napisał(a) Mikromir » 26.08.2014 16:25
Jedziemy dalej do Czarnogóry.
W Neum skręciliśmy w stronę Stolac, a następnie odbiliśmy w prawo w okolicy Hutova. Początkowo było ok. Droga raczej wąska, ale całkiem znośny asfalt. Stopniowo jednak było coraz trudniej: nawierzchnia się pogorszyła, jezdnia zwęziła, a droga stawała się coraz bardziej kręta i miejscami stroma (tak przynajmniej wtedy myśleliśmy - pod koniec tego dnia musieliśmy przedefiniować pojęcie
stromo). Raz po raz na jezdnię wychodziły znienacka kozy, a obok drogi pojawiały się małe przepaści. Słowem - atrakcyjnie było...
Widokowo oczywiście przepięknie. Nie uraczę Was jednak żadnym zdjęciem tej drogi - wybaczcie. Za kierownicą mój mąż cały spocony (mimo klimy) walczył o przetrwanie całej rodziny, wymijając jakieś półciężarówki jadące w stylu iście bałkańskim. To naprawdę nie była bułka z masłem. Jakoś powstrzymałam swoje fotoreporterskie zapędy. Byłby to po prostu
faux pas, gdybym ignorując jego stres zaczęła sobie pstrykać tu i tam, albo poprosiła o zatrzymanie auta przy kozie lub przepaści, bo takie fajne...
Najlepsze zostało na koniec. Minęliśmy Trncinę i wydawało się, że jesteśmy coraz bliżej M6, gdy nagle... asfalt się skończył. Droga się tak jakoś rozlazła i zmieniła w bardzo kamienisty plac budowy.
-
To koniec - pomyślałam.
Siłą rozpędu jechaliśmy dalej trzęsąc się niemiłosiernie na tych kamolach i wtedy...
Wow! Za zakrętem ukazała się piękna, totalnie wypasiona i jakby zupełnie nowa DROGA
Odetchnęliśmy z prawdziwą ulgą. Ruszyliśmy w stronę Trebinje i dalej przez Lastvę na Vilusi.
Naprawdę nie podejrzewaliśmy, że to tylko przedsmak prawdziwych atrakcji.
Ostatnio edytowano 27.08.2014 08:21 przez
Mikromir, łącznie edytowano 1 raz