Prognozy na jeden z dni w ZS były takie sobie, tymczasem około 100km na południe miało być słonecznie, a ponieważ żelaznym punktem programu, podczas naszego pobytu w Bułgarii była wycieczka do Nesebyru, więc postanowiliśmy ten właśnie dzień wykorzystać na wycieczkę. Podróż trochę trwała, Warna nie ma obwodnicy, a główna droga była rozgrzebana więc postaliśmy chwile w korku, po wyjeździe z miasta było trochę lepiej. Podobnie jak podczas podroży na północ, krajobraz nie oszałamia, nie widać "autostopowiczek", więc można powiedzieć, że jest nudniej niż poprzednio. Do Nesebyru (Nesebar), starożytna Menabria, później Mesambria, Mesemwria, Mesewrija, docieramy po ponad 2 godzinach jazdy. Wjeżdżamy na półwysep skręcamy w prawo i zostawiamy samochód na płatnym parkingu kilkadziesiąt metrów od małego portu.
Ruszamy na spacer, początkowo wrażenie co najmniej kiepskie, a spotęgował je bułgarski oszust sprzedający lody. Nasze pociechy szybko zlokalizowały stoisko, podchodzę cena 1,59 lewa, myślałem że za gałkę, ale w momencie jak facet wybrał duże wafle i pakował do nich bez opamiętania co raz to większe ilości zorientowałem się, że to cena za 100 gram. Podziękowałem, że nie chcę więcej i tu się zaczyna oszustwo, typ wrzuca na wagę jeden wafel, za chwilę drugi i wyjeżdza mi z kwotą do zapłaty 19 lewa (38 złotych za 2 wafelki z lodami na ulicy ?). Szybko zrozumiałem, że to ważenie tylko taki nic nie znaczący gest, zabieram dzieciom lody (ups
) i każę mu ważyć jeszcze raz, a późnej czynność tą powtarza jeszcze co najmniej 3-krotnie za każdym razem podając cenę z sufitu zamiast wziąć kalkulator do ręki i pomnożyć dwie liczby. W końcu płacę mu 11 lewa i tak trochę za dużo, ale już nie chce mi się z nim walczyć (poza tym lody topnieją, dzieci patrzą na mnie z wyrzutem
i czas leci). Nie ukrywam, że podniósł mi ciśnienie, 8 lewa - nie jest to jakiś majątek, ale nienawidzę oszustów. Po tym nie najlepszym początku ruszamy na spacer po miasteczku.
Miasteczku gdzie istniało 40 cerkwi i kaplic, jednak do dzisiejszych czasów zachowało się zaledwie kilka. Miasteczku gdzie parter domów jest z kamienia, a piętro drewniane, tylko gdzie one są? Na początku trafiamy na ruiny XIII-XIV wiecznej cerkwi Św. Jana Aliturgetosa.
Dalej podążamy zgodnie z głównym nurtem
w kierunku głównego placu Mesambrija, po drodze mijając cerkiew św Stefana.
W centralnym miejscu placu stoi okazała i obiecująco wyglądająca z zewnątrz cerkiew Chrystusa Pantokratora.
Wchodzę do środka i jestem mocno zawiedziony. Budynek pełni funkcję galerii w której prawie nic nie ma, no dobra może coś było, a ja nie zauważyłem i się po prostu nie znam.
W środku nie zeszło mi więcej niż kilka minut, więc ruszyliśmy dalej zwiedzać miasto.