napisał(a) SingSing74 » 12.03.2024 11:26
Do Węgier mam ogromny sentyment. Do Chorwacji z przerwami na inne kraje jeżdżę od 2004 r. Zachęcony informacjami o mniejszych kolejkach na granicy w Letenye, kilka lat temu skusiłem się na trasę:
Piekary Śląskie > Brno > Bratysława > Szombathely > Lenti > Letenye > Zagrzeb > Prapratno
Będąc jedynym kierowcą na pokładzie zależało mi na czasie, a nie na widokach, bo jadąc przez Węgry nocą, widoki są dość podobne do tych z... którejkolwiek standardowej drogi w dowolnym miejscu na ziemi. Czarny asfalt, a po środku linia przerywana lub ciągła. Powrót odbył się późnym popołudniem i jeśli idzie o widoki, to szału nie było. Żeby maksymalnie skrócić czas przejazdu wykupiłem nawet winietę na Słowację.
Czasowo ta trasa na mapach google wychodziła bardzo podobnie, ale w zamian za nieco wolniejszą jazdę, miałem zaoszczędzić na czasochłonnym korku na granicy z Chorwacją, który rzeczywiście bywał upierdliwy.
Fakt, w Letenye na starym przejściu przejazd praktycznie bez stania. Przed nami tylko kilka samochodów. Wystarczyło zwolnić przy pograniczniku i dalej w drogę. Potem już standard, czyli korki do autostradowych bramek Lućko, podobnie tak jak wjeżdżając od Słowenii.
Dlaczego raczej nie pojadę więcej przez Węgry? A no dlatego, że dla jednego kierowcy ta trasa jest bardziej męcząca ze względu na ciągłe zmiany rodzajów dróg przez które się przejeżdża. Są oczywiście dłuższe odcinki dróg powiedzmy szybkiego ruchu, ale często jedzie się także przez wsie i małe miejscowości z ograniczeniami do 40km/h, czy też przez nieoświetlone, pozawijane drogi wśród pól, gdzie nawet dopuszczalne prędkości wydają się zbyt niebezpieczne, szczególnie kiedy pada i asfalt jest mokry. Innym razem ładna, prosta droga lecz z konkretnym ograniczeniem i tak na zmianę. Kierowcy zwracają uwagę na ilość leśnej zwierzyny na tej trasie i choć mi osobiście nic przez drogę nie przebiegło, to na jezdni było na prawdę sporo śladów po nieudanej przeprawie jakichś małych mieszkańców lasów w postaci włochatych placków na drodze.
Podsumowując. Jeśli ci się nie spieszy, masz zmiennika i jedziesz przez Węgry w dzień, to może i warto, choć na spektakularne landszafty bym nie liczył. Dla osób, które chcą dojechać jak najszybciej i się nie męczyć jazdą przez pipidówki, sugeruję trasę autostradami przez Austrię i Słowenię, tym bardziej, że jedno z wąskich gardeł jakim był przejazd przez granicę z Chorwacją, przynajmniej na razie nie istnieje. Zaznaczam, że uwaga ta dotyczy osób, które podobnie jak ja mieszkają w miejscu, gdzie dojazd tymi trasami jest zbliżony czasowo. Jeśli ktoś osiągnie znaczącą dla niego różnicę na jednej czy drugiej trasie, to wybór staje się oczywiście prostszy.
Ostatnio edytowano 12.03.2024 11:52 przez
SingSing74, łącznie edytowano 1 raz