Giorno 5 c.d.PUNTA PROSCIUTTO c.d - informacje praktyczneDlaczego w ogóle pojechaliśmy na Punta Prosciutto?
(oprócz tego, że przecież chcieliśmy się wykapać i poopalać)
Ano dlatego, że np na stronie
Tripadvisora userzy wypowiadają się o niej w stylu: (i chyba nie trzeba nawet tłumaczyć):
- “Paradisiaca!!!”
- “Acqua cristallina e caraibica”
- “Nulla da invidiare alle Hawaii”
- “Bellissimi colori"
- “I caraibi del salento!”
- “Fantastica spiaggia”
- “Queste sono le vere Maldive!”
- “spettacolare !”
- “Un vero paradiso”No to my też musieliśmy zobaczyć te Karaib, Raj i cuda na kiju
Najpierw jednak trzeba tam dojechać. PP jest jedną z plaż w wielokilometrowym ciągu plaż należących do comune Porto Cesareo - droga SS 359 prowadzi na Taranto.
No to pojechałem TAK:
WTEM!!! (jak w Tytusach)
Gdzieś między Torre Lapillo a Torre Castiglione .... STRADA CHIUSA!!!
Każdy kto był w Alpach
wie, o co chodzi... najczęściej zalega po prostu śnieg
Tutaj śniegu nie było .... jedyną oznaką Strady Chiusa były znaki zakazu oraz tak śmiesznie ułożone barierki
... wiecie, jedna po prawej, później 5 metrów przerwy i kolejna po lewej, znów 5 metrów przerwy i po prawej ...
czyli .... CHYBA MOŻNA PRZEJEŻDŻAĆ
, albo przynajmniej zachęca to do przejeżdżania...
Jako człowiek PÓŁNOCY jednak zwątpiłem ... stanąłem przed barierkami i stoję ... Włosi trąbią i jadą jak w dym przez Stradę chiusa ..... zawróciłem.... ale myślę sobie "co to ja gorszy jestem, ja mogę nawet języka nie znać") (baran ze mnie bo znak zakazu zna każdy nie?) ONI MOGĄ JECHAĆ A JA NIE?
Aby dodać sobie nieco anumuszu machnąłem na jakiegoś Italiańca, który widać pakować się zaraz miał w Chiusa i pytam "Posso andare qua?? a on "Si, CERTO", "MA E.... "STRADA CHIUSA?", a on tylko machnął ręką lekceważąco i pojechał ...
No to pojechałem .... ale wracać już wracałem jakoś naokoło...
Parkingi przy Punta Prosciutto są darmowe (jakby ktoś kiedy jechał tam), plaża ma szerokość od 10-15 metrów, gdy dać tam jednak bałtyckie plaże i nasz piękny piasek MIELIBY ZA DOBRZE, bardzo długo płytko (200-300 metrów w głąb morza)
Jak ktoś chce wypożyczyć leżaki i
ombrellone - si prega pagare 15 Oiro, ale nie ma ciśnienia, jak na Wybrzeżu Rimini na przykład.
W Apulii nie ma takiej sytuacji jak w północnych Włoszech - gdzie wąski kawalątek plaży jest darmowy i tam tłoczy się mnóstwo ludzi a potem jest kilometr plaż prywatnych z rzędami leżaków i parasoli za 15 euro za dzień.
Tutaj w Apulii każdy ma swój parasol. Każdy może położyć się, gdzie chce - dla każdego starczy miejsca.
Zwykle byliśmy jedynymi gośćmi mówiącymi w innym języku niż włoski - niektórzy byli zaciekawieni co to za ziomale ale nikt poza ciemnoskórym panem sprzedającym gadżety nie pytał skąd.
Włosi jednak lubią stanąć metr przed Tobą dupami i rozprawiać o czymś namiętnie przez pół godziny. Nic, że trzy metry dalej jest full miejsca bez ludzi na styku piasku i wody i tam mogliby gadać.
NIE, ONI MUSZĄ TU - przy Tobie i zasłaniać Ci morze i kapiące sie w nim dzieci
Po południu tego dnia pojedziemy do Gallipoli
Arrivederci! (25)