No to wracam do korka w BiH.
Jeździliśmy tą drogą w zeszłym roku i nie było żadnych korków - nawet w piątek.
No fakt, że był to lipiec i ranek, ale przecież specjalnie nie jechałam w sobotę, żeby nie stać w korkach! Cóż, widać piątek przed 14.00 to już weekend.
Najpierw myślałam optymistycznie, że to może tylko do skrzyżowania w Neum - niestety, za skrzyżowaniem okazało się, że korek jest najprawdopodobniej do samej granicy. Pomyślałam o potencjalnym korku także przed Dubrovnikiem... i przed granicą z Czarnogórą...
Zrobiliśmy w tył zwrot i wróciliśmy na skrzyżowanie w Neum.
I tu się muszę przyznać, że do tej Czarnogóry to byłam przygotowana tylko częściowo... Jakoś tak późno się zdecydowaliśmy, miałam jeszcze nawał pracy i tak wyszło. Coś tam poczytałam na forum o jakimś alternatywnym przejściu granicznym w okolicach Trebinje, zerknęłam więc na mapę i widzę, że jest takie miejsce na świecie:
Szybkie konsultacje z policjantem na skrzyżowaniu - zupełnie nie rozumiem, dlaczego do tego międzynarodowego samochodowego korka nie wysłali kogoś mówiącego choć trochę w języku innym niż własny ojczysty.
Pytam więc pana, jak najlepiej dojechać do tego Trebinje i dalej, no i czy mnie przez to przejście przepuszczą. Planowałam podróż przez Stolac, bo na mapie droga była narysowana grubszą linią - to zazwyczaj o czymś świadczy, nie?
Policjant jednak pokazał mi inną trasę, w Hutovo w prawo i dalej cienkim szlaczkiem na południowy wschód, aż dojedziemy znowu do żółtej M6, ścinając to wielkie kółko.
Hmmm... Mówi, to chyba wie...
-
A czy my na pewno damy radę tamtędy przejechać? - pytam przezornie.
- A jakie macie auto?
- Opel Astra.
Popatrzył w niebo... podrapał się po brodzie... potem po głowie... pomachał dziwnie ręką... a potem rzekł:
- To przejedziecie.No to jedziemy.