Uwaga - tylko dla czytelników o mocnych nerwach
Pomny historii, którą kiedyś czytałem na cropli (ktoś zahaczył kogoś o to ze Austriak był uprzejmy a ta osoba nazywa go Helmutem i wywiązała się mała aferka) informuje i zaznaczam, że PONIŻSZE jest ŻARTEM, fikcją literacką i ubarwieniem ciężkostrawnej opowieści (niestety nie mam aż takiego talentu podtrzymywania uwagi poprzez znakomite teksty i kropki jak Anakin, czy czaru i świetnej pamięci jak Maslinka czy poczucia humoru i trafności spostrzeżeń Bubera więc muszę sobie jakoś radzić, aby zainteresować Czytelników) i nie mam żadnych uprzedzeń co do jakiejkolwiek nacji.
Na wieść o tym, że zamiast hotelu planuję spędzić dwie noce u niemieckiej rodziny jeden z moich kolegów zaczął rwać włosy z głowy i krzyczeć, że zwariowałem i to "niemce przeca" a "jak świat światem..." i inne teorie o kondominiach
Ja mu na to, że to przecież zwykła agroturystyka, krowy Milki, kaczki, kury, drób i pewnie zamki są w pokojach on na to: "Hotel. Hotel to co innego, przemykasz się korytarzami pośród innych nacji, żresz to samo co inne nacje, są zmiany w hotelu i na kolejnej już nawet nie wiedzą czy Tyś Polacco czy inny Fidżijczyk, a tutaj ... bracie .... skąd wiesz co ci dadzą do jedzienia, albo do picia .... a może chcą dokonać zemsty za ... cokolwiek"
I w ten deseń chłopak nawijał szczerząc zęby jakby mu mama szałwi naparzyła ....
Pomny jednak ostrzeżeń kolegi (po co przecież burzyłby mi krew i trzeźwy osąd jeśli nie z troski?
) po zajechaniu na podwórko wydałem z siebie nieśmiałe "hallo? my są z Polszy, POLJAKI znaczy"
na co przemiła na pierwszy rzut oka frau Gospodarz (Gospodarka?
Minister - Ministra?)
ujęła me wątłe ciało w żelaznym uścisku i przytuliła do wydatnej bawarskiej piersi "WILKOMMEN, pewnie głodni spragnieni... prowadzi do grubo ciosanej ławy a tam miód i kołacz spływa aż potokami.
Dobra wróćmy do rzeczywistości - Pani Anna okazała się być miłą i konkretną osobą, oprowadziła po przybytku, otworzyła pokój, zapytała o drogę, wskazała gdzie będziemy fruhstuckować jutro rano i życzyła miłego pobytu.
Dobra, Frau Gospodarka poszła to ja od razu: zaglądam pod łóżko - nogi nie nadpiłowane, zrobiłem rekonesans całego domu - szukam wątpliwych moralnie zdjęć ("My z Fritzem w "naszym" Gotenhafen September 1939", a tu ...nic.... same nudne medale za zdobycie któregoś tam miejsca w zawodach Krów, same puchary za hodowlę owiec, po prostu sielana....