Re: To właśnie moje Bieszczady.
Moja relacja z Hvaru będzie musiała jeszcze chwilę poczekać na kontynuację. Ostatni miesiąc żyłam jesiennym wyjazdem w Bieszczady... i pewnie jeszcze długo będę nim żyła, było cudownie.
11- 15 października: Jesienne Bieszczady, jesienna Wetlina, wspaniali ludzie.Plan wyjazdu pojawił się w sposób dosyć spontaniczny, od słowa do słowa z
słoma79 i zapadła decyzja o spotkaniu w Wetlinie.
Telefon do Łomiankowej Doliny był już tylko kwestią paru minut... pokój zarezerwowany, termin zaklepany.
Prognozy pogody kilka dni przed wyjazdem były takie, że trudno było w nie uwierzyć. Cieszyłam się jak dziecko na te piękne jesienne krajobrazy.
Środa.Do Wetliny dotarliśmy w środę późnym popołudniem, właściciel Łomiankowej najpierw trochę nas zmartwił, bo po przywitaniu i ugoszczeniu żurkiem i pyszną golonką z indyka powiedział, że musiał nasz pokój oddać komuś innemu... na szczęście zaraz później otworzył przed nami drzwi byczego apartamentu z kominkiem. To było nasze mieszkanko na najbliższe dni.
Takie zamiany to ja lubię.
Czwartek. Sine Wiry.Na pierwszą wycieczkę zaplanowaliśmy lekkie rozchodzenie po rezerwacie Sine Wiry, który zajmuje powierzchnię 450 ha. Znajduje się on na terenach dawnych wsi Łuh, Zawój i Polanki i obejmuje siedmiokilometrowy odcinek strumieni Solinka i Wetlina oraz południowe stoki wzgórza Połoma.
Droga z Wetliny zajęła nam kilkanaście minut, które minęły nawet nie wiedzieć kiedy... kolory zachwycały! I z góry uprzedzam... będzie sporo zdjęć.
Samochód zostawiliśmy na parkingu zaraz za galerią Czarny Kot w miejscowości Polanki. Szybki rzut okiem na mapę i w drogę.
Z głównej drogi, za mostkiem...
... skręcamy w lewo i tak jak kierują znaki idziemy do rezerwatu.
Po lewej słychać szum potoku najpierw Solinki, a po skręcie w prawo i przekroczeniu szlabanu – Wetliny, która tu kończy bieg zasilając Solinkę.
Szlak prowadzi "
po płaskim"( takim zwrotem często musiałam Artura oszukiwać
), czasami lekko pod górkę i lekko w dół.
Oprócz piekielnie kolorowych liści mijamy też magiczne źródełko.
Ścieżka?
W końcu dochodzimy do początku Sinych Wirów. Po prawej stronie szlaku można na chwilę przysiąść pod wiatą i posłuchać szumu wody.
Przechodzimy przez mostek i już pierwsze wiry, a bardziej wodospady zachwycają.
Kolory zresztą też.
Kręcimy się trochę przy wodzie... jak to my.
Idziemy dalej.
... do następnego odcinka.