Do wyjazdu do CRO nie możemy sie już doczekać. Odliczamy każdy dzień kompletujac sprzet na wyjazd. Nie ma dnia abym nie zajrzała na forum i czytała wszelkie stare i nowe wiadomości.
W związku z tym że zaplanowaliśmy dosyć długi wyjazd do CRO na sierpień i remont łazienki w lipcu to nie nastawialiśmy się na jakieś wcześniejsze wyjazdy, bo budżet rodzinny raczej już by nie pozwolił na dodatkowe szaleństwa. A tu spotkała nas niespodzianka
W piątek w nocy mąz dostał telefon że musi być w niedzielę w Niemczech w interesach. Po krótkiej dyskusji zapadła decyzja że jedziemy wszyscy razem tj. my i 3 dzieci i po drodze zaliczymy Tropical Islands, do której juz dawno porobowalismy się wybrać, ale zawsze coś nie pasowało.
Teraz skoro i tak maż jedzie autem sam i koszt podróży bedzie trzeba ponieść to przynajmniej wypad będzie tańszy.
Wydawałoby się, że wielkich przygotowań nie potrzeba bo mamy jechać tylko na jeden dzień, ale jednak jak się jedzie z maluchami 2 i 5 to zawsze tych bambetli trzeba ze sobą troche wziąć.
Tym bardziej że ja należe do osób które wolą więcej wziąć niż ma mi czegoś brakować.
Więc sobota upłynęła oprócz normalnych domowych obowiązków na pakowaniu strojów, ręczników, kompletów ubrań na przebranie, kocy na drogę, zabawek dla dzieci do samochodu i na wyspę, dvd aby po drodze się nie nudzili i nie marudzili itp., małych zakupów spożywczych i przygotowaniu prowiantu na drogę.
Dzieciaki jak się dowiedzieli że jedziemy na wycieczkę tak od południa cały czas chodzili z wiaderkami i łopatkami nie mogąc się doczekać wyjazdu.
W koncu wieczorem z małym problemem udało się ich położyć, tłumacząc że muszą się wyspać bo w nocy wyruszamy. Ja zaliczyłam jeszcze wieczorne "babskie" kino, bo nie chciałam odpuścić spotkania z koleżankami które miałyśmy już wcześniej zaplanowane
O 23 po powrocie z kina i kawki zapakowalismy auto i poszliśmy się zdrzęmnąć przed trasą.
Mieliśmy wyjechać o 3 w nocy ale jak to już u nas bywa udało nam sie wyruszyć dopiero o 4 nad ranem.
Samochód nagrzany, spakowany, dzieci przeniesione z łóżeczek w cieplejszych niż zwykle piżamach do auta i w drogę.
Trasa z Gdańska do Szczecina o tej godzinie bez żadnych niespodzianek. Mąż spokojnie bez szaleństw cały czas prowadził z krótkim postojem na jakieś stacji na tankowanie, a my wszyscy smacznie spaliśmy.
Rano dzieciarnia powoli sie budziła więc trzeba było zrobić postój na siusianie, ubieranie, i śniadanko.
Więc będąc już na terenie Niemiec zatrzymaliśmy się na jakimś małym przydrożnym parkingu.
śniadanko na powietrzu smakowało wysmiecnicie
po około godzince czas w dalszą drogę
o 10.30 dojechalismy na miejsce
niestety była to niedziela i trzeba było chwilę postac przed wejściem
pierwszy spacer w lesie tropikanym
z basenów dzieci były bardzo zadowolone
w poszukiwaniu wolnych leżaków
i cały dzień szaleństwa w wodzie i na placu zabaw
dzieci cięzko było z wody wyciągnąć baraszkowały do 23 w nocy
wyjechalismy o 24.00 maluchy w aucie padły jak kawki
w drodze powrotnej musielismy sie zatrzymać na 3h snu i w poniedziałek przed południem bylismy spowrotem w domu.
Wycieczka choć bardzo krótka była naprawdę udana. Dla dzieci jest to świetne miejsce. Na pewno jeszcze raz się tam wybierzemy