Re: '10-Bawaria,Italia,Istria; '10-Rzym,'13 - Italia - Plany
napisał(a) nati69 » 07.03.2013 09:53
tony montana napisał(a): Dzięki za info
Ja także będę w drugiej części wyjazdy w Vieste, może masz jakieś ulubione knajpki w mieście?
W samym Vieste stołowaliśmy się raz. Gdzieś przeczytałam, że restauracja w porcie oferuje w porze lunchu ogromny i pyszny talerz z frutti di mare za 10 E. Akurat wracaliśmy z wycieczki statkiem po okolicznych grotach i była pora lunchu, więc zajrzeliśmy do knajpki portowej. Co prawda nigdzie nie było informacji o rzeczonym lunchu za 10E, ale byliśmy głodni a kelner zajął się już nami troskliwie i nie bardzo było się jak wycofać. W karcie dania trochę droższe niż rzeczone 10E, ale przyznaję że doskonałe. Po prostu trafiliśmy do innej restauracji
Jakież było nasze zdziwienie, gdy wychodząc z restauracji innym wyjściem zobaczyliśmy ogromną tablicę reklamującą lunche za 10E
W każdym razie knajpę mogę z czystym sercem polecić
Zgadzam sie też z Fuxem, że atmosfera w Peschichi jest zupełnie inna. Vieste w ciągu dnia, szczególnie gorącego, jest dość spokojnie, i tylko od czasu do czasu uliczkami przemykają grupki zmęczonych turystów. Za to wieczorem trzeba uważać, żeby się nie dać zadeptać. Po wszystkich głównych placach i ulicach przechadzają się tysiące spacerowiczów, z każdej knajpki dobiega muzyka - myśmy wyskoczyli na lody ok. 11 wieczorem - a w bocznych ulicach Włosi wystawiają krzesełka i rozprawiają
Można to zobaczyć raz, ale przez 2 tygodnie może być męczące
Jeśli lubisz przywozić z podróży coś do powieszenia na ścianę to Peschichi to prawdziwa mekka artystów. Mnóstwo mniejszych i większych galerii, ceny rozsądne, a w naprawdę ładnych obrazach można przebierać i każdy znajdzie tam coś dla siebie. Myśmy skorzystali
Odkryliśmy też przy jednej z uliczek pizzerię, w której sprzedawano kawałki pizzy na wynos. W środku chyba nie było stolików, tylko mała ławeczka na zewnątrz, na której można było przysiąść i skonsumować zakupione spacjały - niebo w gębie
Właściciele na okragło piekli pizze z różnymi dodatkami i sprzedawali wszystko "na pniu". Mysmy tam wracali kilka razy