piotrf napisał(a):Mnie "przekonałeś "
choćby na kolanach - idę z Tobą
Pozdrawiam
Piotr
Crayfish napisał(a):To lubię ... chętnie powędruję.
No to skoro drużyna w komplecie (wliczając oczywiście tych "niewidocznych"
) i nikt póki co nie zgłasza że bolą go nogi, życie lub jeszcze coś innego
to dziś ruszamy w kolejną, jeszcze ambitniejszą trasę, podczas której przekroczymy granicę włosko-szwajcarską na przełęczy Col du Grand Ferret (2537 m). Startujemy z miejscowości La Vachey położonej w górnej części doliny Val Ferret, z wysokości około 1650 m czyli w górę trzeba dzisiaj pokonać niemal 900 m. Nieco mniej niż poprzednio ale trasa jest znacznie dłuższa, jest to dobre -naście kilometrów po górach kończące się w miejscowości La Fouly w Szwajcarii. Mapka poglądowa dla przygotowania psychicznego poniżej:
Wczorajsze prognozy pogodowe na szczęście się sprawdziły
i zapowiada się naprawdę piękny dzień co z jednej strony daje szansę na zrobienie bardzo ładnych zdjęć, z drugiej zwiększa ryzyko że do celu nie dotrzemy w komplecie
Korzystając z pięknej, słonecznej, niemal bezchmurnej pogody zaczynamy od obfotografowania przepięknie prezentującego się w rannym słońcu Courmayeur z tłem w postaci efektownej, 2,5 kilometrowej ściany skalnej zamykającej powyżej miasta Dolinę Aosty:
Dolna lewa szóstka giganta widoczna dziś jak na dłoni:
Razem z pozostałymi 4-tysięcznikami grani Rochefort:
Centrum Courmayeur:
A to już Monte Bianco widziane z górnej części doliny Val Ferret gdzie zaczyna się nasza trasa:
Sama dolina wygląda wręcz bajkowo:
Tu z prawej strony zdjęcia widoczna doskonale "nasza" przełęcz na granicy włosko-szwajcarskiej:
Ruszamy w górę trawiastym stokiem poprzecinanym tu i ówdzie głębokimi dolinkami górskich potoków:
i już po około 15 minutach marszu otwierają nam się piękne widoki na masyw Aiguille de Triolet (główny szczyt niewidoczny na zdjęciach) z położonym poniżej niego lodowcem Triolet:
O ile lodowiec Triolet jest jeszcze dość nieśmiały to położony nieco dalej Pre de Bar wystawia swój długi jęzor znacznie bardziej bezczelnie:
Nie wiem jak wy ale ja się zmęczyłem a ta trawka wygląda na bardzo miękką:
Więc proponuję się tutaj rozgościć na jakiś czas (zwłaszcza że jesteśmy już pod schroniskiem Rif Elena na wysokości nieco ponad 2000 m):
Na miejscu trudno usiedzieć bo widoki takie że szyja (i aparat) ciągle w ruchu:
Nasyceni strawą fizyczną i duchową, ruszamy w dalszą trasę teraz już ostrzejszym podejściem na samą przełęcz z oszałamiającą panoramą okolicznych szczytów.
Tu z lewej wierzchołek Grandes Jorasses a na pierwszym planie kocioł lodowcowy lodowca Pre de Bar:
Dolina wyrzeźbiona przez górski potok:
A to jeśli dobrze patrzę na mapę wyglądające trochę wulkanicznie Pointe Combette (2761 m):
Możemy sobie pogratulować - w końcu przełęcz na której oczywiście dłuższy odpoczynek z równie długą sesją zdjęciową jest absolutnie konieczny
Dolina Val Ferret daleko w dole:
Grandes Jorasses nieco przesłonięty przez położone bliżej nas potężne alpejskie szczyty:
Grań pomiędzy Aiguille du Triolet (3879 m) i Mont Dolent (3823 m) z kotłem lodowca Pre de Bar:
Alpy po stronie szwajcarskiej:
Tu z tyłu w głębi alpejskie giganty Grand Combin (4314 m) i prawdopodobnie Mount Velan (3734 m) chociaż ręki sobie za to nie dam uciąć
Panorama "wulkanicznej" alpejskiej grani po stronie włoskiej:
Nacieszywszy oczy, serce oraz żołądek
oraz wymieniwszy kartę pamięci w aparacie
ruszamy w dalszą, dość długą jeszcze drogę, teraz na szczęście już nie stawiając oporu ziemskiej grawitacji. I choć nie jesteśmy zmotoryzowani:
To mamy wszelkie szanse zdążyć do La Fouly przed wieczorem nawet nie spiesząc się specjalnie co oczywiście daje okazję do kolejnych zdjęć.
Masyw Les Marmointains (2796 m) oraz Pointe de Drone (2949 m, w głębi):
Tutaj chyba się coś pasło i nie było tego czegoś mało:
Les Marmointans raz jeszcze, niestety zdjęcie nie oddaje w pełni rozmiarów tej gigantycznej górskiej ściany jaką w tym miejscu można było podziwiać ze szlaku:
A oto i szwajcarskie mućki, wbrew moim wyobrażeniom nie są fioletowe ani nie pisze na nich "Milka":
A i świstak posiał gdzieś sreberka:
Za to Alpy mimo że w międzyczasie zmieniły przynależność państwową to nadal nie zawodzą:
No i tym sposobem jesteśmy już na dole, gdzie, jako że stok północny jest już trochę ciemnawo:
To tyle na dziś, podziękowania i gratulacje dla wszystkich uczestników dzisiejszej wycieczki, mam nadzieję że nogi wciąż w miarę OK
Do usłyszenia