Dobra, dobra - wiem Zibi
Cześć Adrian - zapraszam.
To jeszcze coś na niedzielę.
Wracamy do dnia kiedy wybrałem się na Sv. Nikola- najwyższy szczyt na Hvarze. Wracamy, bo to nie koniec mojego zwiedzania w tym dniu. Ciągle czułem niedosyt i ciekawość mnie zżerała. Poza tym poczuliśmy głód i padło na Stari Grad, gdzie nasycimy się.
Ostatni rzut oka z góry na Pakleni Otoci...
...i jedziemy do Stari Gradu. Drogą szutrową bardzo powoli właściwie cały czas na drugim biegu, czasem redukcja na jedynkę. Trasa na prawdę trudna. Nie zapomnijcie wziąć ze sobą odpowiedniej ilości napojów. Słońce praży niesamowicie, temperatura około 36 stopni. W ogóle po raz pierwszy mieliśmy ciągle pogodę, żadnych chmur, bez deszczu. Nie wiem, czy to dla tego, że to sierpień. Wcześniej jak byliśmy w lipcu to kilka dni niepogody przytrafiało się.
Po dojechaniu do drogi nr 116 skręcamy w nią w prawo i po kilkunastu kilometrach dojeżdżamy do Stari Gradu. Najpierw mijamy po lewej terminal dla promów - tutaj przypływają te ze Splitu. Co daje do myślenia to dłuuuugi sznur pojazdów oczekujących na statek. Podobno większość załapie się na rejs, bo promy do Splitu są dużo większe od tych z Drvenika, ale i tak żeby popłynąć trzeba przyjechać co najmniej 2 godziny wcześniej.
Zastanawiałem się przy tej okazji, czy przypadkiem nie wracać właśnie tym promem. Za - był fakt, że drugą część urlopu spędzamy w Vinisce i bliżej byłoby nam ze Splitu, no i trochę obawiałem się tej drogi powrotnej do Sucuraju. Ale ostatecznie wygrała opcja powrotu przez Sucuraj. Droga może trudniejsza, ale rejs krótszy, tańszy i pewny z uwagi na częstotliwość i ilość pływających promów.
Wjeżdżamy do Stari Gradu i parkuję przy dyskncie, gdzieś na rogatkach miasteczka. Nie wbijam się do centrum, gdyż Stari Grad jak i inne Hvarskie miejscowości jest niezbyt rozległy i raczej zbity i skupiony przy zatoczce.
Idąc piechotką wita nas obrazek, który jak się okazuje świetnie odzwierciedla klimat tego miejsca
W tle za pieskiem Renault - model najbardziej popularny na Hvarze, można go spotkać na trasie i praktycznie w każdym miasteczku.
Dalej wąskimi uliczkami przebijamy się do zatoki
Po drodze budynek, który wzbudził moją ciekawość - zastanawiałem się jak tam mieszkają
Okazuje się, że w Starim Gradzie jedne zwierzaki korzystają z kąpieli słonecznych a inne szukają cienia
W końcu docieramy do zatoki i centralnego miejsca w Starim Gradzie
Główny deptak prowadzi lewą stroną zatoki, tam są restauracyjki, gdzie siadamy w ogródku jednej z nich do pizzy. Ogólnie miasteczko wywołuje u mnie dobre wrażenie. Ciche spokojne, wręcz senne. Nie wiem jaka atmosfera jest wieczorem, być może po upale dnia więcej ludzi zaczyna wychodzić na deptak i przesiaduje pod parasolami.
Gdy sobie troszkę podjedliśmy ruszamy z powrotem na koniec zatoki oglądając zacumowane czółna
Jeszcze ostatni rzut oka na Stari Grad - przy parku miejskim
Wracamy do auta, jakieś zakupy w Konzumie i kierujemy się do Ivan Dolac. Po drodze zatrzymałem się na chwilkę w Pitve. To taka wioseczka przez którą trzeba przejechać do tunelu. Pamiętam jak na forum czytałem jedną z relacji, gdzie userka ładnie opisała Pitve i udokumentowała to zdjęciami. Ja po spacerku wąskimi uliczkami doszedłem do tarasu widokowego skąd zrobiłem fotę z widokiem na Brać, a właściwie jego końcówkę i stały ląd z piętrzącymi się górami.
Fajnie jest też zobaczyć owoce które widzimy u nas tylko w marketach w ich naturalnych warunkach, w tym wypadku na drzewie - granat, lub raczej granat na drzewie
Po powrocie oczywiście... plażowanie
Nie wiem, czy to zależne od pory roku, ale spotkaliśmy się tam z dość ciekawym zjawiskiem. Do południa może było ciche i spokojne, popołudniami budziło się i falowało. Była to jedna z atrakcji, na prawdę fajna sprawa - popatrzcie
Wieczorkiem jeszcze kilka fotek, szkoda tylko, że nie miałem statywu.
W Ivan Dolac są kawiarenki i restauracyjki, więc można na miejscu coś wrzucić na ruszt - najlepiej wieczorkiem podziwiając piękny, kolorowy zachód słońca.