Pierwsza pochylnia za nami.
Zaraz kolejna.
Pochylnie pokonywaliśmy prawie bez zatrzymania.
Na ostatniej wymyśliłam sobie, że pójdę piechotą bo chcę zobaczyć jak przeprawa wygląda z brzegu.
Wyskoczyłam na pomost razem z Anią.
Reszta została.
Wózek już powoli wychodzi z wody.
I jadą w dół.
Wpadają do wody.
Cennik pochylni Całuny.
Z tego nabrzeża muszą nas podjąć.
Już po nas płyną.
Jesteśmy w komplecie.
Śmiesznie było tak patrzeć na własną łódkę z boku.