Z tego co ja pamiętam to ten I-szy Dream Team miał jako jedyny ręce i nogi. Był z góry postawiony plan że trzeba pokazać światu kto rządzi światowym basketem bo wcześniej na olimpiadach ci najlepsi koszarkarze nigdy nie grali. W USA zrobiono wielką akcję propagandową - niemal sprawę narodową żeby zmotywować te gwiazdy do gry a same gwaiazdy uznały że skoro to jest 1-szy raz to warto pokazać się przed całym światem co to znaczy NBA.
Amerykanie jak postanowili tak zrobili - zmietli każdego (to była po prostu miazga) nie pozostawiając cienia wątpliwości że to za oceanem jest basket a w Europie tylko koszarka. Dodajmy jeszcze że Dream Team po prostu dobrze się bawił - tacy ludzie jak "Magic" Johnson czy "Air" Jordan po prostu byli w swoim żywiole - wszędzie jeździły za nimi stada dziennikarzy i fanów i pokazywali ich w każdej możliwej sytuacji.
Jednym słowem efekt nie tylko sportowy został osiągnięty.
Natomiast wydaje mi się że następne Dream Teamy to już była tylko "łapanka" - zero motywacji bo co więcej można było pokazać światu po tym co pokazał 1-szy Dream Team
Nic więcej
A warto pamiętać że ci gwiazdorzy zarabiają w klubie grube miliony dolców podczas gdy w reprezentacji olimpijskiej wszyscy dostają równo czyli g.... i po prostu nikomu w USA z tych gwiazd nie chce się grać.
Myślę że każdy amerykański Dream Team odpowiednio zmotywowany zmiażdżyłby konkurencję nawet łatwiej niż ten pierwszy gdzie może gwiazdy induwidualnie świeciły mocniej ale też to już były stare chłopy, które grały na 50% możliwości.
Młode wyposzczone chłopaki z NBA (niekoniecznie największe gwaizdy) chyba jednak nie daliby najmniejszych szans Europie i Ameryce Płd.
Podobny problem jeszcze silniej występuje w hokeju gdzie jak wiadomo potrzeba ponad 20 zawodników więc Kanadyjczycy i Amerykanie nigdy nie są w stanie zebrać takiego składu na mistrzostwa świata czy olimpiadę i się nie liczą.
Również w futbolu zjawisko to postępuje coraz silniej; Mundial już nie jest starciem najlepszych piłkarzy jak kiedyś. Tacy Brazylijczycy zmietliby każdego przeciwnika i z łatwością obroniliby tytuł gdyby tylko chciało im się grać (np. Ronaldo, Adriano) czy mieli parę po trudnym sezonie (np. Ronaldinho czy Roberto Carlos). Dlatego wygrali zupełnie bezbarwni Włosi z których zapamiętałem tylko Materaziego - tego co sprowokował wielkiego Zizou do pociągnięcia "z byka". Mundial to już tylko emocje kibiców bo są flagi narodowe, hymny państwowe, głowy państw na stadionach, trochę polityki i propagandy etc....
Wniosek; rozgrywki klubowe wygrały z rozgrywkami narodowymi - przyszłość należy do klubów a nie reprezentacji państwowych. Ten proces będzie postępował coraz bardziej bo przecież identyfikaja narodowa jest w odwrocie na rzecz kosmopolityzmu i to nie jest wcale złe - ot, zwykły proces dziejowy. Jak chcę zobaczyć dobry futbol to włączam ligę angielską na Canal+ lub Ligę Mistrzów i oglądam najlepszych piłkarzy, którzy dają z siebie wszystko w każdym meczu bo zgarniają za to fortunę.
Taki kulawy Dudek, co nie umie złapać piłki zarabia w Liverpoolu bodaj 50.000 funtów tygodniowo - to już ja łapałbym lepiej za 1/10 tej kasy
tym bardziej że nic trzeba łapać bo wystarczy grzać ławę a tylko czasem trzeba wpuścić 5 goli w jednym meczu (paskudna robota) i wtedy znów wraca się na grzanie ławy