I dochodzimy do końca naszej drogi w tym dniu ...
Dalej zaczyna się już szlak typowo górski, do schroniska Altavista. I o ile ten dotychczasowy kawałek dałoby się przejsć w sumie nawet w sandałach, to ten dalszy kawałek nie bierze już jeńców. Wszedłem sobie sam tak z 300 m i szło się ciężko, luźne obsypujace się kamienie, droga dość stroma, patelnia.
Widok do tyłu z tego kawałka co wszedłem
Ale - przecież mamy kolejne spotkanie z zwierzątkami - jaszczurki. Nie spodziewałem się, że to są tak niesamowicie sympatyczne i fajne zwierzaki. Są dość spore, z ogonem mają niektóre po jakieś 30 cm
I tak bardzo spragnione ... Czytałem o tym wcześniej i wystarczyło znaleźć jakiś kamień z zagłębieniem i wlać im tam wody i od razu się zbiegają. Ziemia jest tak wypalona i gorąca, że jak się zatrzymują to zawisają na brzuszku i podnoszą łapki do góry, żeby je nie parzyło. Szok
To stad jest tytułowa jaszczurka - spod Teide
A kompletnym szokiem jest to, ze jak się naleje wody na rękę, to wchodzą na nią i takim fajnym szorstkim językiem zlizują ją ... Biedne tak bardzo są spragnione ...
Dzieci miały ogromną frajdę móc napoić z ręki te zwierzaki
Rozlaliśmy im tak chyba z pół litra wody ... My też chwilę odpoczęliśmy i wracamy. Czas jak mamy między autobusami musieliśmy podzielić na pół, ale tak planowałem. Przejsć się, pooglądać krajobrazy i "posmakować" wulkanu, ale na nic innego nie byliśmy przygotowani i nie planowaliśmy.
A więc wracamy ... W już lekko popołudniowym słońcu wszystko się też inaczej wybarwia. Naprawdę krajobrazy są totalnie dzikie i niesamowicie piękne ...
I dochodzimy do naszego parkingu i przystanku autobusu
Pozdrawiam, Michał