Re: Toskania w długi majowy weekend
napisał(a) Franz » 12.05.2017 00:40
Zajmuje to dłuższą chwilę, gdyż wyzwanie rzeczywiście jest niemałe. Na każdej platformie przystajemy na moment dla wyrównania oddechu, a schodki pomiędzy nimi są na tyle wąskie, że muszę wciągać brzuch, mijając się z tymi, którzy akurat schodzą. Wreszcie osiągamy cel i możemy się napawać rozległymi i pięknymi widokami, które jeszcze bardziej by zyskiwały na urodzie, gdyby akurat nie zaczął kropić deszcz. Panorama Florencji z wieży rekompensuje jednak te drobne niedogodności. Pośród wielu, widocznych stąd, wspaniałych budowli zwracamy również uwagę na usytuowany na wzgórzu ponad miastem, sporej wielkości budynek o przeznaczeniu niewątpliwie sakralnym, w którego szaro-zielonej bryle wyróżnia się jasna część fasady pośrodku.
Marsz po schodkach w dół jest łatwiejszy, tyle że mamy częste przestoje, jako że sporo ludzi sunie akurat w górę. Kiedy osiągamy ponownie poziom ulicy, katedra wciąż jeszcze jest zamknięta, więc kierujemy się w stronę kaplicy Medyceuszów. Tuż przed nią trafiamy do krużganków, gdzie widać sporo ludzi, jakby na coś czekających. Krużganki sprawiają miłe wrażenie, jednak niczym specjalnym nie zachwycają – zaledwie chwilę tutaj spędzamy, co jednak wystarcza, by stwierdzić, iż ludzie przeczekują tutaj po prostu deszcz.
My jednak ruszamy do boju, konkretnie do kaplicy mieszczącej grobowce Medyceuszów. Widać, że przy wejściu umieszczono bramki jak na lotnisku, a że zwyczajowo noszę w plecaku harcerską finkę, zatem pytam w kasie, czy to będzie stanowiło jakiś problem, mając w pamięci błyskające lampki takich bramek, kiedy rok wcześniej z analogicznym ekwipunkiem wszedłem do banku w albańskiej Szkodrze. Pan mnie uspokaja, że najwyżej oddam do depozytu, nabywamy więc bilety po sześć euro, a jak się zaraz okazuje, rentgen mojego plecaka na nikim wrażenia nie robi.