Okazuje się, że jesienią wykonywany był remont generalny drogi oraz zapewne zabezpieczeń przed spadającymi kamieniami oraz głazami.
Słońce i wiatr są tu widać dobrze wykorzystywane:
Los Gigantes od północno-zachodniej strony:
Nie da się nie zrobić jeszcze kilku fotek.
Zbliżające się ku zachodowi słońce dodaje kolorytu rzeźbie natury:
Wspinamy się na lawowe formacje obok bramy przed latarnią morską:
Jesteśmy na najbardziej na zachód wysuniętym przylądku wyspy.
Miejsce urzeka pięknem.
Pogoda i pora zachodu słońca sprzyjają chwili odpoczynku i zadumy:
oraz zabawie z obiektywem:
Z relacji Mikeee'a zakodowany miałem obraz pubu serwującego świetne zimne piwo szczęśliwym ludziom.
Niestety mimo wnikliwej obserwacji terenu nie udało mi się dostrzec żadnego lokalu i musiałem się zadowolić sokiem pomarańczowym po powrocie do samochodu...
Żegnamy się z Punto de Teno:
Droga wydaje się być bardzo dobrze zabezpieczona:
Po Buenavista del Norte spacerujemy już po zmroku:
Po wyjeździe z miasta okazuje się, że panują tu egipskie ciemności. Kierujemy się drogą TF-42 na zachód wzdłuż wybrzeża by odbić na podjazd drogą TF-421 na El Tanque.
Tych kilka kilometrów w większości mocno krętej drogi wymaga szczególnego wytężania wzroku a w zasadzie w sumie nawet nie, ponieważ z powodu absolutnej ciemności i tak nic nie widać a światła samochodu na zakrętach świecą zasadniczo zupełnie nie tam gdzie trzeba...
Jeszcze trochę jazdy TF-82 i dalej autostradą wracamy w okolice Los Abrigos do naszego hoteliku.
Na następny dzień jako rezerwowy w przypadku niedziałania kolejki Teleferico nie mamy żadnej rezerwacji.
Miejsc do odwiedzenia jest jeszcze sporo. Dzień jednak zaplanujemy jutro.
Dzisiejszy wieczór spędzamy odpoczywając w pięknie oświetlonym ogrodzie.