Plażowanie jest super. Ale jestem typem co do szczęścia potrzebuje coś zobaczyć albo gdzieś połazikować.
Wg planu wychodzi Bośnia i Hercegowina.
Planujemy wyjazd na któryś tam poranek. Jedziemy wcześnie rano. Mam nadzieję uniknąć tłumów.
W międzyczasie zalewamy aparat foto i raz się włącza raz nie.
Los nie będzie dla niego przychylny. Zepsuje się całkowicie.
Ale wakacje przecież nie są dla aparatu. W zastępstwie jego funkcje musi przejąć aparat z komórki.
Jedziemy do Mostaru. Droga z Tucepi zajmuje nam ok. 2 godz.
Wczesny wyjazd zagwarantował nam brak turystów w Mostarze.
Gdy my zbieraliśmy się w drogę powrotną tłum z autokarów zalał miasto.
Dojeżdżamy do Mostaru - po drodze widać ślady wojny - już nie jest tak bezbolesnie jak na Chorwacji.
Mijamy też rozwieszone nad drogami Bośni flagi Chorwackie. Nie wiemy początkowo o co chodzi.
To chyba symbolizuje jednak jakąś więź tubylców z Chorwacją a nie z Bośnią.
U wrót Mostaru piękny samotny wielki głaz - potwornie wielki.
Uwielbiam tak położone miasta. I wiem czemu ludzie bardzo dawno temu twierdzili że na górach przebywają bogowie.
Parkujemy na jakimś parkingu blisko starego mostu (okropnie drogi - 2Euro/h).
Od razu znajduje się przewodnik - rezygnujemy. Sami sobie połazimy.
Obowiązkowe foto - Stary Most.
Jest położony w dzielnicy muzułmańskiej. Wokół mnóstwo meczetów.
Tablica na moście przypomina że zburzyli go Chorwaci podczas ostatnich walk w latach 90-tych.
Włóczymy się po uliczkach w pobliżu Mostu. Piękny targ z nich zrobili z duperelkami w tureckich klimatach.
Dachy z kamienia pierwszy raz widzę.
W tej części miasta bardzo dużo grobów. Wszyscy polegli głównie w latach 92-95.
Przeważnie młodzi ludzie. Nie jest to przyjemny widok. Daje do myślenia.
Zauważamy nieco inne niż u nas nagrobki. Różnia się kszałtem (większość to obeliski)
i są zwrócone napisami do ulicy a nie do osoby stojącej nad mogiłą.
Mnóstwo domów uszkodzonych pociskami, bombami. Dopiero zbierają się z odbudową.
W nastepnej dzielnicy miasta wyraźnie góruje kościół katolicki.
ale tam już nie jedziemy. O niedawnej wojnie przypominają równiez gadżety na targu
Przepływająca przez miasto inna rzeczka - Radobolja (--dzięki Buber--) pozwala również wyczarować w ogródkach takie widoczki:
Jest ich mnóstwo w pobliżu Starego Mostu. Sporo miejscowych kobiet:
Robimy zakupy - bardzo fajne miejsce na kompletowanie drobnych podarków.
Dużo tańsze niż w Tucepi a jak oryginalne. W końcu wyjeżdzamy.
Jedziemy do domu derwiszów kilka kilometrów od Mostaru w stronę Chorwacji, zjazd za Mostarem wg tabliczki.
Dość dobrze oznaczone. Znowu mało turystów. Super. Wejście 2 Euro.
Niesamowicie urokliwy zakątek. Mnóstwo zieleni, skały, kwiaty. Pięknie.
Miejsce ma klimat ! Jesteśmy zauroczeni.
Może nie samym domem derwiszów a otoczeniem.
Skała, dom pod skałą i rzeka wypływająca z jaskini.
Wpada do Neretwy i potem do Adriatyku. Jest turkusowa. Cud.
Jesteśmy troszkę zmęczeni. Siadamy w knajpce pod domem derwiszów.
Nareszcie ludzkie ceny !!!
Te ich KM to 0,5 Euro. A pozycja nr 1 - kawa - przepyszna !
Wracając na parking zahaczamy o fragmenty bardzo starego miasta w którym zorganizowano senne muzeum.
Mieszkają tam ludzie własnym tempem. Fajnie.
Wracamy. Po drodze Pocitelj. Albo jakoś podobnie pisane.
Miasto-twierdza przy drodze na Dubrovnik.
Z tabliczek informacyjnych wychodzi mi, że było to fajne miejsce do kontrolowania
przepływu towarów z/do Bośnia-Dubrovnik. Turcy poczekali aż ktoś wybuduje tu warownię i ....
sru wojskami. I jest nasza bez budowania - tak to sobie "wykoncypowałem" z historii.
Zresztą wchodząc na początek wieży twierdzy wiadomo o co chodzi.
Mamy tu na dłoni rzekę Neretwę płynącą z Bośni (z Mostaru) jak i szlak drogowy do Dubrovnika.
Super miejsce żeby pobierać myta, cło, walczyć o tereny, itp. Sułtan to miał łeb.
Twierdza górowała na miasteczkiem. Całe w kamieniu.
Przed wejściem do meczetu można pooglądać resztki bardzo starych murów meczetu
W meczecie standardowo. Czysto, schludnie, bez przepychu, dywany, witraże.
Urokliwe miejsce. Szkoda, że jest już 32 st. C. Jedziemy do ostatniego miejsca w planie wycieczki - wodospady Kravica.
... Wielu wybiera również Medjugorje ... my wolimy bardziej egzotykę tych stron niż rodzime chrześcijaństwo. Mamy je na miejscu w Polsce.
Docieramy do wodospadów zgodnie z opisem podanym przez jednego z forumowiczów.
Piękne miejsce. Polecam zjazd samochodem na sam dół. Parking bezpłatny. Gdzie kto może. Są już knajpki. Ludzie się kąpią w wodzie, jest kibelek. Urokliwe miejsce. Taka dziura schowana przed ludźmi.
Wracamy do Tucepi. Jadąc Bośnią - doliną Neretwy - ciągle mamy nowe widoczki jakże odmienne od Chorwacji.
Chorwacja (makarska) - skały surowe i Adriatyk
Bośnia - morze zieleni na stokach niewielkich wzniesień.
Ale ... jak w westernie ... gdzieś na drodze od Ploce do Tucepi
....
Ps. W Ploce test Lidl. Bardzo dobre ceny w porównaniu do Tucepi.
Można zrobić zapasy.