Trasa przez Słowację, Węgry, Rumunię, Serbię, Bośnię...

bruce willis napisał(a):dzięki Panowie za pomoc ... czyli reasumując : Słowacja odżałować te 50 zł i kupić - jak trasa wtedy?... Węgry- nie trzeba (raz kilka lat temu jechałem i nie było źle), CR - nie trzeba.. BiH - trasa Doboj Zenica i A1 do Sarajeva i potem dół Mostar i Ploce? czy tak?

Podziwiam Ludzi którzy planują nie tanie wakacje a kombinują jął oszczędzić 200 lub maksymalnie 300zl na winety.Ja zawsze kupuje na wszystkie Kraje tranzytowe i nie martwię się czy aby nie wjadę na płatną itp.Jade jak nawigacja prowadzi oczywiście mogą byc korki i muszę zjechać na lokalną drogę nawet nie wykorzystując winety na dany Kraj.Ale ja wolę wszystko opłacić i do przodu bez kombinowania.

Jeśli komuś nie zależy na czasie i nie chce jechać autostrada a chce zaoszczędzić to nie widzę przeszkód. Osobiście wykupuje winiety ale oszczędności mogę poszukać w czymś innym. Koszt rzędu 200-300 zł już odczuwalny, wystarczy na ubezpieczenie turystyczne np.
Z kolei trochę bawią mnie przypadki gdzie ludzie taszczą pół bagażnika browara czy wódki zamiast skosztować czegoś lokalnego bądź co bądź droższego.

Andrzej3777 napisał(a):

bruce willis napisał(a):dzięki Panowie za pomoc ... czyli reasumując : Słowacja odżałować te 50 zł i kupić - jak trasa wtedy?... Węgry- nie trzeba (raz kilka lat temu jechałem i nie było źle), CR - nie trzeba.. BiH - trasa Doboj Zenica i A1 do Sarajeva i potem dół Mostar i Ploce? czy tak?

Podziwiam Ludzi którzy planują nie tanie wakacje a kombinują jął oszczędzić 200 lub maksymalnie 300zl na winety.Ja zawsze kupuje na wszystkie Kraje tranzytowe i nie martwię się czy aby nie wjadę na płatną itp.Jade jak nawigacja prowadzi oczywiście mogą byc korki i muszę zjechać na lokalną drogę nawet nie wykorzystując winety na dany Kraj.Ale ja wolę wszystko opłacić i do przodu bez kombinowania.

Widzisz - a czasem wystarczy usiąść przed wyjazdem na kilka chwil z mapami i tak sobie zaplanować podróż, żeby nie wydawać pieniędzy bez sensu tam gdzie nie potrzeba (bo może źle zjadę i potrzebna będzie winieta). To się nazywa sztuka planowania.
Idąc twoim tokiem rozumowania, to trzeba by wykupić winiety na pół Europy (bo może w Austrii będą korki i trzeba będzie przez Szwajcarię objechać).

Poza tym obecnie zakup winiety zajmuje 2-3 minuty maksymalnie - więc w razie czego w każdej chwili można wyjąć telefon i sobie kupić. W Unii roaming jest darmowy.

Kolega chce jechać dużą część trasy krajówkami i logicznie to uzasadnił, podając kilka argumentów (a nie tylko finansowy) - więc nie rozumiem ludzi, którzy próbują mo wmówić, że tylko autostrady i nic więcej. Sam jestem wielbicielem autostrad, ale go rozumiem.

Andrzej3777 napisał(a):Ja zawsze kupuje na wszystkie Kraje tranzytowe i nie martwię się czy aby nie wjadę na płatną itp.

Po kiego kupować winietę jak się nie będzie korzystać z drogi płatnej?

Wielu ludzi (w tym ja) traktuje drogę na wakacje już jako część tychże wakacji lub jako przygodę, rozrywkę, a nie przykry obowiązek

Jazda przez słowackie czy slowenskie wiochy przygodą i rozrywką? Ok. różne są definicje przygody i różne rozrywki kręcą ludzi

marecky81 napisał(a):Jazda przez słowackie czy slowenskie wiochy przygodą i rozrywką? Ok. różne są definicje przygody i różne rozrywki kręcą ludzi

Wskaż mi proszę gdzie napisałem o słowackich czy słoweńskich wiochach.

Lawliet napisał(a):Po kiego kupować winietę jak się nie będzie korzystać z drogi płatnej?

Wielu ludzi (w tym ja) traktuje drogę na wakacje już jako część tychże wakacji lub jako przygodę, rozrywkę, a nie przykry obowiązek

Mam podobnie. Lubię np. jechać przez Węgry czy część Chorwacji lokalnymi drogami, bo wtedy też 'zwiedzam'. Urlop dla mnie zaczyna się już w chwili ruszenia w trasę, a nie w chwili dojazdu na miejsce docelowe.
Nie bardzo rozumiem tego 'wyszydzania' ludzi, którzy nie lubią lub nie chcą jeździć autostradami.

żeby zaobserwować życie to musiałbyś tam zamieszkać. z drogi to nie widać prawie nic.
jazda przez te wiochy to bezsens, średnia 60 km/h , ryzyko mandatów i wypadków o wiele większe, hałasowanie mieszkańcom zamiast korzystać z autostrad które są budowane dla tranzytu i masowego przemieszczania. Powiedzmy wprost - to dziadowanie i szukanie dziadowskich oszczędności na wyjeździe który kosztuje sporo pieniędzy. Wiem to z doświadczenia i znajomości ludzi , którzy tak jeżdżą, też szukają naokoło jakichś mądrości i wymówek

bledzik napisał(a):żeby zaobserwować życie to musiałbyś tam zamieszkać. z drogi to nie widać prawie nic.

No jak sie jeździ tylko autostradami to nie dziwię się że masz takie przekonanie. Z autostrady na prawdę g... widać. Na lokalnych drogach można czasem niezłe perełki wyhaczyć tylko trzeba mieć trochę czasu.

+1
Dyskusja dla dyskusji, a sensu zero.
Każdy ma prawo robić jak chce, dopóki nie wpływa negatywnie na innych więc nie ma co innym mówić, że mają kupować winiety.
Ja akurat zaczynam dopiero przygodę z wyjazdami do Chorwacji i celowo jadę 'wiochami' przez Węgry bo nie mam pojęcia jaki to jest kraj i chcę go zobaczyć choćby przejazdem, przy okazji.

marecky81 napisał(a):Jazda przez słowackie czy slowenskie wiochy przygodą i rozrywką? Ok. różne są definicje przygody i różne rozrywki kręcą ludzi

A jechałeś kiedyś z Chorwacji do Wenecji?

Ja jechałem z Wenecji na Rijekę - i najbliższa, najszybsza i najkrótsza droga prowadzi właśnie przez słoweńskie wioski (raptem 30 km) - tam nawet nie ma możliwości dojechania autostradą. To mam kupować winietę za 30 euro, chociaż i tak jej nie użyję?

Jadąc do Wenecji z Istrii, też przejeżdżamy przez ok. 30-kilometrowy odcinek Słowenii (konkretnie Koper). Można to zrobić płatną ekspresówką, ale równie dobrze można to łatwo objechać przez miasto. Dla tych kilkunastu kilometrów kupiłbyś winietę?

No właśnie, najszybsza i najkrótsza od Rupy. Ale gdyby równolegle szła autostrada, pojechałbym autostradą.

Ale jeśli chodzi o Węgry, to czy jedziemy z winietą czy bez - to i tak 99% z tych jadących od Bratysławy czy Żyliny jest zmuszona część tego kraju przejechać krajówkami. Bo chyba nikt dla szeroko pojętej wygody nie będzie machał naokoło przez Budapeszt (chyba że zwiedzanie tego miasta)? Więc czy jedziemy na Balaton czy na Lenti/Mursko - to i tak mamy trochę krajówek i wiosek po drodze.

mchrob napisał(a):

te kiero napisał(a):

mchrob napisał(a):Ja bym skorzystał z chorwackiej autostrady od Beli Monastir do bośniackiej granicy. To tylko 5 Euro a odpoczniesz trochę po minięciu Węgier.

Zerknąłem na GM i autostradą nawet dalej się da pojechać. Nareszcie cos się dzieje.

Jest tam duże przejście graniczne autostradowe i kawałek autostrady po bośniackiej stronie. Jechałem tamtędy w zeszłym roku, jeszcze wtedy nie było odcinka powyżej Osijeka. Ale widać też że Węgrzy robią autostradę od Peczu do granicy. Dzieje się

Węgrzy są jeszcze w powijakach ze swoimi pracami, ale odcinek od Mohacza do granicy ma mały ruch. Potem autostrada z BM w kierunku granicy jest puściutka, 2 tygodnie temu to spotykałem kilka aut na 20 km. Natomiast granicę najlepiej przekroczyć na jakimś mniej znanym przejściu, ja to zrobiłem w Slavonskim Brodzie, zajęło mi to około 20 minut, Bośniak nawet nie patrzył na dokumenty

Ja osobiście na autostradach strasznie się nudzę (pomijam polskie, gdzie do niedawna była ciągla walka z "wymijającymi się" tirami), zbiera mnie na senność, a na bocznych drogach odżywam, bo i trzeba uważać i toczy się jakieś normalne życie ze swoimi ciekawostkami i jeżdżą głównie miejscowi...