zag napisał(a):Zawsze podziwiam ludzi którzy po kilkunastu godzinach jazdy samochodem "lubią oglądać po drodze jak ludzie mieszkają", szczególnie w trakcie jazdy nocnej.
Pudelek napisał(a):W nocy jest jeszcze ciekawiej, można zobaczyć rzeczy, których nie obejrzelibyśmy w dzień
Moi Drodzy, nie ma co się śmiać ani współczuć...
podróż w tamten rejon była potrzebą chwili, kilkudniowy wyjazd nie wiązał się z rodzinną wyprawą na urlop (raczej z podróżą służbową), jechały dwie dorosłe osoby, bez dzieciaków i zapakowanego pod dach auta (z czego spora część to szybkopsująca się wałówka
więc wiadomo, czas się liczy), także po drodze spokój i luz, bez problemu był czas na oglądanie "jak ludzie mieszkają"..
lubię jeździć autem i nie muszę przemykać byle szybciej do celu. w tym wypadku koszty też były ważne, bo całość wyjazdu zamknęła się w kwocie nieco ponad 2 tys. zł (z czego koszt samej podróży to była w zasadzie połowa), także te wyliczone powyżej 500 zł na dodatkowe opłaty robiło różnicę... to tyle w kwestii wyjaśnień dot. motywacji akurat takiej podróży.
mieszkam na południu kraju, więc wyjechaliśmy późnym wieczorem, na granicy w Zwardoniu byliśmy około północy, przez Słowację przejazd trwał około 2,5 godziny autostradami (kierunek Bratysława), dalej przez Węgry trasą na Szekesfehervar i potem kierunek Osijek (CR), w połowie Węgier już świtało, słońce szybko wyszło, więc zaczęło się podziwianie krajobrazów, prędkość w nocy przy pustych drogach to 80-90/h, rano również, więc można spokojnie oglądać co jest za szybą, jeśli ktoś ma oczywiście czas i to lubi.. w Osijeku byliśmy około 7.00 ? chyba jakoś tak, kolejna krótka przerwa, kawa i dalej już na BiH, gdzie wiedziałem, że nie będzie szybko.. Mostar zamajaczył przed 13.00 i tam mieliśmy pierwszy nocleg, a po drodze naprawdę było co oglądać... do Ploće wyjazd kolejnego dnia bardzo rano, odliczając po drodze wycieczkę do Medjugorie, w 1.5 godziny byliśmy na miejscu...
Załatwiliśmy sprawę, po którą przyjechaliśmy i powrót przez Split trasą nr 8 (Jadranska), bardzo lubię tę drogę, wije się przy samym morzu aż do Zadaru (gdzie tym razem nie dotarłem) i jeszcze dalej, prosty jasny "betonowy asfalt" i zakręty, po lewej woda, a po prawej góry, czasem charakterystyczna miejscowość - no jest co oglądać, jak po drodze trafi się pieczenie jagnięcia to polecam się zatrzymać, chociaż obecnie zauważyłem, że powoli to zanika, dużo więcej takich atrakcji można spotkać w Bośni... w celach czysto wypoczynkowych zatrzymałem się w Primosten, 2 noclegi, bardzo polecam to miejsce, Dalmacja w mocnej pigułce..
z powrotem, jak pisałem wyżej, wracaliśmy przez całą Chorwację drogami bez opłat, z Primosten wyjazd w południe, zaraz postój na kawę w Szibeniku, potem kierunek na Plitvice, serpentynami przez góry, po drodze był zamek Obravac, później Karlovac, pamiętam, bo piwo lubię (tylko kupiłem, bez spożywania
), potem cały czas kierunek Varażdin.. jedzie się przyjemnie, a byłoby jeszcze lepiej gdyby nie radary... niespodzianką pod koniec Chorwacji był niezamierzony kierunek (GPS wybrał) na Słowenię (Lendava), do której dotarliśmy już po ciemku, ale przejazd przez SLO trwał krótko i wjechaliśmy na Węgry, opisałem już wyżej, że ten akurat przejazd nie wspominam dobrze, zaczęło padać i zrobiło się zimno (18'C, co przy 35'C w CRO było trochę szokiem), tutaj już było ciężko, za mną 10 godzin jazdy, deszcz i złe drogi, częsty brak namalowanych pasów był mocno kłopotliwy.. z Węgier pamiętam tylko Szombathely i wypatrywany kierunek Bratysława, przy czym GPS, znowu sam z siebie, skierował mnie przez Austrię (trasa 51).. na Słowacji było prosto, przejazd późną nocą i już jasnym świtem byliśmy w Zwardoniu.
na pewno nie żałuję tej drogi, mimo opisanych problemów, chociaż jeśli przyjdzie jechać kolejny raz to nieco zmodyfikuję ..
pozdr.