Dzisiejszy dzień zapowiada się bardzo ładnie. Pakujemy wszystkie nasze bagaże i żegnamy się z gospodarzami oraz sympatycznymi Anglikami. Na następne trzy noclegi mamy rezerwację w pensjonacie w Aldea Blanca odległym o kilka kilometrów.
Teraz jedziemy do Adeje gdzie w górnej części miasta jest wejście do malowniczego wąwozu o groźnie brzmiącej nazwie Piekielny Wąwóz czyli Barranco del Infierno. Samochód zostawiamy na dużym szutrowym parkingu nieco poniżej ostatniej, stromej, wiodącej do punktu wejściowego ulicy miasta.
Ze względu na ochronę środowiska wstęp do Barranco del Infierno jest również regulowany i ograniczany podobno do 300 osób dziennie z opłatą 8 E za osobę. Prawdopodobnie ze względu na śmiertelny wypadek niemieckiej turystki przed kilku laty wprowadzono obostrzone przepisy bezpieczeństwa obejmujące szkolenie wstępne, obowiązek noszenia kasku ochronnego oraz kilkukrotne przeliczanie liczby turystów w punktach kontrolnych wąwozu.
Po formalnościach polegających na spisaniu numerów paszportów i podpisaniu oświadczeń z zakresu własnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo tudzież wspomnianym szkoleniu wstępnym udajemy się wreszcie na szlak.
Wreszcie, bo słoneczko przypieka i szkoda czasu na formalności.
Ścieżka poprowadzona jest sporą część trawersem ściany wąwozu:
Za sobą zostawiamy Adeje:
Po drodze jest kilka tarasików widokowych:
Z powyższego widok wstecz:
Idziemy dalej aż przesadnie wyznaczoną i zabezpieczoną ścieżką:
Długość szlaku to nieco ponad trzy kilometry. Ponad połowa wiedzie szerokim wąwozem a zwężenie nastąpi w drugiej części barranco.
Pozdrawiam Wojtek
Nie ważne czym lecz gdzie i z kim...