napisał(a) woka » 25.07.2011 13:07
A ja do Chorwacji jeżdzę od lat 90-tych,....rok w rok. Jestem chyba trochę uzależniony - tak samo mnie tam ciągnie jak na swoje ranczo. Dokładnie na tym samym poziomie. Jadę jak do siebie.
Nie wiem czy z tego powodu mam się cieszyć czy płakać.
Po prostu nie wiem. Transformację społeczno-kulturalno-wczasową znam ....bo ją osobiście dotykałem.
Jednak pamietam pierwsze wyjazdy. Autostrada tu i ówdzie. Na drodze, przy przepaściach brak barierek ochronnych. Turysta był przyjmowany godnie.
Gdzieś od roku 2000 zaczęło się ..... turyści po rowach odpoczywali, kanapki jedli byle gdzie, śmieci "polskich" (polskie napisy) było co niemiara. To zniechęcało ale ja miałem już swój pensjonat z mocno zaprzyjaźnioną właścicelką.
Do tej pory jak czytam "własne produkty", gotowanie .... źle mi się to kojarzy. Jednak, tłumaczę sobie - to nie ja. Ja mam swoją plażę (tak, tak) a resztę i tak spędzam w trasie. Dużo jeżdzę, wałęsam się po okolicy.
Któregoś dnia ..... postąpię jak Ty.
( ale nie obiecuję, ja jestem z gatunku już wymierającego ... jak cos sie spodoba to wierny na amen)
Już zmykam ..... dzień nr 5 trzeba opisać.