Anaga cdZatrzymujemy się w
Benijo. Idziemy na chwilę na wulkaniczną plażę…
...która jest jakże odmienna od Teresitas...
w oddali widać Roques de Anaga
Docieramy do końca miejscowości na punkt widokowy, przy którym kończy się droga asfaltowa. Odchodzi stąd w stronę północno wschodniego krańca wyspy droga płytowo-żwirowa, która ciągnie się wzdłuż klifu momentami bez zabezpieczeń. Zaczyna siąpić deszcz. Ja mimo niesprzyjającej aury mam ogromną ochotę pojechać tą drogą dalej do samego końca. Wcześniej czytałem, że na końcu tej drogi, kilka kilometrów stąd znajduje się zapomniana wioska w której mieszka kilka osób –
El Draquillo.
Widzę w Oli oczach strach. Siedzimy w aucie i próbuję ją przekonać, że później będziemy żałować, że tam nie pojechaliśmy, że jak już tu dojechaliśmy to powinniśmy tam pojechać, że ją posmyram po plecach wieczorem, itd.
W tym momencie na punkt widokowy podjeżdża czworo młodych Rosjan, kierowca podchodzi do mnie i pyta, czy nie wiem przypadkiem jak wygląda stan wspomnianej drogi. Mówię mu, że nie wiem, ale rozważam tamtędy pojechać mimo wszystko. On kręci nosem, cmoka, przebiera nogami, widzę, że u niego w aucie też zdania są podzielone i to nierówno – chyba tylko on ma ochotę tam pojechać, żeńska część załogi ostro gestykuluje. Ola w końcu patrzy na mnie i mówi wciąż z obawą w głosie:
- Skoro tak bardzo Ci zależy, to jedźmy
Oznajmiam zatem Rosjaninowi: - kolego JA JADĘ!
Odpalam Fabiana i kątem oka widzę na jego twarzy zawiść…
Jedziemy zatem drogą szutrowo-betonową, która łączy senne El Draquillo z resztą świata tempem rzutkiego żółwia, na drugim, czasem pierwszym biegu. Po 2-3 kilometrach docieramy do kilku wydawałoby się opuszczonych domostw. Domki są bardzo skromne, ale za to wzniesione w super miejscu z rewelacyjnym widokiem!
Niestety pogoda się systematycznie pogarsza. Stawiamy samochód na końcu drogi, przy ostatnim domku, gdzie jest miejsce do zawrócenia. Chodzimy dłuższą chwilę dyskretnie po wiosce, ale nie widzimy żywej duszy mimo, że widać oznaki bytności (wywieszone pranie). Dywagujemy jakie są główne powody, dla których ludzie decydują się zamieszkać w tak trudno dostępnych i w sumie niebezpiecznych miejscach uznając, że jednym z nich jest zapewne chęć odosobnienia. Dlatego też powoli zbieramy się do samochodu, aby dłużej nie niepokoić czających się gdzieś w głębi swoich chatek mieszkańców. Idąc do auta widzimy zbliżający się samochód Rosjan z uradowanym i podnieconym kierowcą. Musiał być równo przekonujący, lub po prostu sterroryzował resztę załogi
Zjeżdżając w dół do Benijo zaczyna porządnie lać i robi się niebezpiecznie. W miejscach gdzie nie ma płyt betonowych, tworzy się śliskie błoto...
Jestem też przekonany, że tych kamieni nie było na drodze jak jechaliśmy w tą stronę. Ugh...
Widać miasteczko Almaciga u stóp którego leży Benijo w zatoczce...ech byłoby pięknie gdyby nie ta pogoda
Dojeżdżamy jednak bezpiecznie z powrotem do Benijo, chwilę obserwujemy surfingowców zmagających się z falami...
Ok, jedziemy w stronę Playa de las Teresitas na drugą stronę masywu, zatrzymując się na kilka chwil w uroczej miejscowości Taganana...
La Pianola - główne publiczne ujecie wody pitnej w Taganana. Zbudowane w 1930r., przyniosło znaczne polepszenie warunków życia lokalsów, którzy do tej pory musieli chodzić w góry, aby czerpać wodę do swoich codziennych potrzeb.
ryneczek z klubem fitness
Dalej, przepiękna trasą jedziemy już przez góry na Teresitas
cd