Franz napisał(a):Zicki samostan
Mijamy Poljcane, dojeżdżamy do Żice. Gdzie dalej? Jakaś wąska droga wiedzie pod wysoki wiadukt - górą przechodzi autostrada, a my nieco dziurawą drogą mijamy wioskę Spitalic i osiągamy koniec asfaltu. Coś chyba pokręciliśmy - według mapy zupełnie przyzwoita szosa powinna prowadzić dalej do Sentjur, by dołączyć do głównej trasy na Celje. To przy niej ma się znajdować nasza kolejna atrakcja. Ale, ale! Atrakcja znajduje się właśnie przed nami, tylko zamiast szosy prowadzi dalej w las wyboista droga. Cóż, o drogę będziemy się martwić później - teraz parkuję na poboczu i kierujemy się w stronę samostanu.
Ze wzrokiem utkwionym w malownicze ruiny mijamy jakiś budynek. Przy nim stoi zaparkowany wóz. Może wrócę i przestawię mój? Zatrzymuję się i wracam kilka kroków, a w tym czasie z budynku wychodzi jakaś dziewczyna. Widzi, że się cofam, po czym i ona wraca do budynku.
- Chce ci się go przestawiać? - pyta Bea.
Właściwie... niech stoi, gdzie go zostawiłem. Podchodzimy kilka kroków w stronę ruin i stajemy przed tablicą informującą, że bilet do nabycia w muzeum. A gdzie to muzeum?.. Aaa... to ten budynek, który minęliśmy i z którego znowu właśnie wyskoczyła ta dziewczyna. Wszystko jasne. Uśmiecham się do niej, kupując dwa bilety po cztery euro - ciekawe, czy często musi tak gonić za turystami.
Teraz już przechodzimy przez mostek i zbliżamy się do wysokiego muru, uzbrojonego w kilka baszt. Kolejny mostek przez potok, który pewnie kiedyś tworzył fosę i przez wyłom w miejscu dawnej bramy wkraczamy na teren klasztoru Kartuzów. Pochodzący z połowy XII w. klasztor jest pierwszą placówką Kartuzów postawioną w Europie Środkowej, a dokładniej - poza terenem Francji i Włoch. Nazwa zakonu jest zlatynizowaną wersją pierwszej siedziby zakonników - Chartreuse, gdzie w 1084r stanął pierwszy erem. Otoczony murem teren klasztorny zwany jest kartuzją.
Na wprost nas wznoszą się ruiny kościoła św. Jana Chrzciciela. Przechodzimy wąskim przesmykiem pomiędzy absydą a zewnętrznymi murami i wydostajemy się na otwartą, porośniętą trawą przestrzeń. Idziemy w kierunku kaplicy i dalej aż do przeciwległych murów; roztacza się stąd piękny widok na całość zabudowań. Wprawdzie to wszystko ruiny, ale bardzo malownicze i dokładnie w naszym guście. Żicka kartuzja odegrała ważną rolę w czasie Schizmy Zachodniej - również Kartuzi podzielili się w kwestii uznawania zwierzchności Rzymu bądź Awinionu i to Zice stały się miejscem zgromadzeń zakonników lojalnych wobec Rzymu.
My w tym roku planowaliśmy odwiedzić to cudo średniowiecza.
Jechaliśmy z drugiej strony, od miejscowości Dramlje,
niedaleko Celje.
Jest tam zjazd z autostrady.
Na baaardzo dokładnej mapie wydawnictwa Freytag&Berndt do klasztoru biegnie droga nr 668, zaznaczona na żółto.
Na żółto, czyli drugiej klasy, czyli OK
GPs pokazywał ją też
Po kilku kilometrach droga stała się cholernie wąska, za to pełna zakrętów, ledwie zmieściło się nasze auto.
Nagle pojawiła się miejscowość Straża na Gori i skończył się asfalt, a zaczęło coś co było resztkami asfaltu połączonego z drogą bitą, pełną kamieni, stan nawierzchni fatalny, straszne wyboje.
Żona zauważyła, że na mapie wydawnictwa Freytag&Berndt miejscowość Straża na Gori NIE JEST na drodze do klasztoru, tylko na innej równoległej do niej.
Gps uparcie wskazywał drogę przez wertepy
Miejscowość to było kilka domów i ani jednego żywego człowieka na drodze. Ruch zerowy
Nikt tam nie jeździ częściej niż raz na miesiąc
Zawróciliśmy, zagadka, jak trafić do klasztoru od strony Dramlje pozostaje nierozwiązana
Słoweńcy robią wszystko, żeby żaden turysta poza Franzem tam nie dotarł i się zniechęcił
W każdym razie miejsce jest naprawdę odludne