Wyjeżdżamy w kierunku Pienzy, szukając od razu miejsca na śniadanie, co szybko się nam udaje. Znacznie trudniejszym zadaniem okazuje się znalezienie dogodnego parkingu w Pienzy – wszędzie pełno, przejeżdżam aż za miasto, skąd jednak zbyt daleko trzeba by się było wracać. Ponawiam zatem próbę znalezienia czegoś bliżej i w efekcie parkuję w nie do końca chyba legalnym miejscu – na pochyłym trawiastym poboczu – za to pod samymi murami.