Dziś odcinek z serii: Pławimy się w luksusie (nadwrażliwi więc niech nie czytają i nie oglądają, malkontenci niech od razu przeniosą się do innych wątków a złośliwcy niech... idą spać)
Dwa dni bez samochodu. Robimy sobie (dziecku) przerwę w podróżowaniu. Jest mega upalnie, niewielkie podmuchy wiatru zamiast chłodzić - jeszcze bardziej grzeją. Tak lubię, ale zauważam, że coraz częściej siedzę w wodzie. Meltemi wcale nie jest takie złe
Już na śniadaniu poznajemy kilka wstrząsających historii. Małżeństwo z Kalifornii miało wyjechać dwa dni temu, ale ze względu na strajk w Atenach, wszystko wzięło w łeb. Ich trip stanął pod wielkim znakiem zapytania. Emerytowany policjant z przejęciem opowiadał, jak pół nocy śledził BBC, obserwując greckie zamieszki. Faktycznie, nie jest dobrze... Wczoraj polała się krew, w ruch poszły armatki i gumowe kulki... Jeszcze się nie denerwujemy, ale zaczynamy myśleć 'co by było, gdyby...'. Turyści koczowali w porcie w Pireusie, nie odpływały promy na wyspy. Co prawda strajk odbywa się od do, zaplanowany jest na konkretne godziny konkretnego dnia, ale w takich sytuacjach każdy scenariusz może mieć miejsce. Wyspiarze żyją swoim leniwym, sennym życiem i w zasadzie wcale nie interesuje ich sytuacja w Atenach, ale myślenie to okaże się trochę złudne. Sami się o tym niebawem przekonamy...
Tymczasem, żeby być jak najdalej od myśli, co byśmy zrobili, jeśli odwołane zostałyby promy z Mykonos do Rafiny, pijemy kolejną latte, kolejny wielki, obłędnie słodki sok ze świeżych owoców, potem kolejną ice coffie i rozkoszujemy się chwilą.
Dziś bohaterem zdjęć jest... jacht Stał tam przez cały czas naszego pobytu. Wojtek z beach baru pochwalił się, że goście z owego jachtu zostawili wczoraj 600 euro napiwku. - I ja mam narzekać na pracę? - spytał nas retorycznie.
Jacht nie może mi zejść z kadru a i kadr nie chce z nim się jakoś pożegnać. Więc już niech zostanie. O, po lewej stoi też drugi
Dowiadujemy się, że wczoraj przypłynął właściciel hotelu. Będzie bawił tu cały sezon, jak co roku. Zimą (co dla Greków oznacza czas od września do maja) przenosi się do swojego drugiego resortu, w górach, pod Atenami. Starszy, dystyngowany pan. Będziemy mieli okazję go obserwować przez te dwa dni leżenia do góry brzuchem. Nie rzuca się w oczy, nie kłuje w oczy statusem, ma za to klasę i dobre maniery. Nadia zaprzyjaźniła się z jego... wnuczkami Oczywiście potem zorientujemy się, kto zacz. Dwie Filipinki noszące wiaderka, łopatki i kremy do opalania za dwiema dziewczynkami to widok niecodzienny. Dziewczynki (4 i 9 lat) spędzają czas na plażowaniu, raz nad basenem, raz nad morzem. Zanim zorientujemy się, czyimi są wnuczkami, towarzyszymy Nadii nad owymi basenami. Baseny omijam wszędzie szerokim łukiem zazwyczaj. Tu jednak wyglądają jak z folderu...
Najwyższa pora spróbować obejść, choć w części, resort. Nie udaje mi się to nawet w 1/4, ale nie żałuję, bo poćwiczyłam mięśnie nóg, zdobywając coraz to wyższe partie kompleksu. A jacht tam w dole cały czas...
Tymczasem wspinam się i podglądam wille tych od wielkich fortun
Dbałość o każdy szczegół. Wypielęgnowane krzaczki, palmy, roślinki radują serce. Terasy pięknie wystopniowane. Lokalizacja na wzgórzu urzeka. I te niekończące się schody... Kiedy schodzimy na śniadanie, przesiadając się z wygody do windy, zawsze natykamy się na starsze angielskie małżeństwo. I zawsze nas witają słowami: - Schodami a nie windą, leniuchy! W końcu narobili nam wstydu i od kilku dni, po obeznaniu się jako tako z nawigacją w terenie, ćwiczymy schody i my
Pasuje do krajobrazu. Tworzą piękną harmonię, nieprawdaż?
A ja jestem coraz wyżej. A słońce coraz niżej...
Goście z jachtu też już wracają do siebie.
Teraz zdaję sobie sprawę, że żeby obejść cały teren trzeba mieć nie tylko mocne łydki, ale i masę czasu. Rozumiem teraz te meleksy krążące po całym obiekcie
Muszę wracać. Słońce chyli się ku zachodowi.