napisał(a) Kacper111 » 11.08.2012 07:08
Co mnie zaskoczyło, to ilość imprez folkowych. Pozazdrościłem
Chorwatom ich uwielbienia do strojów ludowych, pieśni. Prawdziwym rarytasem była
jednak grupa, kwartet, który dawał mini recitale w każdej knajpie po kolei.
Co do restauracji, zostawiłem w takiej jednej serce i żołądek oczywiście( szkoda że nie dysponuje zdjeciami). Urządzona byłym „garażu” dla łódki, nie pamiętam nazwy, ale i tak trafiłbym do niej z zamkniętymi
oczami, z obsługą herszt Chorwatów, którzy niczym wojowie na polu bitwy, walczyli do
końca o to by każdy talerz trafił gdzie powinien, pomimo zmęczenia i rakiji
niebezpiecznie stężonej już w ich krwi.
O rakiji, poematy można by pisać, natomiast mało wspomina się o miejscach gdzie
powstają i ludziach, którzy z miłością nadzorują cały proces. Ja trafiłem na generała,
który dla animuszu chodził o lasce; wątpię by była mu potrzebna do czegoś innego skoro
miał bezpośredni dostęp do medykamentu na wszystko. I Wam polecam takie żródła.
Sklepom mówimy NIE