Witam! Wreszcie po piętnastu latach przerwy, nie licząc drobnego wypadu samolotem w roku 2001 i pobytu w Zagrzebiu (na forum jest moja relacja z marcowego zwiedzania ośnieżonych Plitwic) w tym roku we wrześniu udało mi się spędzić 9 dni na Istrii.
Postaram się jakoś to streścić, ale zacznę trochę inaczej, mianowicie dwoma imprezami z mojego miasta bezpośrednio przed podróżą do HR. Pierwsza, pod koniec sierpnia to były Mistrzostwa Europy w Akrobacji Samolotowej. Była to kameralna impreza na małym lotnisku trawiastym, okraszona "pokazami" ostatniego dnia przed ceremonią zakończenia. Przedziwnym zbiegiem okoliczności, wynikającym z zatłoczenia lokalnej szosy parkującymi autami, miałem super miejscówkę do robienia zdięć, pośrodku łąki, z dala od publiki. Wszystko latało prawie nad moją głową:
To zwycięzca imprezy, Szwed Daniel Ryfa.
Więcej można znaleźć tu: http://picasaweb.google.pl/rafal.rx
Druga podobna impreza miała miejsce dwa tygodnie później, ale już na większą skalę. To oczywiście radomski AirShow. Najciekawsze są oczywiście dwa dni poprzedzające ją. Staram wtedy znaleźć jak najlepsze miejsce poza lotniskiem. Odbywają się wtedy przyloty i treningi.
Na lotnisku słońce niestety świeci prosto w obiektyw, w odpowiednich miejscach poza nim warunki są dużo lepsze. We czwartek byłem z synem. Orliki mu się bardzo podobały, niestety Iskry przelatujące nad jego głową zmusiły nas do odwrotu Miał dopiero dziewięć miesięcy.
W piątek spędziłem pod lotniskiem więcej czasu, czego nie mogę żałować:
Jak zapewne wszyscy wiecie, w sobotę pogoda była fatalna, praktycznie nic nie latało. Jedyną zdobyczą, ale za to IMHO bardzo cenną była książka M. Hermaszewskiego z osobistą dedykacją. Stałem za nią dwie godziny w ulewnym deszczu. Potem tradycyjna pizza i piwo z kumplami na osiedlu.
W niedzielę wybraliśmy się całą rodziną, to jest mój dziewięciomiesięczny syn, żona i ja. Nie widziałem ostatnich akrobacji tego myśliwca ze zdięcia powyżej - akurat zajmowałem się synem. Gdy miałem aparat w ręku, aby jeszcze raz uchwycić identyczne z piątkowym wyrzucanie flar i podniosłem, wzrok ujrzałem już tylko wznoszący się obłok czarnego dymu poza lotniskiem - pewnie jeszcze długo tego widoku nie zapomnę. Potem nastąpiła krótka i dosadna wymiana kilku poważnych przekleństw pomiędzy mną a znajomymi, związana bezpośrednio z przebiegiem zdarzeń. Żona zarządziła odwrót, ja się nie sprzeciwiłem, zważywszy ma moje maksymalne zasmucenie.
I tak zaczęło się przygotowywanie do wyjazdu do Chorwacji - zostało pięć dni.
CDN.