croktoś napisał(a):Piękne zdjęcia!
dzięki
marze_na napisał(a):Krajobrazy fantastyczne.
Mógłbyś jeszcze napisać jak wyglądają ceny noclegów?
Krajobrazy rzeczywiście zapierają dech w piersi
Jeśli chodzi o ceny noclegów to uogólniając można powiedzieć, że za 4 osoby ok 100GEL bez śniadania lub ok 160GEL ze śniadaniem. Poza tym nawet jak nie ma śniadania to często nie ma problemu żeby dokupić cena ok 15-20GEL/osobę. Mimo wszystko uważam, że ceny śniadań są dosyć wysokie, szczególnie dla naszej czwórki, bo za te 60-80 GEL to w sklepie nakupilibyśmy tyle że wystarczyłoby na śniadania na 3-4 dni. Wszystkie rezerwacje przez booking, z opiniami ok 9+. W sumie spaliśmy w sześciu miejscach, w dwóch przypadkach było średnio, dwóch ok i w kolejnych dwóch super. Spaliśmy głównie w tzw Guest House'ah i nawet jeżeli coś się nazywało hotelem to raczej nim nie było, z jednym wyjątkiem - hotel w Tbilisi. Oczywiście można zapłacić więcej, o wiele więcej, ale ja sobie założyłem, że nie chciałbym zapłacić za nocleg ze śniadaniem więcej niż 250-300 zł/4os i tego się trzymałem. O szczegółach będę pisał w trakcie relacji, zdjęć z miejscówek nie mam, nigdy ich nie robię.
majkik75 napisał(a):
Dołączam się. I jeśli to nie sprawiłoby Ci problemu, to też ceny posiłków. Np. tam co zatrzymaliście się i "parking" kosztował 3GELto co np. dobrego jedliście, jaki koszt ... ?
dzięki, pozdrawiam, Michał![]()
PS. Stan samochodu jest moim wyobrażeniem o Gruzji ...![]()
Mam nadzieję, że będę w stanie to kiedyś zweryfikować ...
Jedzenie to temat rzeka i było między innymi tym na co szczególnie się nastawialiśmy. Gruzini uwielbiają biesiadować. Kilka razy widzieliśmy jak pracownicy mieli przerwę w pracy (nie wiem czy oni czasem w przerwie nie pracują a resztę czasu biesiadują), to nie było tak, że każdy siadał z własną bułą czy kanapką, powstawał prowizoryczny stół z desek i była prawdziwa uczta, pewnie każdy coś przyniósł, warzywa, jakieś wędliny, konserwy, pieczywo i wszyscy wspólnie stali wokół stołu i biesiadowali. Jak idziesz do knajpy, to kelner od razu przynosi ci talerz z nożem i widelcem. Bo jak coś zamawiasz, to nie dla siebie, wszyscy tymi daniami się dzielą. Przez cały pobyt nic nie gotowaliśmy (poza dwoma śniadaniami w jednym guest housie) W Zugdidi trafiliśmy do do restauracji The Host. Ogólnie mieliśmy tam problem znaleźć knajpę, tą co wrzuciłem do nawi już nie istniało, więc zatrzymaliśmy się w centrum i spytaliśmy gdzie można dobrze zjeść, wszyscy wskazywali ten lokal. Jak na pierwszy kontakt, jedzenie w miarę ok, ale z czasem okazało się, że w kilku miejscach było lepiej. Ogólnie rzecz biorąc w Gruzji króluje kolendra, wiekszość dań jest właśnie z kolendrą, może poza chlebem i niektórymi chaczapuri. Więc jak ktoś nie lubi, to sorry, ja uwielbiam. Oczywiście najbardziej znane są chinkali - głównie pierożki o kaształcie mieszka, ale nie tylko. To mieszkowe z mięsem, rosołkiem i oczywiście kolendrą smakowało nam najbardziej - cena ok 1,3-1,6 GEL za szt. w zależności od lokalu, zwykle min zamówienie to 5 szt). Oprócz tego chaczapuri, to jednak było na kilka sposobów, najpopularniesze imeruli z serem prawdziwym domowym, że można wręcz poczuć krowę

A i jeszcze jedno do końcowej ceny w knajpach zawsze doliczali 10%, stosowna informacja była w menu.
Co do samochodu, to na tle innych naprawdę nie wyglądał źle

Jeszcze na koniec, podczas naszego pobytu kurs 1GEL =~ 1,60PLN