plavac napisał(a):Już blisko.
Trzeba tylko zacisnąć zęby, ale tak, żeby przez otwarte usta wydyszeć zmęczenie ostatniego kamiennego podejścia.
Wlokłem się tam okropnie. Robiłem 50 kroków i stawałem, czekając na uspokojenie serca i oddechu.
Zero powiewu. Jak na patelni. Żleb Prawdy...
Mało kto, jak właśnie Ty, potrafi poczuć i zrozumieć takie miejsca...
Pozdrawiam,
Wojtek