Odcinek 18: Za tunelem...oczywiście wszyscy wiemy, za którym tunelem. Tym jedynie słusznym, osławionym, zatęchłym, mrocznym tunelem Pitve.
Jedziemy na zachód od Gdinj ze smutną świadomością, że prawdopodobnie po raz ostatni w tym roku oglądamy niesamowite widoki w drogi wiodącej przez wyspę.


Mijamy Pitve - jeszcze tu wrócę - i z zaskoczeniem odkrywamy, jak wąska i bardzo "lokalna" jest droga prowadząca do tunelu. Czy aby na pewno dobrze jedziemy?
Na szczęście tak. Sam tunel nie przyprawia nas o palpitacje serca - są światła, więc nie ma hardcore'u, choć sam przejazd bardzo ciekawy. Wspominamy z sentymentem podobny tunel Potomje na Pelješcu...
Wreszcie jesteśmy po tej drugiej, słynnej stronie Hvaru. No, nie powiem, ładnie tutaj.
No dobra, ślicznie jest.
Ok, ok, wielbiciele tego miejsca - widokowo jest tu przepięknie.
Musimy się jednak skupić na drodze, bo trochę kręcenia jest, a teren dla nas nowy.
Jedziemy i z góry zerkamy na znane z relacji miejsca: Zavala (tęsknie patrzę dalej w stronę Gromin Dolac - tam też nie dotrę

), Ivan Dolac, Jagodna (czy tu się w ogóle da zjechać normalnie?

), itd.
Wreszcie jest nasz cel: Sveta Nedjelja. Wjeżdżamy do górnej, starej części wioski i parkujemy przy kościele, zajmując ostatnie (czyli trzecie

) wolne miejsce.


Już po chwili wiem, że Sveta Nedjelja pozostanie w mojej pamięci jako wioska... granatów.

