Goszka, to chyba w Twojej relacji oglądałam zdjęcia ze Smokvicy? Nie mylę się?
Ta temperatura nie wróżyła nic dobrego. Od razu przypomniało mi się jak w zeszłym roku, po takim szczycie temperaturowym przyszedł deszcz i lekkie ochłodzenie. Ale w sumie... byłoby przyjemniej, spałoby sie lepiej... czas jednak już niedługo pokaże co z tego wynikło.
Na razie opuszczamy Smokvicę, gdyby ktoś chciał spędzić urlop w ciszy, z dala od tłumów turystów, niemalże na wsi, choć wciąż nad Adriatykiem... to tam mu będzie dobrze, wybierając między Vlasici a Smokvicą chyba jednak wybrałabym tą drugą.
Tuż za Smokvicą stajemy... widok piękny przed nami:
Będąc w tej części wyspy postanawiamy zajechać jeszcze do Povljany, była tam ines i chyba jej się podobało, zobaczmy więc.
Gdy docieramy do okolic plaży zauważamy masę samochodów na parkingu, ludzi chodzących z i na plażę, z materacami, dziećmi, kołami, pontonami i całą resztą, fajnie, niech sobie odpoczywają i chodzą gdzie chcą... ale mi już się odechciało oglądania plaży, na której są wszyscy właściciele tej masy samochodów. Jemy lody przy stoliku jakiejś lodziarni i wracamy do Mandre. To nie jest Povljana w jakiej była ines, wtedy był wrzesień i senne miasteczko, teraz jest tu zdecydowanie inaczej.
Kulamy się więc w stronę domu podziwiając tą część wyspy, na której nas jeszcze nie było.... :
Dzień kończymy jak zwykle spacerem ku zachodowi słońca:
Spacerując wzdłuż zatoczki portowej zgadujemy, która łódka należy do naszych gospodarzy, gdyż jutro czeka nas mała wycieczka, zobaczymy co kryje się za wysepką Maun
....
Ale na razie... księżyc już na niebie,
a słońce właśnie się żegna