Co do Wenecji - wszystko w swoim czasie
Ale w skrócie - nocowałem w Punta Sabionni, rano popłynęliśmy stateczkiem na wycieczkę po Wenecji, po południu powrót i wyjazd w kierunku Austrii. A co do trasy z Chorwacji do Wenecji - nie była zgodna z planem, ze względu na wiatr (bura?) czekał nas wielogodzinny objazd jadrańską magistralą.
No to zaczynam swoją relację.
Może wydawać się dziwne dla Was, ale wybraliśmy się z małymi dziećmi zupełnie "w ciemno". W planach był NIN, Zadar, Baska Voda. Przed samym wyjazdem, na podstawie przeczytanych tu relacji, zdecydowaliśmy, że jedziemy w kierunku Makarskiej. Mieszkamy jakieś 20km od czeskiej granicy (Chałupki). Wyjechaliśmy o 3.00, po drodze w Chałupkach kupiłem winiety na Czechy, Austrię i Słowenię. Jechałem pierwszy raz do Chorwacji, więc nie chciałem kombinować z objazdami, jazdą przez Węgry. Po prostu chciałem odpalić auto i jechać autostradami.
Auto z 480 litrowym bagażnikiem zostało zapakowane na maxa. Na pewno - co się okazało później, wzięliśmy za dużo jedzenia (puszki), brałem też wodę, dużo browarów, żubrówkę i krupnik (procentowy) dla ewentualnych "gospodarzy" by poznali polską kuchnię
, wózek składany, podstawowe narzędzia, dwie paki pampersów, karton Bebiko no i najważniejsze nocnik. Dwie walizki ciuchów, sprzęt plażowy, itd. Dodatkowe wyposażenie to komplet ładowarek, tablet z bajkami z uchwytem na zagłowek, nawigacja w komórce, zestaw map papierowych no i laptop, żeby nie tracić kontaktu z pracą
Dodatkowo przed wyjazdem odebrałem zieloną kartę (z myślą o wyjeździe do Bośni), wykupiłem rodzinne ubezpieczenie, oraz odebrałem karty ubezpieczenia zdrowotnego z NFZ (w 2012 roku nieprzydatne w Chorwacji).
Czas na wrażenia z jazdy. Wjechaliśmy na czeską autostradę około 3.40. Do Olomuńca droga super, potem na Brno beznadziejna (autostrada z płyt betonowych), jakieś 50km od granicy z Austrią zjeżdzamy na zwykła drogę i śmigamy aż do obwodnicy Wiednia. Do Austrii wjeżdzamy o świcie, jest pięknie, widac winnice, wiatraki, świeższe powietrze niż na Śląsku, czyste ulice. Obwodnica Wiednia, a nawet wszystkie autostrady w Austrii dużo gorszej jakości niż nasze w Polsce (mam na myśli śląski odcinek A1). Podróż przebiega sprawnie, poza zwężeniem z betonowych płyt na autostradzie w Austrii (pierwszy odcinek ze spoconymi dłońmi w te wakacje). Zbliżamy się do Słowenii i zaskoczenie - ostatnia stacja benzynowa przed granicą i wielka kolejka po winietki. Ja na szczęście mam już kupioną, ale niestety muszę tankować. Nieduży bak i benzynowy silnik dają się we znaki
Słowenia - nie ma się co rozpisywać, wjeżdzamy do Słowenii i zaraz wyjeżdzamy
15 Euro poszło się gonić, bo planowaliśmy powrót inną trasą
Można ich krytykować ale przejazd w dwie strony A1 Toruń-Gdańsk to ta sama kasa!
Wjeżdzamy do Chorwacji - wreszcie! Bilecik na bramce i śmigamy. Ponieważ nie miałem załatwionego noclegu, śmigałem bez większych przerw w stronę Jadranu. W sumie do tunelu Svety Rok nic specjalnego nie ma, widoki OK, góry, pięknie i ładnie, ale OCHY i ACHY zaczynają się po przejeździe rzeczonego tunelu. Tak jak i temperatura, która z 20C rośnie do 27C. Widoki świetne, ja pierwszy raz w Chorwacji, żona była kilka lat temu na Istrii, ale i tak zachwycona (Ci co tam jechali wiedzą o co chodzi). Ja, który nad polskie morze jeżdze 2 razy w miesiącu, Trójmiasto znam jak własne miasto, myślałem, że inne morze mnie nie zaskoczy. Myliłem się
Po drodze mijamy wiele miejsc ze spalonymi drzewami, zresztą w oddali coś się tli i dymi. Ziemia wysuszona i ciepło. Miałem bardzo dużo zdjęć............... ale....
Ponieważ nie do końca wiemy gdzie zanocujemy, z autostrady zjeżdzam na Split. Od Splitu kierujemy się na Makarską. Krajobrazy coraz piękniejsze i mimo prawie połowy Września, nadal czuć wakacje (takie z przełomu lipiec/sierpien w Polsce). W Makarskiej nawet nie zostajemy bo się nam nie podoba. Jakiś taki klimat nie nasz, za dużo ludzi. Jedziemy dalej. Zatrzymujemy się w Tucepi. Przejechałem autem zdłuż wybrzeża, nigdzie noclegów, wszystko pozajmowane, kieruję się do inforamcji turystycznej, chcąc zaparkować widzę w drugiej linii zabudowy napis że wolne pokoje. Pytamy o nocleg, JEST!, miła właścicielka Marija daje nam nieduży pokój z kuchnia i łazienką oraz dwoma balkonami za 35 euro. Podoba nam się, jest zacieniony parking, zostajemy.
Wieczorem spacer po miasteczku. Oto kilka zdjęć:
Zachód słońca nad wyspą Brac:
Widok na Biokovo:
Jestem zachwycony ciepłotą wody i jej przejrzystością, choć jak się okaże na drugi dzień, w pełnym słońcu - będę jeszcze bardziej tym zachwycony
Po 12 godzinach jazdy udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.