Dzień 3 c.d.
Dziś bliżej przyglądamy się wiatrakom. Dumnie stoją na wzgórzu Chory, z którego spoglądają na stary port Mykonos Town.
Są wiekowe. Ramiona cieniutkie jak patyczki powiązane są sznurkami. Cud, że przy wiejących meltemi, trzymają się jeszcze ziemi. No, niektóre straciły swój daszek...
Jak na dłoni widać główny placyk, wokół którego skupia się życie i gdzie turyści walczą o kawałek stolika, by mieć stąd najlepszy widok na zachody słońca. Stąd idealnie widać 'małą Wenecję' i jej wyblakłe od słońca i fal drewniane, kolorowe balustrady. Widzicie z daleka stoliki Caprice?
Stąd widać potężne promy przybijające do portu. Z bliska robią ogromne wrażenie (4,5 tysiąca ludzi na pokładzie to brzmi dumnie
)
Słońce jeszcze wysoko...
A ludzi coraz więcej...
Do godziny 19.00 - 20.00 w zasadzie można przejść labiryntem uliczkowym i zrobić zdjęcie bez niebezpieczeństwa, że wejdzie w kadr miliard ludzi. Po zachodzie słońca ludzie wychodzą jak spod ziemi! Mnożą się w zastraszającym tempie.
Zanim moje zdjęcia zupełnie się rozpłyną, kilka jeszcze całkiem wyraźnych...
Moje zdjęcia są coraz bardziej dramatyczne, rozmazane, mało wyraźne (wybaczcie). Ale może i dobrze. Fotki balkonów i schodków mogę robić w nieskończoność:
Urzekają mnie i chyba się nie nasycę. Tak, jak widokiem krętych uliczek. We trójkę nie mieścimy się obok siebie, nie ma szans.
Za to Nadia odnajduje się tu doskonale
Idziecie za nami czy już się zgubiliście?
To jedna z moich ulubionych witryn...
Jest ich wiele, są zrobione ze smakiem, z wyobraźnią, nasycone kolorami, pomysłowością... Tu nawet zwykła witryna mnie zachwyca. Albo więc jestem tak bardzo spragniona koloru, albo to tak musi działać. Nie mam innego wytłumaczenia
Wypadałaby wreszcie dziś dojść do portu od strony miasta. Ale po drodze zachciewa się jeść. Ta masa mijanych kafejek, tawern, restauracji pobudza apetyt. Wybieramy dziś Kostasa.
To tawerna z tradycjami. Dziadek, babcia, mama, tata, dzieci, wszyscy od lat dbają o rodzinny interes. Bakłażany genialne! Reszta? Takie tam
To uświadamia mi, że w naszej 'dziurze' tawerna jest jednak bezkonkurencyjna. W Pascalu wyczytałam, że w Chorze doskonała jest tawerna Nikos, tuż przy ratuszu. Można ją poznać po tłumach ludzi czekających na stolik. Czekają tam czasem ponad godzinę, więc pójście na 'głodnego' mija się z celem
Było napisane, że nie dość, że smacznie karmią, to jeszcze tanio. I po raz kolejny boleśnie się przekonałam, że Pascal kłamie jak najęty. Prawie każda informacja mija się z prawdą (sprawdziłam na sobie i rodzinie w wielu miejscach) i ma tak do tego, co w realu, jak maluch do ferrari
To Nikos właśnie. Byliśmy tam raz. Szału nie było. Chyba sama zacznę pisać przewodniki. Przynajmniej będę pisać prawdę
Jest chłodno. Dlaczego to mnie nie dziwi. Jest pięknie. Oszczędzę Wam widoku luksusowych jachtów w porcie.
Kalinichta