Franz napisał(a):Awansowany na pierwszego świętego kanaryjskiego przez Jana Pawła II. Był potomkiem Jeana de Bethencourt, który dla Kastylii opanował Wyspy Kanaryjskie i założył pierwszą ich stolicę - Betancurię na Fuerteventurze.
Dzięki za uzupełnienie. Ja jak zauważyłeś trochę się streszczam...
Po kwadransie kończy się podejście. Po drodze mijam jedynie dwie osoby schodzące pewnie po nocnym podejściu ze schroniska Altavista.
Jest zdecydowanie cieplej niż w połowie października chociaż i wtedy tak jak dzisiaj słońce pięknie świeciło na błękitnym niebie.
Chwilowo na szczycie jestem sam:
Wulkan oddycha spokojnie i bezgłośnie wydzielając kłęby dymu zaraz obok ścieżki podejściowej:
Widok na kalderę przy porannym oświetleniu - jest 9.30:
Na dole fotki cień fotografującej a ja robię za sztafaż:
Po chwili dostrzegam zbliżającą się niespiesznie koleżankę:
Wykorzystując fakt, że nikogo tu jeszcze nie ma szybko idziemy poza ograniczony łańcuchem teren.
Ja kieruję się na zachodnią część krateru. Początkowo trzeba trochę zejść w dół a następnie podejść na skałki skąd rozpościera się widok na zachodnią część Teneryfy.
Cień Pico del Teide. Po lewej Teno:
Stąd też widok na Pico Viejo Viejo z właściwej perspektywy:
Tymczasem Megi musi wejść do krateru by nawiązać jeszcze bliższy kontakt z Teide:
i przy okazji wykonać parę fotek z innej perspektywy:
Niestety donośny gwizdek oznacza koniec wariacji na temat i musimy wracać na teren dopuszczony dla zwiedzających.
Pewnie na kilku stronach wydruku dołączonych do pierwszej strony zezwolenia jest wyraźnie zakazane schodzenie z wyznaczonego szlaku. Grzecznie się tłumaczę i udaje się jakoś załagodzić sytuację.
Na szczycie pozostajemy jeszcze dłuższą chwilę porobić sobie pamiątkowe fotki, filmiki oraz jeszcze trochę fotografii krajobrazu...