To co, korzystając z wolnej chwili polecę dalej z tym tematem?
Prawda, że ładny widoczek? To Pekleni Otoci. Archipelag wysepek w pobliżu stolicy wyspy Hvar... czyli miasta Hvar. Właśnie tam wybraliśmy się kolejnego dnia.
Najkrócej szutrową drogą po klifie, tej, którą opisywałem wcześniej. Ja jednak dla oszczędzenia samochodu pojechałem przez tunel do Jelsy i stamtąd ładną szeroką drogą do miasta Hvar.
W pierwszej kolejności wybraliśmy się na wzgórze nad miastem pooglądać wyspy. Najlepszy widok z okolic twierdzy Spanjol. W pierwszej kolejności proponuję ją minąć i pojechać kawałek dalej stamtąd na dzikich tarasach widokowych można znaleźć fajny widoczek.
Potem koniecznie trzeba wrócić na twierdzą, gdzie parking jest darmowy. Można kawałek ją obejść i trochę pofocić...
...popatrzeć na ciekawą roślinność...
...ale potem dobrze jest wejść do wewnątrz i rozkoszować się najlepszymi widokami na skupione u jej stóp miasto. Za wejście płacą tylko dorośli dzieci mają gratisa.
Poza widokami w twierdzy można pooglądać stare przedmioty wyłowione w zatoce i odwiedzić coś jakby lochy. Po wizycie na wzgórzu jedziemy na parking, których jest trochę na obrzeżu miasteczka. Parkingi są płatne i ceny we wszystkich są takie same.
Z dołu można ogarnąć wzrokiem twierdzę, która prezentuje się bardzo okazale.
Tak sobie pomyślałem, że ta moja wersja zwiedzania to dla leniuszków. Jak czytałem wcześniej relacje na forum, to userzy opisywali o wspinaniu się na wzgórze piechotą, po drodze mijając ogród. Ja wybrałem auto, wiec dla spacerowiczów tak na wszelki wypadek wspominam, że na twierdzę można również na pieszo.
Po pozostawieniu autka na parkingu ruszyliśmy do miasta, które jak już pisałem nie jest zbyt rozległe, co cechuje grody na wyspie Hvar. Najatrakcyjniejsza część skupiona jest wokół zatoki. W porównaniu do innych miejscowości tutaj widoczny jest spory ruch turystów. Do nabrzeża cumują luksusowe jachty i wszędzie pełno restauracyjek, kafejek i sklepików. W dyskontach ceny wyraźnie wyższe niż w innych miejscach. Nie dziwota być na wyspie i nie odwiedzić miasta Hvar.
Jednym z lokalnych interesów jest przewóz osób na archipelag. W porcie pełno małych motorówek i ogłoszeń o kursach i cenach. Ja nie korzystałem. Zainteresowany byłem raczej widokiem, na żywo, na wyspy, niż przebywaniem na nich. Ale jak ktoś chce to bardzo proszę...
Ja w każdym razie pierwsze swoje kroki skierowałem na ryneczek, myślałem o targu rybnym i kupnie jakiś świeżych owoców morza. Niestety było już za późno
Dalej przeszliśmy się szerokim deptakiem w kierunku zatoki. Rozglądając się na boki uwagę moją zwróciła różnorodność architektury, gdzie czuć było przeplatające się przez wieki różne kultury.
Dalej ruszyliśmy lewą stroną wzdłuż zatoki. Dzieciaki zaczęły marudzić, że głodne, trzeba było więc zjeść pizzę. W jednym miejscu pomyślałem sobie, że mógłbym tam żyć. A już na pewno jako dzieciak, kiedy rodzice gonili do kościoła, a ja bym na plaży się wylegiwał
.
Jak przechodziliśmy koło jednej restauracji doświadczyliśmy nie często spotykanego widoku. Teraz jak wspominam to mam w pamięci ceny tych ryb jakie osiągają na rynkach w Japonii. W styczniu tego roku było to nawet 2,5 mln zł.
Dla tych co nie wiedzą to jest tuńczyk
Czas wracać, plaża czeka.
Po drodze jeszcze wejść na taras, gdzie gotował Makłowicz
W Ivan Dolac wywieszono plakaty, że dzisiaj rybny wieczór. Musimy zaliczyć taką imprezę.
O 18.00 zaczęła powstawać scena
Po 19.00 słoneczko powoli zachodzi
Stajemy w kolejce do straganu i po chwili kupujemy winko oraz małże, stek z tuńczyka i grillowane kalmary. wszystko pycha. Mnie jednak najbardziej smakują małże. Obżeramy się bezwstydnie słuchając chorwackich kawałków.
Impreza trwała do 1.00, albo 2.00. Nie wiem dokładnie...