Po pół godzinie błogiego lenistwa na leżaku zaczęło mi się trochę nudzić. Zdecydowałam udać się na poszukiwania toalety. Innego kierunku jak powrót pod budowlę z kopułą nie było, więc przeszłam się ponownie pośród leżaków i parasoli mijając po drodze bar na plaży.
Minęłam się z kelnerem roznoszącym napoje.
Obeszłam zakole zatoki
i weszłam na ścieżką prowadzącą lekko w górę.
Co jakiś czas migały mi znaki wskazujące kierunek do toalet.
Po chwili dotarłam do budowli nazywanej Wielką Rotundą.
Przy drzwiach wejściowych do Rotundy zebrała się grupa ludzi.
W środku ujrzałam pannę młodą i gości ubranych "po angielsku", więc zorientowałam się, że będzie się tutaj odbywać ślub.
Żeby im nie przeszkadzać nie weszłam do środka Rotundy tymi drzwiami, lecz skręciłam w lewo w korytarz biegnący wokół Rotundy. Pod stopami zachwycał mnie piękny chochlakowy chodnik.
Takimi chochlakowymi mozaikami wyłożone są tutaj prawie wszystkie pomieszczenia. Wygląda to przepięknie i nie mogłam się nasycić ich widokiem.
Idąc tym korytarzem znalazłam inne wejście.
Weszłam do środka i spacerując oglądałam fotografie i obrazy wiszące na ścianach.
Na końcu tego korytarza (holu) znajdowało się główne wejście do Rotundy, w którym w dalszym ciągu stali goście ślubni i panna młoda.
Ale ta pani, którą widać na tym zdjęciu (stojąca tyłem), to chyba do gości nie należy.
Zawróciłam i zaczęłam spacer w drugą stronę, aż doszłam do miejsca, gdzie inna para młoda - już po ślubie - szykowała się do wyjścia z Rotundy.
A ja wreszcie znalazłam toalety, które znajdują się na tyłach Rotundy. Innych toalet na terenie Term nie dostrzegłam.