Właśnie wróciliśmy z Tucepi Cudowne wakacje, super widoki!!!
Nasz pierwszy raz;D
Ja bym mogła nie wyjeżdżać, bardzo mi się spodobało na Makarskiej Riwierze. Mogę z całym sercem polecić Tucepi i okoliczne miejscowości dla rodzin z dziećmi.
My wybraliśmy się z Lublina w dwie rodziny, każda z młodym gniewnym rozbrykanym trzylatkiem - oj było wesoło, dużo przygód, włącznie z zahaczeniem o szpital...ale po kolei:)
Wyjechaliśmy z Lublina 27.05 ok 20:00 i jechaliśmy tymi parszywymi drogami polskimi i słowackimi, dopiero Węgry zaczęło się luksusowo. W nocy na autostradzie było super pusto i spokojnie. Przesypiałam, dziecko spało, mąż był dzielny!
Rankiem dobiliśmy nad Balaton do Zamardi, na camp Autos, odpoczywaliśmy cały dzień, pogoda była paskudna. Wieczorem znów w drogę.
Jechaliśmy w nocy ze względu na marudzące dzieci, i dla nas było oki, ale kierowcy byli umęczeni;/
Rano dobiliśmy do Makarskiej, zatrzymaliśmy się na chwilę na plaży, była jakaś 6:00. Z gościem od kwatery, panem Leonem Saricem umówiliśmy się na ok 7:00. Pogoda nadal była wietrzna i pochmurna, więc lekko się baliśmy, ale Tucepi przywitało nas słonkiem.
Kwatera http://www.tucepi.net/saric-sandra/1_41k1.htm zrobiła na nas pozytywne wrażenie, miała parę mankamentów ale była dosyć tania - ok 40euro za dobę.
Blisko Jadranki, ale o dziwo nam to nie przeszkadzało, bo i tak mało tam siedzieliśmy w dzień, kuchnia dobrze wyposażona, dwie sypialnie i salon, jedna sypialnia od morza, druga od gór, dosyć ciemna, ale chłodna i cicha.
Kuchnia też była ciemna, pan Leon zaoszczędził na żarówkach, jedno małe okno też robiło swoje - plus, było chłodniej.
Była klima ale nam nie potrzebna.
Balkon na ulicę, ale czegóż chcieć więcej przy dwóch chłopakach;)
Parkowanie - jedno auto w garażu, drugie koło domu.
Sąsiedzi mili, nawet podarowali nam cytrynki ze swojego drzewa.
Do morza blisko albo przez światła i w dół do promenady, albo pod Jadranką niedaleko domu dwa zejścia pod ulicę.
Sklepy trochę daleko, ale też sobie radziliśmy, konzum i studenac, kilka sklepików piekarniczych, które się dopiero koło 1.06 pootwierały, jeden mięsny, ale jak dla mnie to mięso jakieś ble, kilka punktów z warzywami i owocami, które też ruszyły w czerwcu.
To tyle jeśli chodzi o opis miejsca i nasze wrażenia:)
Z Tucepi robiliśmy wypady do Makarskiej do konzuma , zrobiliśmy wypad do Makaru, do Splitu i Solony, Dubrownika, popłynęliśmy z Drvenika do Sucuraju, spacerowaliśmy po szlaku nad Tucepi.
Były plany na Imocki, park Biokovo, chcieliśmy przejechać się nad Podgorą nad urwiskiem, ale robili tunel - wielkie zdziwienie panów budowlańców - po co my się tam pchamy?:D
Spotkanie ze szpitalem było ostre - nasz synek złamał rękę na placu zabaw, nie wiedzieliśmy gdzie jest szpital, lekarz, jakoś tego nie wzięliśmy pod uwagę. Mieliśmy Ekuz, paszporty, ubezp z Uniqi - i dobrze!
Po zdarzeniu pobiegliśmy do znajomego sprzedawcy, u którego kupowaliśmy lody, pytać się gdzie tu lekarz! Poprosił od razu swojego kolegę i nas zawiózł do Makarskiej na pogotowie! Taki był miły:) Na pogotowiu był potrzebny tylko paszport. Tam pan doktor mówi, że niestety trzeba jechać do Splitu (90km) bo oni nie mają RTG...
Założyli temblak i ruszyliśmy z naszym znajomym z kwatery do Splitu. Na szczęście dziecko spało.
A tam, wypełniali dokumenty (potrzebny był Ekuz i paszport dziecka), RTG, nastawianie na żywca, znowu RTG i wypis. Złamanie nie było zbyt poważne, ale ból, strach i stres niepotrzebny...eh, na koniec taka przygoda;/
Następnego dnia dziecko nie pamiętało za bardzo co było, bo znów fikało po swojemu;/
W pt rano opuściliśmy Tucepi i znów udaliśmy się nad Balaton, tym razem spaliśmy w nocy w domku, lepsza pogoda, pyszne jedzenie w miasteczku u St. Kristofa - mega porcje!!!!!
I rano w sobotę do domu:)
W Lublinie byliśmy przed 22:00.
Taka podróż nam się przydarzyła!!!
Jak ktoś ma pytania np. co do cen, to mam sporo rach, ceny z knajp, więc pytajcie:)
P.s. lody po 5-6 kun w mniejszych miasteczkach do 10kn w Dubrowniku, Splicie
Pozdrawiam Kasia