napisał(a) dragonfly » 26.02.2013 10:53
Co do wojny, to spodziewałem się takich reakcji, dlatego też nie będę teraz ruszał bezpośrednio tego tematu. Bardziej interesuje mnie stosunek Chorwatów do titowskiej Jugosławii i do samej postaci marszałka. Nie ukrywam że fascynuje mnie jego osobowość. Nie chcę być jednak źle zrozumiany. Nie chodzi mi tutaj o to że pochwalam działania Tity, czy też że jestem broń Boże czerwony
Chodzi tutaj o czyste, w miarę obiektywne zainteresowanie historyka. Próbowałem zrobić taki bilans jego dokonań. Cokolwiek byśmy o nim myśleli, nie możemy zaprzeczyć że był jedną z największych osobowości XX w., a z Jugosławii zrobił europejskie mocarstwo. Co mi z tego wyszło? Po kolei.
Kazik Staszewski śpiewa: "Partyzanci Broz-Tity wyzwolili Jugosławię, Bez pomocy Sowietów. Awantura na zabawie"
No właśnie. W każdym kraju bloku wschodniego widzieliśmy model usłużnego Stalinowi aparatczyka. U nas Bierut, na Węgrzech "łysy rzeźnik" Mátyás Rákosi, a w Albanii paranoiczny Enver Hoxa. Tymczasem Tito miał "cojones", pokazując Stalinowi środkowy palec. Dzięki polityce "trzeciej drogi", Jugosławia stała się nowoczesnym państwem i uległa destruktywnemu wpływowi Sowietów.
Dobra tyle plusów. Podstawowym minusem Tity były poglądy. Choć był to komunizm w wersji "soft", to jednak wciąż był to komunizm. Rozprawa z przeciwnikami politycznymi nie różniła się od tej w innych krajach bloku wschodniego. Do tego worka trzeba jeszcze wrzucić kult jednostki i charakterystyczne dla innych krajów tego systemu ideologizowanie przestrzeni publicznej. Wydaje się też, że polityka równowagi narodowościowej na dłuższą metę doprowadziła do katastrofy. Zaczęło się od Kosowa. Tito z premedytacją osłabiał tam żywioł serbski, co w latach '80 pozwoliło na wypłynięcie na szerokie wody ciemnej gwieździe Miloševića. Jeśli dodamy do tego stłumienie "chorwackiej wiosny", myślę że możemy zrozumieć niechęć rodaków wobec marszałka. Jednak z drugiej strony, w Vojvodinie pewien starszy pan założył "jugosłowiańską enklawę", takie tito-miasteczko, w którym zbierają się starsi ludzie, żeby nadal żyć swoimi złudzeniami. Ciekawe, widziałem kiedyś o tym reportaż. Stosunek do Tity wydaje się być mocno ambiwalentny, chociaż sądzę że ta spuścizna jest wyraźnie negowana i tak na śmietnik historii poleciał hymn (wzorowany na naszym "Mazurku Dąbrowskiego") oraz definicja języka serbsko-chorwackiego. Myślę że dla kolejnych pokoleń Jugosławia będzie tylko jakimś abstrakcyjnym pojęciem, którego wspomnienie powoli rozmyje się wraz z upływem czasu.