Przez otwartą bramę wchodzimy na zamkowy dziedziniec. Wewnątrz mieści się obecnie muzeum miejskie; my zadowalamy się widokiem z zewnątrz i absolutnym spokojem tu panującym. Dokument z 1202r. określa budowlę, jako potężnie ufortyfikowany zamek - castrum firmissimum - ale trzęsienie ziemi, któremu uległa cała okolica w 1511r., dokonało takich zniszczeń, że odbudowano go później w zupełnie nowym kształcie.
Wracamy na miejską starówkę, kierując się nad rzekę. Interesuje nas miejsce, gdzie brzegi spina kamienny most z połowy XIV w. zwany Mostem Kapucyńskim, gdyż prowadzi do położonego na północnym brzegu klasztoru kapucynów. Został on zbudowany na polecenie biskupa Leopolda, który później, przejeżdżając po nim konno, spadł z mostu do rzeki, tonąc w jej nurtach. Sama budowla, ze swoim kształtem półokręgu, jest jednym z najstarszych tego rodzaju zabytków w środkowej Europie. Figura św. Jana Nepomucena została umieszczona pośrodku mostu w XIX w.
Spacerujemy brzegiem rzeki, przyglądając się progom spiętrzającym wodę oraz starym młynom ulokowanym na brzegach wąwozu. Chociaż młyny już dziś nie są używane, wciąż działają śluzy przy nich. Jeszcze przez chwilę podążamy niespiesznie w górę rzeki, po czym zawracamy i kierujemy się w stronę parkingu, chociaż trochę żal rozstawać się z tym miastem. Uznajemy je zgodnie za najpiękniejszą miejscowość z dotychczas zwiedzonych. Nie zdajemy sobie w tym momencie sprawy z tego, że nawet po powrocie do kraju, podtrzymamy oboje tę opinię. Ale odjeżdżamy stąd przepełnieni wspaniałymi wrażeniami, czując że nie tak łatwo będzie je przebić.