Tribunj 2016 czyli nuuuuda! I oto właśnie mi chodziło!

Temperatury można by rzec idealne, poza wyjątkami. Temperatura powietrza to było ok 30 - 34 stopni, ale przez dwa dni było 39 - tyle zanotował termometr w aucie, które stało w cieniu. Jak pojechałem nim po zakupy to temperatura spadła do 37, ale potem chyba znowu się podniosła. Przez te dwa dni wychodziliśmy na plażę o 9ej rano, wracaliśmy kolo 11ej i mniej więcej do 15ej siedzieliśmy w apartamencie, po prostu nie dało się wytrzymać. W dzień wyjazdu niebo było dosyć zachmurzone, słońce tylko co jakiś czas wychylało się zza chmur i temperatura spadła do 25 stopni ale po południu się rozpogodziło. Wyjeżdżaliśmy z Tribunj koło 16ej to już nie było najmniejszej chmurki na niebie.
Co do temperatury wody to nie mam pojecia jaka była ale conajmniej 22-23 stopnie. Przy takiej temperaturze wody mogę w niej siedzieć/pływać godzinami. I tak właśnie było. Wychodziłem na brzeg tylko co jakiś czas, żeby się napić i odpocząć bo mnie szczeka od trzymania rurki bolała .
Temperatura wody spadła w dzień wyjazdu, moim zdaniem było to ok 20 stopni, może 19.

A teraz dobranoc, a dalsza część relacji jutro rano

Jeszcze 3 ostatnie foty z Vodic





i wracamy na plażing, tym razem usadowiliśmy się przy tej knajpie na końcu ulicy Jurjevgradzka. Z głowy mi wyleciało, jak ona się nazywała, chyba miała w nazwie "morje" czy coś. Jedliśmy tam przepyszne rybki ale o tym potem. W każdym razie usadowiliśmy się na cypelku przy malutkiej zatoczce. Jak się potem okazało, byliśmy tam bardzo często, ponieważ było to świetne miejsce do nauki pływania dla starszej córki. Woda sięgała tam do pasa dorosłemu człowiekowi, była cieplejsza niż w innych miejscach, więc miejscówka idealna.
Każdy z nas oddawał się ulubionej czynności:

Najmłodsza:


Starsza:


I najstarszy


Była jeszcze jedna, której ulubionym zajęciem było czytanie na leżaczku, ale nie udzieliła mi praw autorskich .

Nie mogło oczywiście zabraknąć wizyty w Sibeniku. Któregoś dnia rano niebo było przymglone, słońce nie paliło, więc zdecydowaliśmy, że po śniadanku odwiedzimy Sibenik. Dużo już o tym mieście zostało napisane, więc nie będę powielał znanych informacji. Co tu dużo pisać, wspaniałe klimatyczne miasteczko, uwielbiam takie spacery wśród kamiennych murów.
To zamglone słoneczko wprowadziło nas w błąd, bo myśleliśmy, że będzie chłodniej. Nie było chłodniej, było za to potwornie parno. Po kilku godzinach nie chciało się nikomu jeść, przez cała wycieczkę piliśmy tylko litrami wodę.
Dałem trochę ciała bo nie chciało mi się przed wyjazdem spojrzeć na topografię miasta i zaparkowałem na samym początku miasta przy remizie strażackiej koło twierdzy św. Michała a rozpoczynając wycieczkę jeszcze cofnęliśmy się w dół w stronę mariny. Może to i dobrze bo więcej zobaczyliśmy.

Fajnie zobaczyć znajome widoki
W zeszłym roku byliśmy u Daria w drugiej połowie sierpnia. W którym apartamencie byliście na lewo czy na prawo (my byliśmy w tym po prawej stronie). Jak z komarami. W czasie naszego pobytu wieczorami pojawiały się całe watahy .

Slavko1974 napisał(a):Jeszcze 3 ostatnie foty z Vodic

3.JPG

2.JPG

1.JPG

i wracamy na plażing, tym razem usadowiliśmy się przy tej knajpie na końcu ulicy Jurjevgradzka. Z głowy mi wyleciało, jak ona się nazywała, chyba miała w nazwie "morje" czy coś. Jedliśmy tam przepyszne rybki ale o tym potem. W każdym razie usadowiliśmy się na cypelku przy malutkiej zatoczce. Jak się potem okazało, byliśmy tam bardzo często, ponieważ było to świetne miejsce do nauki pływania dla starszej córki. Woda sięgała tam do pasa dorosłemu człowiekowi, była cieplejsza niż w innych miejscach, więc miejscówka idealna.
Każdy z nas oddawał się ulubionej czynności:

Najmłodsza:

4.JPG

Starsza:

5.JPG

I najstarszy

6.JPG

Była jeszcze jedna, której ulubionym zajęciem było czytanie na leżaczku, ale nie udzieliła mi praw autorskich .

Na pewno tak się nazywała?, a nie grill fish?,rozumiem że piszesz o tej knajpie której parasole na zdjęciach widać.

Tak, o tej knajpie piszę, ale naprawdę z głowy mi wyleciało, nigdzie na fotkach dostępnych w necie i na moich nie widać tej nazwy. Serwowali tam przepyszne owoce morza, ale o tym później. Na razie jesteśmy jeszcze w Sibeniku

Autor relacji z dwoma księżniczkami



A tu kobieca część mojej rodzinki



I jeszcze trochę widoków






CDN

I jeszcze tutaj

hehe,w Szibeniku jeszcze nie byłem choć w Vodicach już siedem razy stacjonowałem ,ta knajpa to jest właśnie grill fish,moja ulubiona rybodajnia,mam gdzieś zdjęcia ich menu przy wejściu.

W Vodicach nie byliśmy, więc fajnie choć obejrzeć na fotkach, a w Szybeniku byliśmy, więc miło sobie przypomnieć.
Ładne zdjęcia
pozdrawiam

Jedzenie w grill fish'u dobre, ale w tym roku z cenami przesadnie poszybowali.
Klientów mniej.

Skoro wróciliśmy na chwilę do Tribunj z Sibenika to napiszę w czym rzecz.
My byliśmy tam od 20 czerwca, oni tam zaczęli funkcjonować gdzieś drugiego, może trzeciego dnia naszego pobytu.
Poszliśmy sobie coś zjeść na próbę. Większość dan z karty jeszcze nie była dostępna, więc zamówiliśmy sobie coś o nazwie fish mix za 30 kun.

I dostaliśmy takie coś







Powiem Wam, że to było przepyszne! Były tam i rybki i krewetki i kawałki ośmiornicy i kalmary. Niektóre rybki były wcześniej troszkę podwędzane, niektóre od razu smażone, jeszcze inne smażone na masełku. Od tej pory codziennie tam chodziliśmy: dwa takie talerze + talerz frytek za 15 kun i cała rodzina najedzona . Wszyscy wcinali aż się uszy trzęsły hehe. Właśnie czegoś takiego szukaliśmy - proste danie z owoców morza bez zbędnych dodatków. Można? Można!
Znajomy był tam w sierpniu i ten talerz wtedy kosztował już 40 kun.

hehe fish mix u nich palce licać,najlepsze są te czerwone rybki a najgorsze takie ciemno szare któe mają w cholerę ości,ze dwadzieścia razy je u nich jadłem,jak rybka w okolicach Vodic to tylko tam,często brak kalmarów lecz to zależy kiedy ich kuter łowi(mają swój).Od zeszłego roku otworzyli też samoobsługę w budynku lecz tam się nie skusiłem .

Z napisał(a):hehe fish mix u nich palce licać,najlepsze są te czerwone rybki a najgorsze takie ciemno szare któe mają w cholerę ości,ze dwadzieścia razy je u nich jadłem,jak rybka w okolicach Vodic to tylko tam,często brak kalmarów lecz to zależy kiedy ich kuter łowi(mają swój).Od zeszłego roku otworzyli też samoobsługę w budynku lecz tam się nie skusiłem .

Ja tam nie zauważyłem żadnych ości, talerze wymiataliśmy do czysta, jedynie z niektórych trzeba było tylko kręgosłup wyjąć i można było w całości jeść . No i rzecz jasna łupinki po krewetkach zostawały. Skład talerzy rzeczywiście był zależny od połowów, bo raz zdarzyło się, że były same rybki.

Ale wracając do Sibenika. Kulawo mi to idzie, ale co zrobić, leniem jestem






Obrazki dosyć powszechne w Istrii

Oj, z bólem serca idzie mi to pisanie
Ale może dotrwam do końca, tym bardziej, że jestem myślami już przy tegorocznych wakacjach. Ale może moje wypociny się komuś przydadzą przy planowaniu wakacyjnym .
W ostatnim odcinku zawitaliśmy do Sibenika. Dalszy ciąg zwiedzania - nabrzeże zaliczone, tym razem wgłębiamy się w uliczki Starówki...

Tym razem głowy (nie wawelskie )