Witam!
Jestem tu nowy, ale postanowiłem się podzielić moimi wrażeniami z pierwszych wakacji w Chorwacji.
Otóż zacznę od najważniejszego zakochałem się w tym kraju.
Przełom czerwca i lipca 2014 wraz z żoną, córką (7 lat) i teściami spędziliśmy 2 tygodniowe wakacje w Trogirze. Mała mieścina, ale przepiękna. Jest to zabytkowe miasto w środkowej Dalmacji niedaleko Splitu. Cisza, spokój, piękne plaże, przecudna starówka. Pyszna pizza, lody i owoce morza. Wyjechaliśmy z Krakowa 27.06.2014 około godziny 19:00. Wybrałem trasę przez Czechy, Austrię, Słowenię. Pierwsza przygoda po około 15 kilometrach: intensywny zapach LPG w aucie (stara omega kombi (rocznik 2000) zasilana LPG). Natychmiastowa ewakuacja rodzinki, organoleptyczna kontrola szczelności instalacji i o dziwo wszystko ok. Zapaszek pochodził z innego autka. Ruszamy dalej. Podróż przebiega bez większych niespodzianek. Zaskoczeniem były dla nas stacje tankowania gazu w Czechach i Austrii. Większość czynna do 20:00 lub 22:00. Na szczęście na granicy Czesko Austriackiej jest całodobowa. Nocna podróż autostradami jest przyjemna i może trochę nudna. Na trasie można spotkać wielu rodaków. Zgodnie z instrukcją znalezioną w necie omijamy płatną autostradę w Słowenii (jeśli ktoś chce instrukcję pytać chętnie pomogę). Na oparach docieramy do miejscowości Ptuj i tam udaje się zatankować. Następny postój Plitvickie jeziora. Docieramy tam około godz. 7:00. Szybkie śniadanie na masce samochodu, i łapczywie zwiedzamy najpiękniejszy park krajobrazowy. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem. około godz. 13:00 wskakujemy do srebrnej strzały i mkniemy w kierunku Trogiru. Nawigacja trochę sfixowała i prowadziła nas lokalnymi drogami. Dzięki temu jechaliśmy dłużej, ale mogliśmy podziwiać Chorwackie wioski, i domy opuszczone najprawdopodobniej po wojnie w latach 90'. Do Trogiru docieramy około godziny 16:00. Wita nas młody gospodarz. Mieszkanko zajefajne coś jakby mieszkanie w mini bloku około 200m od plaży. Plan był prosty 2 dni plaża 1 dzień zwiedzania. Trogir leży w "połowie" Chorwacji. Dzięki temu wszędzie jest w miarę blisko. Co mogę polecić? W zasadzie wszystko co zobaczyłem: Plitvickie Jeziora, Zadar (miasto i morskie organy ) magiczne miejsce przepełnione chaotycznymi dźwiękami generowanymi przez fale. Można godzinami leżeć, słuchać i odpoczywać. Oczywiście Trogir ze swoją urokliwą starówką, Split, a zwłaszcza Pałac Dioklecjana robi olbrzymie wrażenie, wodospady KRKa, twierdza Klis jest mało znana - a ciekawa. Dla wytrawnych kierowców mogę polecić górę Św. Jury. Tu jest jazda. Wjeżdżamy autkiem na wysokość około 1800 mnpm, wąską dróżką, ach ta adrenalinka. Niestety przerysowałem bok srebrnej strzały. Jak ktoś będzie zainteresowany link do filmu na youtube wyślę mailem, bo nie mogę jeszcze publikować linków . Najważniejsze Dubrownik jest cudowny, wspaniały i brak mi słów. Ciekawą przygodę mieliśmy podczas wycieczki statkiem "miracul" do błękitnej laguny. Otóż: rejs wykupiliśmy z dwu dniowym wyprzedzeniem. Wstajemy rano, a tu pada deszcz. Jesteśmy nie pocieszeni, miał być bajeczny rejs (200 kn od osoby, dziecko za darmo). No ale cóż zapłacone trza płynąć. Po "zaokrętowaniu" na wspaniałej łajbie Miracul. Pogoda jakby się poprawiła. Płyniemy w kierunku "Blu Lagoon". Po około godzinie rejsu załamanie pogody - sztorm z błyskawicami. Łajba miała zadaszenie tylko w połowie długości, więc około 60 pasażerów (sami Polacy) ścisnęło się blisko "mostka Kapitańskiego". Ach, zapomniałem powiedzieć, że od początku rejsu "kelner" sowicie polewał Rakije i wino. Dla dzieci oczywiście sok. Więc kiedy łajba mozolnie pruła coraz większe fale, woda przelewała się przez pokład, na zadaszonej części okrętu trwała najlepsza zabawa integracyjna. Wszyscy mieli radochę (no może z wyjątkiem sternika). Było wielkie zapoznanie, popłynęło morze rakiji. Ale sztorm jak szybko się zaczął tak szybko się skończył. Dopłynęliśmy do wyspy Drvenik Veli i zaczęło się nurkowanie w krystalicznej błękitnej wodzie pełnej ryb. Kiedy wszyscy byli już zmęczeni podano obiad. Wyśmienita rybka sałata, dla dzieci grilowany kurczak. Dokładkom nie było końca. Polecam taki rejs każdemu kto chciałby się najeść do syta za niewielkie pieniądze, a przy okazji jeszcze kilka atrakcji. Następny przystanek Maslnica. Wspaniała plaża. Tu po raz pierwszy zobaczyłem Jeżowce. No i niestety powrót do Trogiru. Dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił i niestety trza było się pakować i do Krakowa. Powrotna podróż z przystankami tylko na tankowanie trwała 13 godzin. Już teraz planuję następne wakacje w Chorwacji. Szukam czegoś na wyspie Hwar. Gdyby ktoś szukał kwatery w Trogirze, ze spokojnym sumieniem mogę polecić to mieszkanko w którym spędziłem ubiegłe wakacje. Gospodarze pojawiają się na dzień dobry i do widzenia, chyba, że pojawi się jakiś problem ze sprzętem w mieszkaniu. Wtedy gospodarz pojawia się natychmiast i problem rozwiązuje błyskawicznie częstując rakiją wytwarzaną przez jego teścia (jest to wyśmienita travarica). Jeśli mogę pomóc to proszę na maila: adres e-mail widoczny tylko dla zalogowanych na cro.pl W najbliższym czasie dodam trochę fotek. Pozdrawiam wszystkich miłośników tej przecudnej krainy.