Re: Truchtem przez Słowenię i Chorwację: Sinj - Knin
napisał(a) Franz » 15.03.2016 00:54
Ruszamy zgodnie ze wskazówkami, jednak żołądki domagają się natarczywie uwagi, w związku z czym zjeżdżamy w nieco ustronne miejsce, rozstawiając naszą wędrowną restaurację. W trakcie przygotowań okazuje się, że nie jest tu tak ustronnie, jak się spodziewaliśmy, gdyż przejeżdża obok nas kilka samochodów - wszystkie na serbskich numerach. Dobiega nas skądś muzyka na tyle głośna, że rezygnujemy z naszego radia, zdając się na cudzy gust.
Jako, że słońce zniża się coraz bardziej ku linii horyzontu, szybko po obiedzie zwijamy majdan., kierując się na zasugerowane miejsce. W Jeline skręcamy na Guge, potem zapamiętany opis nieco rozjeżdża się z obserwacjami terenu, łapiemy więc języka, który nas zawraca i jedziemy zgodnie z drogowskazami na Dinarę. Te za rzeką odbijają w lewo, my zaś wybieramy szeroką drogę w prawo. Cywilizacja zostaje za nami, znajdujemy sobie zatem miejsce na nocleg na rozszerzeniu wspinającej się teraz w górę drogi, znajdującym się na dosyć ostrym zakręcie. Zamieniamy środek lokomocji na sypialnię i wtedy dobiega do naszych uszy jakiś hałas. Nasila się szybko, przechodzi w bardzo głośny ni to warkot, ni to łomot... Co się dzieje?! Coś wielkiego i bardzo głośnego ewidentnie się do nas w szybkim tempie zbliża. Czołg jakiś czy co?!...
Nagle z góry wyskakuje jakiś pojazd - totalny gruchot, pokiereszowany, bez szyb, w środku trzy głowy w kaskach - mknący z dużą prędkością, rozsypujący kamienie na boki i sprawiający wrażenie że się rozpadnie w każdej chwili. Zastygamy w absolutnym zdumieniu, natomiast wydaje mi się, że analogiczne wrażenie odnajduję w oczach jednego z prującej w dół ekipy, wpatrzonego z kolei w nas - fakt, o ile oni stanowią dla nas coś zadziwiającego i trudnego do zrozumienia, to i my w tym miejscu, o tym czasie, nie jesteśmy zapewne czymś zwyczajnym...
Po tym niemalże kosmicznym pojeździe zjeżdża jeszcze kilka innych, ale albo już zdążyliśmy zjawisko przyswoić, albo ci następni nie gnają jak wariaci, bo nie wywierają na nas już tak piorunującego wrażenia. Po chwili kurz opada, czekamy jeszcze chwilę, co teraz nastąpi, ale zapanowuje już absolutny spokój - zatem to chyba koniec atrakcji na dziś. Możemy pójść spać...