napisał(a) Mati2810 » 06.11.2016 09:23
Następnego dnia pojechaliśmy właśnie do Bośni. Wbiliśmy się na autostradę wcześnie rano i jedziemy. Nieco ponad dwie godziny i jesteśmy w Mostarze. Generalnie z przekroczeniem granicy problemu dużego nie ma. Wystarczy mieć tak jak przy wjeździe do Chorwacji swoje dowody osobiste, ale dodatkowo trzeba posiadać Zieloną Kartę. Wychodzi strażnik czyta dowody, kartę. Zapytał się jeszcze gdzie jadę, po co i co przewożę. I nas puścił. Przy wjeździe do Chorwacji tak samo tylko nie zadają pytań. Jedziemy już w Bośni i tam to grubo ponad połowa samochodów to Golfy II. Ale muszę przyznać, że przy Mostarze widoki to piękne. Same miasto położone jest w takiej dolinie. Tylko szkoda, że ten widok zasłaniał nam trochę autobus ze Śląska jadący przed nami. Niestety nie mam zdjęć tego cudownego widoku
. Mniejsza z tym. Był trochę problem z zaparkowaniem, ale w końcu znaleźliśmy jakiś płatny parking przy jakiejś budowie. Jak schodzi się w dół do starego miasta to widok jest naprawdę ładny. A niektóre budynki to jeszcze zniszczone po wojnie bałkańskiej:
Pierwsze co to poszliśmy zobaczyć most. Stanęliśmy przy nim na dole:
Widoki tam naprawdę są piękne. Dam może teraz trochę zdjęć. Pierwszym z nich będzie widok z mostu:
Wyjeżdżając z Mostaru, gdy staliśmy na skrzyżowaniu nagle puka do nas w szybę jakaś kobieta z paromiesięcznym dzieckiem na rękach. Bieda w Bośni jest bardzo duża i powyżej podałem właśnie przykład tego z mojego pobytu w Mostarze. Ludzie z dziećmi siedzą przy budynkach i żebrzą o pieniądze. W moim przypadku kobieta wyszła nawet na skrzyżowanie. Bieda naprawdę jest tam na dużą skalę. Dobra, ale wracajmy do relacji. Pojechaliśmy wtedy do Medjugorje. Niestety na tą chwilę nie mam zbyt dużo czasu na relację, dlatego też wpis z Medjugorje powinien pojawić się dziś późnym popołudniem, lub wieczorem. Do zobaczenia!