi gospodarze zapraszają nas na grilowane rybki, my częstujemy żywcem i tyskim. Wieczór mija miło i spokojnie. Rozmawiamy o polityce i wojnie w latach 90-tych.
Przed nami dzień pakowania, pożegnania z Tucepi i trasa do Wenecji.....