Truchtem przez Chorwację: Majówka 2023

longtom napisał(a):Lewy ogląda swojego, a prawy

Też ogląda swojego

weldon napisał(a):

longtom napisał(a):Lewy ogląda swojego, a prawy

Też ogląda swojego

Ja odniosłem wrażenie, że to spojrzenie odprowadzało właśnie utrącony fragment.
Ale może się mylę.

Pozdrawiam,
Wojtek

Strach ten Szybenik odwiedzać !

mariusz-w napisał(a):Strach ten Szybenik odwiedzać !

Ale to są stare dzieje. Teraz już się tak nie dzieje.

Pozdrawiam,
Wojtek

Obchodzimy katedrę całkowicie, zaglądając na jej tyły. Nie daje się spojrzeć na nią z odpowiedniej perspektywy, gdyż plac między nią a ratuszem przeznaczony jest na występ i rzędy ustawionych na rusztowaniu krzeseł skutecznie przesłaniają widok. Na szczęście od strony portalu nic jej nie przesłania. Wchodzimy do środka - jest naprawdę piękna. Niestety, zakazu fotografowania nie potrafię jakoś obejść i musimy się zadowolić zakupem widokówki, pokazującej wnętrze. Wychodzimy ze świątyni zamykając kąt pełny powrotem na Plac Republiki Chorwackiej.

Mijamy lwa z długą grzywą, który odwrócił głowę od placu, nie chcąc oglądać ustawionych tam rusztowań. Dobiega nas muzyka - na placu ćwiczą akurat dziewczyny, przygotowując się do parady tamburmajorek. Rekompensuje to odrobinę brak możliwości przyjrzenia się arkadowym podcieniom ratusza, przesłoniętym zupełnie wielkimi kawiarnianymi parasolami. Spoglądamy na zegarek - czas wracać. Decydujemy się zamknąć pętlę po mieście spacerem po uliczkach, kierując się w stronę północnych umocnień twierdzy św. Anny. Jako, że samochód został pod samymi murami, to teraz czeka nas podejście, którego końcówka wypada w rzadkim zagajniku sosnowym pod potężnymi murami cytadeli.

Widzieliście baptisterium?
Ładna robota.

Jacek S napisał(a):Widzieliście baptisterium?
Ładna robota.

Przypuszczam, że tak. Nie jestem w stanie sprawdzić na fotkach...

Wiesz, że jestem trochę rozpuszczony w kwestii pięknej architektury i byle co mnie nie zachwyci, ale pamiętam, że bardzo mi się podobało w tej katedrze. Niestety, szczegóły już mi się zdążyły zatrzeć...

Jeśli nie zmieniłeś planów wakacyjnych, to też nasycisz wzrok mnóstwem wspaniałych budowli.

Pozdrawiam,
Wojtek

Plany wakacyjne to jedno a kuzyn Ramzesa to drugie...
Ale pobobno na emeryturze będę bogaty.



Pozdrawiam

Ramzes umarł,a Kryzys niestety żyje...

Wojtku! Kolejna fascynująca relacja.Istrie zwiedziłem,ale Słowenie ze względów pogodowych potraktowałem tranzytem.Już teraz wiem jaka będzie moja trasa dojazdu na następny wyjazd do CRO.Pozdrawiam

Jacek S napisał(a):Plany wakacyjne to jedno a kuzyn Ramzesa to drugie...

Przekopałem ponownie Poczet Faraonów, szukając daremnie tego kuzyna.
Dopiero to mi rozjaśniło umysł:

CROberto napisał(a):Ramzes umarł,a Kryzys niestety żyje...

Jacek S napisał(a):Ale pobobno na emeryturze będę bogaty.

Perspektywy masz.

CROberto napisał(a):Wojtku! Kolejna fascynująca relacja.Istrie zwiedziłem,ale Słowenie ze względów pogodowych potraktowałem tranzytem.Już teraz wiem jaka będzie moja trasa dojazdu na następny wyjazd do CRO.Pozdrawiam

Nic straconego - zawsze po drodze.

Pozdrawiam,
Wojtek

Zostawiamy Sibenik, ruszając konsekwentnie na południe. Teraz szosa prowadzi sporymi odcinkami znów nad samym morzem - bezpośrednio, bądź dotykając większych czy mniejszych zatoczek. Wykorzystujemy miejsce niedaleko od szosy, gdzie możemy spokojnie wypić popołudniową kawę z pięknym widokiem na morze, wyspy, jachty, rozkoszując się błogim lenistwem. Mamy zamiar dziś jeszcze tylko rzucić okiem na jedno miasto, a następnie poszukać noclegu. A tym miastem jest Trogir.

Skręcamy na Trogirski most, przejeżdżamy przez korkujące się centrum przybrzeżnej wysepki, przepychamy się przez Ciovski most z ciekawością rzucając spojrzenia na starówkę i już na Ciovo rozglądamy się za możliwością zaparkowania samochodu. Nie jest to takie proste, ale w końcu udaje się znaleźć wolne miejsce na nabrzeżu, już za strefą płatnego parkowania.

Wracamy kilkaset metrów coraz bardziej rozbawieni - ilość wozów z polską rejestracją przechodzi najśmielsze oczekiwania. Przechodzimy przez most, odczuwając mocno jego drgania z każdym przejeżdżającym samochodem i teraz już nie ma wątpliwości - jesteśmy w naszym kraju. Z każdej strony dobiega nas dźwięk ojczystego języka. Niezrażeni tym jednak zapuszczamy się w zakamarki Trogiru.

Franz napisał(a):Skręcamy na Trogirski most, przejeżdżamy przez korkujące się centrum przybrzeżnej wysepki, przepychamy się przez Ciovski most z ciekawością rzucając spojrzenia na starówkę i już na Ciovo rozglądamy się za możliwością zaparkowania samochodu. Nie jest to takie proste, ale w końcu udaje się znaleźć wolne miejsce na nabrzeżu, już za strefą płatnego parkowania.

Wojtku, przepraszam ale czy to nie jest Primošten?