napisał(a) Mikromir » 28.10.2014 22:29
Gdy przeglądałam zdjęcia groty w Sv. Nedjelji w forumowych relacjach, nawet nie przypuszczałam, że jej odwiedzenie może dostarczyć aż tylu zachwytów i wzruszeń. Ze wszystkich miejsc jakie widzieliśmy na Hvarze właśnie to zrobiło na mnie najsilniejsze wrażenie. Grota zdecydowanie warta była mozolnej wędrówki pod górę.
Cóż więc tam było? Szczerze mówiąc bardzo niewiele. Ruiny zabudowań, niewielki dzwon, ciągle funkcjonująca kaplica... Duża grota w głębi z zaledwie fundamentami starych murów - pewnie klasztornych cel... Studnia, z której można było zaczerpnąć wody... Wszystko brzmi zwyczajnie, a jednak porośnięta zielenią całość robiła tak niezwykłe wrażenie, że nie miałam ochoty opuszczać tego miejsca.
Dzieci rzuciły się najpierw do dzwonu, którego dźwięk nagle przerwał tę ciszę i spokój.
Potem zaczerpnęliśmy wody ze studni. Schłodziliśmy się z ulgą...
...i ruszyliśmy pomyszkować trochę w ruinach. Schodki po prawej prowadziły do paru zawalonych pomieszczeń i niewielkiej kapliczki:
Schody po lewej zaprowadziły nas do wysokiej groty, w której niegdyś pewnie mieli swoje cele mnisi.
Poczuliśmy się trochę jak w jakimś zaginionym mieście Południowej Ameryki - wśród kamiennych ruin zarośniętych pnączami i krzewami...