Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Tribunj czerwiec 2010r.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
franko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2360
Dołączył(a): 14.10.2010
Tribunj czerwiec 2010r

Nieprzeczytany postnapisał(a) franko » 05.11.2010 09:24

Dudek2222
A no uciągnął i to czasami pod górę.
Przypomniały mi się jeszcze takie gadżety jak:
Dodatkowe, gumowe odboje na zderzaki (czarne),
Dodatkowe osłony (takie ramki) na reflektory,
Dodatkowe nakładki na pióra wycieraczek, aby podczas wielkich szybkości i jazdy w deszczu, wycieraczki lepiej przylegały do szyby,
Wielkie, masywne z tworzywa sztucznego żaluzje na tylną szubę, zakładane od zewnątrz,
Dodatkowe głośniki umieszczane na tylnej półce,
Dodatkowe filtry paliwa,
Mieszadełka podnoszące moc silnika z 27Km do 27,1KM,
Przeróżnego kształtu owiewki i nawiewki,
Oraz "klima" w postaci mini wiatraczków na plastikową przyssawkę do przedniej szyby.
Dosta
PZDR.
AdamSz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1412
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 05.11.2010 09:51

Było, było :) A jaki był dostosowany do przewożenia dużych gabarytów ! Kiedyś przewiozłem nim pralkę Wiatka wystaną gdzieś tam. Wrzuciilismy ją z kumplem na przednie siedzenie i już. Tylko koleś, siedząc na tylnej kanapie musiał trzymać przednie drzwi, bo do zamkniecia brakowało jakieś 1 cm. :)
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 05.11.2010 10:41

AdamSz napisał(a):Było, było :) A jaki był dostosowany do przewożenia dużych gabarytów ! Kiedyś przewiozłem nim pralkę Wiatka wystaną gdzieś tam. Wrzuciilismy ją z kumplem na przednie siedzenie i już. Tylko koleś, siedząc na tylnej kanapie musiał trzymać przednie drzwi, bo do zamkniecia brakowało jakieś 1 cm. :)


To Wy?

Obrazek
franko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2360
Dołączył(a): 14.10.2010
Tribunj czerwiec 2010r

Nieprzeczytany postnapisał(a) franko » 05.11.2010 10:46

Relacji ciąg dalszy.

I tak dotarliśmy do Belgradu, do znajomego szwagra-Bolka. Ten znajomy był pracownikiem telewizji belgradzkiej. Miał nas przywitać osobiście, ale musiał wyjechać w teren realizować jakiś program.
Przywitała nas bardzo serdecznie Jego matka.
Zamieszkaliśmy na dwa dni w bloku-nówka sztuka, z płyty, w takim, jakich wiele było także w Polsce w tamtym okresie. Budynek był był trzypiętrowy, stał na wzgórzu, z okien rozpościerał się piękny widok na część Belgradu.

Oczywiście była uroczysta kolacja, na której zebrało się kilkanaście osób.
Były oczywiście specjały kuchni oraz dużo, dużo wina.
Następnego dnia rano, po śniadaniu, udaliśmy się pieszo na zwiedzanie Belgradu.
Dotarliśmy do Mauzoleum Tito, co nie było trudne, gdyż potwornie duże kolejki i morze ludzi ułatwiało odnalezienie tego miejsca.
Kolejka miała ponad kilometr długości i była chyba poczwórna. Wszystko świetnie zorganizowane, spokojnie i dostojnie.
Chcieliśmy zrezygnować z tego wielogodzinnego stania, ale jak stojący z nami w kolejce dowiedzieli się, że jesteśmy z Polski, szybko zorganizowali nam dostęp do wejścia bez kolejki!!!

Nie pamiętam takich tłumów, stojących w ciszy, w upale, przybyłych z różnych zakątków Jugosławii, z własnej nie przymuszonej woli.
Przypominam, że od śmierci Broz Tito upłynęło półtora miesiąca.

http://www.titoville.com/images/Josip%2 ... ss_jpg.jpg

http://www.titoville.com/images/Josip%2 ... in_jpg.jpg

http://www.titoville.com/images/Tito-Karadjordjevu.jpg

http://www.titoville.com/images/Tito-Ozrenu.jpg

http://www.titoville.com/images/tito-parada.jpg

Po zwiedzeniu Mauzoleum Tito, poszliśmy na obiad.
Dla mnie, wtedy Belgrad był metropolią w porównaniu do największych miast w Polsce.
Niezliczona ilość knajpek, kawiarenek i tłumy ludzi na ulicach,.
Sklepy w pełni zaopatrzone. A w Polsce zaczynał się powoli kryzys, który doprowadzi do stanu wojennego.
Do domu wróciliśmy po 20-tej i po kolejnej uroczystej kolacji poszliśmy spać.
Rano czekał nas kolejny dzień podróży do Sokolaca koło Sarajewa, do Slobodana, poznanego w 1975r
Czekał także poważny test malucha, trasa wiodła będzie przecież przez góry i jeszcze raz góry oraz tunele, tunele.
CDN.
franko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2360
Dołączył(a): 14.10.2010
Tribunj czerwiec 2010r

Nieprzeczytany postnapisał(a) franko » 05.11.2010 10:50

Jacek S.
Mój maluch miał rejestrację WAL 4758!!!
Tak go lubiłem, że rejestrację pamiętam do dzisiaj.
Pralek nie woziłem, ale zdarzyło mi się przewozić na dachu szafę dwudrzwiową, natomiast lodówkę przewoziłem kilka lat później Zastawą 1100p.
Szacunek
AdamSz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1412
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 05.11.2010 11:00

Ja to, czy nie ja ? Nie wiem. :wink: Ale to na pewno nie "Błękitny Grom". Tamten miał WGH 2354. Hej.
fota
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 586
Dołączył(a): 04.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) fota » 07.11.2010 20:49

Pół niedzieli przesiedziałem przy Twojej relacji. Bardzo mi sie podoba, czekam na dalszy ciąg.
franko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2360
Dołączył(a): 14.10.2010
Tribunj czerwiec 2010r

Nieprzeczytany postnapisał(a) franko » 08.11.2010 11:57

Rano, chyba gdzieś około 9-tej, już oczywiście po śniadaniu, odpaliliśmy "malucha" o po bardzo wzruszającym pożegnaniu ruszyliśmy do Sokolaca.
Oczywiście byliśmy zaproszeni do powtórnego odwiedzenia Belgradu.
Nie wiedzieliśmy wtedy, jak potoczy się koło historii, kto mógł przewidzieć zbliżający się stan wojenny i rozwój sytuacji w Polsce.
Nie było nam już potem być kolejny raz w Belgradzie, wszystkie podróże trzeba było odłożyć na wiele lat.

Z Belgradu wyjechaliśmy bez problemów drogą na Zagrzeb.
Dojechaliśmy do miejscowości Zupanja, jadąc cały czas piękną, zieloną niziną. Pogoda dopisywała, szwagrowi-Bolkowi poprawił się humor, jak prawie bezbłędnie odnalazł w swojej pamięci numer telefonu do znajomych w Belgradzie.

W Zupanj skierowaliśmy się na Tuzlę i po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów rozpoczęły się pierwsze wspinaczki "malucha" po terenie górzystym. Góry zielone, zieleń soczysta, droga wiodła wzdłuż rzeki Tinja, a wysokość gór nie przekraczała 800m. Fiacik spisywał się nadal dzielnie, ale najgorsze było jeszcze przed nim i to przez wiele dni.
Było bardzo ciepło, oczywiście robiliśmy przerwy, na wyprostowanie kości i na papierosa. Średnio, co 1,5-2,0 godzin, co przy osiągach "malucha" dawało przebyty dystans około 75 kilometrów. Nie spieszyliśmy się, dlatego mogliśmy podziwiać krajobrazy, ówczesną architekturę i świetne, naprawdę świetne drogi!!!!

Spotykaliśmy od czasu do czasu auta z polskimi tablicami rejestracyjnymi, były to spotkania niezbyt częste.
Był w tamtych czasach zwyczaj pozdrawiania się wzajemnie poprzez krótkie mignięcie długimi światłami.

Dobiliśmy do Tuzli.
Właściwie minęliśmy ją bokiem kierując się na Sarajevo.
Teraz przed nami już długi odcinek drogi po górach wysokich i przez tunele, część z nich wykuta bezpośrednio w skale.
Jak popatrzeć na mapę, trzeba pokonać dwa łańcuchy górskie.
Na odcinku do Sarajeva większość trasy maluch pokonywał na trzecim i drugim biegu. To już nie były żarty. Sam miałem pietra i to nawet często, tym bardziej, że w tamtych latach w Jugosławii panował zwyczaj nie sprzątania wraków rozbitych samochodów i te tablice na skałach ze zdjęciami osób, które zginęły. Działało to okropnie na wyobraźnię i było bardzo dyscyplinujące ( przynajmniej na moją skromną osobę).

Nadmienię jeszcze, że w roku 1979 w Jugosławii było duże trzęsienie ziemi, które nie ominęło Dubrownika i ten fakt sprawiał, że podczas jazdy tunelami, mieliśmy obaj ze szwagrem-Bolkiem bardzo mieszane uczucia...!!!
Była już pierwsza wspinaczka serpentynami pod górę ( może ponad 20km), praktycznie cały czas linia ciągła.
Maluch zaczął wydawać z komory silnika dziwne dźwięki, zatrzymać się nie ma gdzie i jak, za nami sznurek samochodów, w tym tiry. Ja spoconym szwagier-Bolek także, spocony miejscowy kierowca jadący za nami, a ja tylko 30 lub 35km w porywach i ten fałszujący silnik.
Nie bacząc na wszystko, na jednym szerokim łuku z twardym poboczem zjechałem i zatrzymałem to swoje wspaniałe auto.
Zadowolenie widać było u kierowców, którzy mogli teraz pomykać dalej z większą szybkością.

Mokry byłem jak mysz kościelna ze strachu, z powodu upału.
Maluch miał otwartą klapę, a mimo to grzał się silnik.
Długo nie postaliśmy...., bo po chwili podchodzi do nas przedstawiciel armii Jugosłowiańskiej i powiada, że tu "no parking". Gdzieś w tych górach musiał być teren wojskowy-zamknięty.
Jakoś się dogadaliśmy i pozwolił nam schłodzić konie mechaniczne, ale cały czas nas nie opuszczał.
Chłodzenie trwało 15 minut i dalej w drogę.
Jeszcze 3-4km stromego podjazdu i potem było już w dół, co wcale nie znaczy, że mniej strachu!!!!!
Tunele nie były oświetlane, jak to ma miejsce teraz, więc jazda była w tunelu ciemnym, oczywiście na światłach i po opuszczeniu tej ciemnej (ale miłej, bo chłodnej) czeluści, prosto pod słońce, przez pierwszych kilkadziesiąt metrów wzrok przyzwyczajał się do światła dziennego.
http://www.panoramio.com/photo/33398338
Trasa, raz w górę, raz do dołu i tak kilka razy.
Pojawiły się pierwsze meczety, inna architektura
Po pierwszych atrakcjach związanych z jazdą przez góry dotarliśmy do Sarajeva.
Miasto z dziesiątkami meczetów, otoczone górami, zrobiło na nas niezapomniane wrażenie.
Teraz pozostało tylko zajrzeć do naszego Mapy-GPS-a i wydostać się w kierunku Sokolaca.
Udało się nawet bez problemów, około 18-tej byliśmy u Slobodana w Sokolacu.
Auto ponownie spisało się rewelacyjnie.Od wyjazdu z Warszawy nie spadła ani jedna kropla deszczu, pogoda rewelka, tylko jazda w takim małym pudełku przy tej temperaturze to istne wyzwanie dla kierowcy!!
CDN
franko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2360
Dołączył(a): 14.10.2010
Tribunj czerwiec 2010r

Nieprzeczytany postnapisał(a) franko » 09.11.2010 12:25

Slobodan mieszkał na obrzeżach Sokolaca.
Cała okolica to równina, podobna do okolic naszego Nowego Targu.
Z Belgradu do Sokolaca pokonaliśmy kolejne około 380km
Wyobraźcie sobie, że ten chłopak czekał na nas w bramie swojej posesji!!
Nie znał godziny naszego przyjazdu (nie było możliwości kontaktowania się).
Znał tylko datę naszego przyjazdu!!!!
To było najserdeczniejsze przywitanie, z jakimi do tej pory było nam się zetknąć!!!
W domu była już przygotowana bardzo uroczysta kolacja, byli już zaproszeni goście!!!
Byliśmy ze szwagrem-Bolkiem zaskoczeni i jednocześnie stremowani.
Slobodan mieszkał bardzo skromnie, w starym, częściowo drewnianym domku, chyba dwa pokoiki i kuchnia, WC było na zewnątrz. Na terenie posesji była też obórka, w której było kilkanaście owiec (chyba owiec).
Teraz zrozumieliśmy, dlaczego w okresie letnim dorabiał w hotelu w Cavtacie. Było u Niego wyjątkowo skromnie, ale jednocześnie bardzo ciepło i szczerze.
Odnieśliśmy wrażenie, że jest dumny z naszych odwiedzin, że jest dumny przed całą społecznością miejscową. Opiekował się nami, dbał aż do przesady.
Kolacja zakończyła się nad ranem. Było prosię z rożna, miejscowe sery i mięsa oraz dużo rakiji i wina. Były wspólne śpiewy, rozmowy o naszych krajach.
Najbardziej urzekły mnie śpiewy mężczyzn, pieśni wychwalające region Sarajeva i patriotyczne o Jugosławii, przeplatane pieśniami powstańczych
ugrupowań.
Często miałem wręcz ciarki, głosy rozchodziły się po całej okolicy.
Dostaliśmy ze szwagrem-Bolkiem dobrą lekcję patriotyzmu i historii.
To spotkanie ze Slobodanem w Sokolacu utkwiło mi w pamięci najbardziej ze wszystkich spotkań.
I jeszcze jedno. Slobodan nie wstydził się swojej biedy, tak biedy, bo na tamtejszy poziom życia w Jugosławii, Jemu powodziło się kiepsko.
Oczywiście był zaproszony do Polski, zaproszenie przyjął, ale nigdy nie było nam możliwości Go ugościć.
Polska tuż przed stanem wojennym, potem skomplikowana sytuacja na Bałkanach.
Rano po śniadaniu, Slobodan pokazał nam okolicę i samo miasto. Inne niż miasta położone wzdłuż Adriatyku.
Wieczorem przy rożnie kolejne rozmowy.
Spać poszliśmy wcześnie, gdzieś około 22-ej, gdyż rano czekał nas kolejny etap naszej podróży - Dubrownik.
Tym razem trasę dojazdową do Dubrownika wytyczył nam sam Slobodan, uwzględniając krajobrazy oraz "zimną krew".!!!!!
Tu w Sokolacu mieliśmy drugi kontakt z rodzinami w Polsce, z budki telefonicznej.
Trasa jaką nam zaproponował Slobodan: Sokolac-Gorażdże-Foca-Gacko-Trebinje-Dubrownik.
Wszystkim, którzy będą mogli lub chcieli, polecam taki przejazd ze względów estetycznych, krajobrazowych dla poprawy swoich umiejętności oraz "poprawienia samopoczucia", a także podniesienia adrenaliny!!! (patrz google, przy dużym zbliżeniu).
CDN.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 09.11.2010 12:30

-Foca-Gacko-Trebinje-Dubrownik znam, jechałem.
franko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2360
Dołączył(a): 14.10.2010
Tribynj czerwiec 2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) franko » 09.11.2010 12:38

I jakie wrażenia??
Kiedy jechałeś i czym?
PZDR.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 09.11.2010 12:42

2 lata temu - nie maluchem :)
franko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2360
Dołączył(a): 14.10.2010
Tribunj czerwiec 2010r.

Nieprzeczytany postnapisał(a) franko » 09.11.2010 12:50

Jacek S
A jakie wrażenia?
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 09.11.2010 13:09

Jechaliśmy z Budapesztu do Dubrovnika (na noc).
Sarajewo mijaliśmy jakoś ok. 1 w nocy a później jakaś drzemka.
Wraz z nastaniem świtu dalej w drogę przez BiH.
Obrazek
Góra-dół-góra-dół i mnóstwo zakrętów.
Ciasno.
Tunele/przebite w skałach przejazdy.
Coś wspaniałego.
Cudowne uczucie jak już się skończą góry i zobaczy Jadran.
franko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2360
Dołączył(a): 14.10.2010
Tribunj czerwiec 2010r

Nieprzeczytany postnapisał(a) franko » 09.11.2010 13:12

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Tribunj czerwiec 2010r. - strona 12
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone