Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Teneryfa 2010-dwukrotnie pokonani przez Teide.

Nazwa kraju Hiszpania wywodzi się od słowa Ispania, które oznacza Ziemię Królików. Język hiszpański wymieniany jest w pierwszej piątce najczęściej używanych języków na świecie. Najdłuższą rzeką Hiszpanii jest rzeka Ebro, licząca sobie 930 kilometrów. Hiszpanie to naród uwielbiający grę na loterii. Zdrapki można kupić na rogu każdej ulicy.
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 21.02.2010 17:51

Teneryfa wg nomada to ... zielona wyspa, przewiązana wstążką szarych (dosłownie, nie w przenośni) dróg, utkana chatkami w miejscach, w których to tkactwo - wydawać by się mogło - graniczy z naszym rozsądkiem.

Z mojej perspektywy patrz: osoby ostatnio zbyt często siedzącej w domu wygląda jeszcze piekniej :)

Pozdraviam :)
nomad
Cromaniak
Posty: 656
Dołączył(a): 06.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) nomad » 21.02.2010 18:20

Witaj.

Ładnie to wyraziłaś. Postrzegasz ją barwniej niż ja potrafię to oddać.
Pozdrawiam gorąco. :)
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 21.02.2010 18:47

Patrzę oczami innych ...
... na to, czego nie widziałam.
Tym razem są to oczy nomada :)
I wyobrażam sobie ...

To z tęsknoty za miejscami, których wokół tyle ...
... a ręki nie starcza, aby je dosięgnąć :wink:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 21.02.2010 21:57

nomad napisał(a):Witam wszystkich.

Wiem, wiem, tytuł trochę na wyrost jak pod wyprawę alpinistyczną ;) jednak nic z tych rzeczy,
" Teide-zniweczone plany " - byłoby też na miejscu.
Spytacie, w takim razie dlaczego taki?

Dla zwrócenia uwagi? raczej nie, bo wewnętrznie czuję się zbyt cienki (forumowo) i być może porywam się dzisiaj na zbyt wielką misję (jak na mnie) opisania przynajmniej niektórych fragmentów wspomnień z pobytu na Teneryfie.
Powód ?

I tutaj może zaskoczę, na pewno jedną osobę.
Chciałbym podziękować Rafałowi K za jego relację "Costa Adeje 2008"- nie zostawiłem tam żadnego śladu swoim wpisem, jak u wielu osób, ale wiele relacji przeczytałem i dla bardzo wielu osób mam wielki podziw za ich podróżnicze dokonania i talent dzielenia się wspomnieniami.

Rafał nakręcił mnie na Tenę swoją relacją i dzisiaj przyznaję, to on był siłą sprawczą tej podróży.
Tu muszę zaznaczyć, że mam w sobie niedosyt w związku z wieloma miejscami, gdzie powiem wprost, skopałem wiele zdjęć, a miejsca były szczególne.

Wiele innych osób, mocniejszych w fotografii, pokazałoby znacznie więcej i lepiej innych klimatów miejsc (w których byłem) dla oczarowania tą wyspą.
Bez tej próby, którą sobie dzisiaj wyznaczam, pozostają oczywiście relacje innych lub chociażby zdjęcia na Google Earth.
Fajnie jest jednak docierać do miejsc wcześniej znanych tylko ze zdjęć i jeśli nawet nie towarzyszą temu odczucia odkrywcy, to rodzi to też wspaniałe doznania.

To nie będzie relacja, a tylko jej wycinek.
Dzisjaj wiem, że wrócę tam jeszcze raz.
Wstępu wystarczy, znam was ;) czekacie tylko na fakty i zdjęcia.
Zdjęcia niestety nie będą z wszystkich miejsc, a to jest oczywiście jeden z powodów na motywację na kolejny wyjazd.

A fakty są następujące:
Pobyt na Teneryfie od 30.01.do 6.02.2010 -zbyt krótki na założone plany, a nieoczekiwane zdarzenia ścisnęły te plany jeszcze bardziej.
W stosunku do oczekiwań aktywnego zwiedzania, wynajęcia auta było wręcz ułatwieniem dotarcia do różnych miejsc, a nie dyktowane wygodą.
Po wylądowaniu na lotnisku Tenerife Reina Sofia i zaraz po odprawie, zmierzamy do stanowisk "rent a car" kilku firm majacych siedzibę już w budynku portu lotniczego.

Przed samym budynkiem terminalu są na 100% wyporzyczalnie firm:Cicar, Record, Hertz, Avis, Europcar i AutoReisen.
Ma czekać zarezerwowany online czyt. taniej ;) Fiat Punto (ostre zakręty, strome podjazdy, łatwość parkowania-na pierwszy raz lepiej małym) odbieram Seata Ibizę (spoko też opanuję ;) ).

I tutaj porada dla wynajmujących (auta są zawsze sprawne i przygotowane ;) ) sprawdzam więc czy mam pełny zapas i osprzęt do zmiany koła i ... tu niespodzianka, felga pogięta i oczywiście flak.To wkurza, bo mógłbym nie sprawdzić, a plany poruszania się drogami rzadziej uczęszczanymi i bagażnikowa prawda może przemienić się w fakt długiego oczekiwania na pomoc drogową. Sprawdzajcie.

Bardzo ważne, zwłaszcza gdy normalne drogi przemieniają się na Teneryfie w bezdroża, tak jak 01.02.2010 a tego doświadczyłem osobiście (co zdjęcia pokażą, gdy dojdziemy do tego momentu, niestety wiele miejsc i sytuacji uwieczniłem na kamerze i one wypadają tutaj z obiegu mini relacji).

Czas wprowadzić was w klimaty Teneryfy 01.02.2010 na co dowodem jest filmik z YouTube /ES (nie mój)
Co się wydarzyło...

otóż to

Tyle tytułem wstępu, a wkrótce coś więcej.


Filmik podobny pewnie do tego co zdarzyło się niedawno ca. 500 km na północ od Teneryfy, ale TUTAJ nie mogło mnie nie być :lol:
Dzięki wielkie Nomad
Pozdrav
sroczka66
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2566
Dołączył(a): 25.08.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) sroczka66 » 22.02.2010 14:35

nomad napisał(a):
Tu muszę zaznaczyć, że mam w sobie niedosyt w związku z wieloma miejscami, gdzie powiem wprost, skopałem wiele zdjęć, a miejsca były szczególne.

Wiele innych osób, mocniejszych w fotografii, pokazałoby znacznie więcej i lepiej innych klimatów miejsc (w których byłem) dla oczarowania tą wyspą


Jak dla mnie, Twoje zdjęcia też oczarowują :D .
Rzadko zaglądam do "niechorwackich" relacji, a tu zajrzałam i ....wcale nie żałuję.

Przeraził mnie tylko ten filmik na wstępie - tak, jak wczoraj sytuacja na Maderze...
andrzej29
Cromaniak
Posty: 830
Dołączył(a): 01.02.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) andrzej29 » 22.02.2010 15:11

Przyłączyłem się do czytania relacji, naprawdę super na Teneryfie chociaż filmik powiał na samym początku grozą, piękna zieleń, a te zawiłe drogi ekstra, niesamowite są rezydencje umiejscowione w skałach, piękne fotki :wink: :wink:
Pozdrawiam! :D
Racibor
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 116
Dołączył(a): 08.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Racibor » 22.02.2010 22:26

Z zainteresowaniem przeczytałem początek relacji i obejrzałem ciekawe zdjęcia ze wschodniego, zielonego krańca wyspy, tym bardziej, że tam właśnie nie dotarliśmy z braku czasu, bo trzy razy zmagaliśmy się z Teide (w tym dwa razy z obowiązującymi przepisami).
Czekam na to co (jak kiedyś napisał Kamil) tygrysy lubią najbardziej.
mama_Kapiszonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2042
Dołączył(a): 30.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) mama_Kapiszonka » 24.02.2010 09:48

Kolejna zupełnie niezimowa-cudowna-foto-relacja.

Zaczytuję się u Ciebie, Anity i innych szukajacych ciepła....

Czekam na ciąg dalszy!
nomad
Cromaniak
Posty: 656
Dołączył(a): 06.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) nomad » 24.02.2010 21:14

Witam wszystkich ponownie, przed dalszą częścią osobiste podziękowania
dla:

slapol- Wielkie dzięki za Twoją obecność, po raz kolejny odwiedzę relację "Madera-grudzień 2009", ale tym razem z wpisem ;).
Pewne klimaty zdarzeń łączą oba te miejsca, ale widoki również.
Pozdrawiam i cieszę się, że swoją super ofertę miałeś jednak wcześniej.
Za dramat innych, których dotknął-współczuję.

sroczka66-Cieszę się, że zdjęcia wywołują takie doznania w odbiorze. Dziękuję za przybycie i krótko: hey ziom(alko) ;)

andrzej29-Witam i pozdrawiam.

Racibor-Witam. Trzy razy zmagałeś się z Teide?! To mnie pocieszyłeś, bo za chwilę będę opisywał moją pierwszą próbę.
To potworny wulkan, pokonał nawet zawodowca (nie ważne jak), to profesjonalista.

mama_Kapiszonka-Cześć. Jak w piosence Sistars, również w Twoją stronę ...''wysyłam trochę ciepła...'';)

Czy słowa mogą mieć siłę przekazu?
Spróbuję jednak to przedstawić właśnie słowami.
Ostatnio edytowano 25.02.2010 20:07 przez nomad, łącznie edytowano 1 raz
nomad
Cromaniak
Posty: 656
Dołączył(a): 06.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) nomad » 24.02.2010 22:15

Nadchodzi dzień 01.02.2010, wstajemy chyba o 7 i chcemy jak najwcześniej wyruszyć do parku Teide, przed innymi z takim samym założeniem.
Wszyscy szukamy tego samego: ciszy, spokoju, samotności w pięknych miejscach, jednak populacja zapaleńców do tych oczekiwań, jest zbyt wielka do obszaru tych pięknych miejsc.
Można jednak próbować, tak więc czynimy.

Wyruszamy jak jest jeszcze ciemno, wiemy jednak, że dzień tak szybko się zaczyna wschodem słońca, niech więc powita nas już w drodze.
Poranek nie zapowiada tego co nas czeka, na pewno w deszczu nawet nie rozpocząłbym tej wyprawy, tylko zmieniłbym kolejność zwiedzanych miejsc.

W ręku jest jednak zezwolenie, więc myślę, niech mi sprzyja los i niech "immunitet marzeń" chroni nas przed złymi prognozami pogody.
Wczesny wyjazd nie pozwala przejrzeć nieba, z drugiej strony, to będzie jednak godzina jazdy z pokonaniem dużej różnicy wysokości i tak naprawdę ponad chmurami teren odkryje tajemnice.

Wskakujemy na drogę TF 51 i podążamy na Vilaflor - najwyżej położonej miejscowości w Hiszpanii (1466 m n.p.m.).
Im wyżej, tym bardziej tracę nadzieję i nastrój mi się pogarsza w tempie coraz szybciej padających kropel deszczu.
Bezchmurne niebo, o tym mogę zapomnieć, a miało być tak cudownie (padam na swoich marzycielskich wyobrażeniach w zestawieniu z rzeczywistością).

Może wyżej będzie poprawa, jest jednak jeszcze nadzieja.
Chyba tylko we mnie, Marzenka (moja żonka) widać samą jazdą w tych warunkach ma widoczny dyskomfort na twarzy.
Jeszcze o tym nie myślę, ale najwyraźniej jesteśmy pierwsi w parku, nie mijamy żadnych aut, autokarów.

Deszcz zacina coraz bardziej, a my pokonujemy kolejne zakręty i pniemy się w górę.
Oczekiwanie na nagrodę chyba zaczyna się przeradzać w wątpliwość czy aby ten wyjazd, nie jest formą ukarania przez naturę, ale za co?!
W tym momencie jesteśmy na terenie parku i nagle za kolejnego zakrętu pojawiają się...
kamienie leżące na moim pasie, omijam je i tu pojawia się myśl troski i obaw o auto - czy ubezpieczenie obejmuje zadrapania lakieru?

Kolejne zakręty podbijają stawkę o elementy szyby i dachu.
Dlaczego nie ma innych aut? jeszcze przed chwilą cieszyłem się tym faktem, a teraz to jest już zastanawiające.
Nastepny zakręt i .... nagle hamuję auto, zatrzymuję się i odpalam awaryjne.

Wodospad z pionowej skały przy drodze wali prosto w dół olbrzymią ilością wody, szokujące i piękne zarazem, woda przelewa się pod drogą i spada w przepaść po drugiej stronie.
Aparat tego chyba nie odda, kręcę urzekający widok kamerą, co chwilę spoglądając czy z wodą nie lecą kamienie (skoro tyle ich przy skraju drogi).

Dramat się potęguje, gdy w strugach deszczu 40 metrów dalej ze skał przelewa się drugi wodospad, ale ten chyba pojawił się nagle sam sobie obierając drogę.

Odstawiam kamerę i przyciskamy razem głowy do przedniej szyby (wycieraczki pracują na najszybszym biegu) widzimy jak drugi wodospad rzuca w dół masy wody, ale...
To niemożliwe ! ta woda przelewa się przez drogę, a pod drogą nie ma żadnych przelewów, ten wodospad po prostu narodził się w tym miejscu i nie ma dla niego żadnych barier, poza tymi, które chronią (jeszcze! o ile za moment woda nie wypłuka ich ze skał !) skraj drogi przed spadkiem aut w przepaść.

Nawet nie mam jak zawrócić, być może zbyt ryzykowna decyzja, ale postanawiam jednak przeskoczyć ten odcinek i jeśli za następnym zakrętem napotkam kolejne "cuda natury", to bezwzględnie zawracamy (przynajmniej tą samą , do tej pory pokonaną drogą).
Krótki moment i woda wali się częściowo na dach samochodu, a ta na drodze nie spycha nas na barierki i "dziki" wodospad mamy już za sobą.

Wszystko powoli zaczyna wymykać się spod kontroli (chyba tylko nam).
Teraz to ulewa przejmuje kontrolę nad terenem parku.
Właśnie?, gdzie są strażnicy? do tej pory nie spotkałem ani jednego.
Przecież patrolują ten teren.
Teraz chętnie spytałbym kogokolwiek o warunki w parku panujące przede mną.
Nie tak miała wyglądać ta przygoda.

Kolejne skały dają kaskady małych wodospadów, ale one ciągną się na długim odcinku wzdłuż drogi i nie są już tak groźne.

Jeżeli to jest reakcja na stres, to po spięciu w jakim jechaliśmy zaczynamy się razem śmiać (to chyba reakcja obronna).
To co nas otacza i to co jest prawdziwym zagrożeniem staramy się odwrócić na pozytywne emocje, że możemy już więcej tego nie zobaczyć, choćbyśmy powracali na Teneryfę i ze sto razy (jeśli przeżyjemy).
Marzenka uśmiecha się, ale łzy płyną jej po policzkach, najwyraźniej to zbyt wiele skrajnych emocji na ten dzień.

Miejscami jadę środkiem, jak najbardziej minimalizując zagrożenie uderzeń spadających skał, te które leżą, omijam jadąc pasem pod prąd (przed zakretami cisnąc w klakson dla ostrzeżenia jadących z przeciwka, ale nikt nie nadjeżdża).

Przed kolejnym wycięciem skalnym (po obu stronach drogi), zatrzymuję auto i razem oceniamy czy to bezpieczne miejsce, na pokonanie czy lepiej poczekanie na służby parku (a zapowiada się raczej na ratownicze).

Skały zablokowały oba pasy, można spróbować ominąć je szykaną i to po tych mniejszych, jeśli auto się przeciśnie między większymi
głazami.

Wtedy zrozumiałem jak wiele momentów tej drogi było na pograniczu zagrożenia życia, to nie jest żadna nawałnica, to jest po prostu sztorm i huragan w jednym, a my wrzuceni w ten górski kocioł żywiołów.

Cud, nagle pojawiają się światła pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka, ale przed zawaliskiem zatrzymuje się i ...
nie wierzę! z autka-taksówki wyskakuje babka w sztormiaku z zajeb.... kamerą (też w sztormiaku-pokrowcu) i kręci on live te całe bagno.

Nie ! bo skonam ! ktoś ryzykuje życie dla materiału na żywo dla tv i tutaj nawet nie dociera wóz transmisyjny! tylko taxi !!! a my jesteśmy tutaj przed nimi, w całym tym gównie !
Płaciłem za wczasy ! czy za szkołę przetrwania?! , nie jestem hardcorem.

Te warunki, które się zrodziły wzięły nas w kleszcze, teraz tylko myślimy jak się stąd bezpiecznie wydostać.
Zbliżam się w końcu do miejsca, gdzie droga TF21 prowadzi do punktów widokowych i miejsca tłumnie odwiedzanego- Los Roques, niedaleko od kolejki na sczyt wulkanu.

Podążając samotnie, nie oczekuję tłumów, to już do mnie dotarło.
Tutaj na pewnym odcinku, osunięcia skał tak nie grożą, ale napotykam nowa przeszkodę.
Woda z wyższych partii gór spływa w takiej ilości, że tworzy w każdym zagłębieniu nowe rzeki, tego chyba nie było w żadnych przewodnikach i krajobraz tych okolic, chyba nie pamięta takiej potęgi wodnego żywiołu.

Liczne strumienie przecinają drogę, którą zmierzam do serca parku, auto podskakuje na płaskiej drodze na kamieniach, które niesie woda.
Przecież niektóre zbocza są jednak oddalone kawałek od drogi, skąd te kamienie się tutaj biorą? a droga jest nawet miejsacami powyżej otaczajacego terenu.

Właśnie, miejscami, bo napotykam wartki nurt ! woda przecina drogę miejscami w poprzek (tutaj boję się czy rozbryzgująca się woda pod kołami i podwoziem nie zaleje elektroniki i nie utkniemy tutaj na dobre), czasem płynie wzdłuż po obu stronach drogi.

I w końcu...
Tak, to chyba koniec naszej podróży.
Przed nami.... nie ma drogi , czerwona woda pokrywa na kilometrowym odcinku całą jezdnię, jeśli utknęła w zagłębieniu, to jak jest głęboka? nie ma nawet odniesienia do znaków czy słupków, a sam teren nie za bardzo daje punkt odniesienia.

Za tym odcinkiem widzę już kolejkę na Teide i tam mam więcej możliwości poradzenia się innych, którędy bezpiecznie wyjechać z parku.
Trzeba jednak tam się dostać, czy po dotychczasowych mękach Seacik ponownie nas nie zawiedzie?

Wyłaniający się po około kilometrze czarny koniec drogi przynajmniej pokazuje mi kierunek, w jakim mam pokonywać czerwony bród.

Decyzja ponownie trudna, bo jesteśmy tak blisko stałego punktu straży parku, a rozsądek rodzi wątpliwości, jeśli woda nie jest głębsza na tym odcinku nie więcej niż 20-25 cm to powoli pokonam ten odcinek, jeśli...
jeśli oczywiście wcześniejszy wartki nurt nie podmył asfaltu na tyle, że w jakimś miejscu jest zapadnięty bo...
wtedy kasuję auto i na dachu czekamy na pomoc.

To będzie najdłuższy kilometr pokonany w takich obawach.
Udało się, jesteśmy ocaleni.
Dowiadujemy się, że droga na Orotawę jest przejezdna, bardziej bezpieczna, więc tam się kierujemy.

Dzisiaj Teide pokonał chętnych do stąpania po nim.
My nie poddajemy się jednak, a strażnicy obiecują, że jeśli pogoda się poprawi, to stare pozwolenie wyjątkowo będzie można wykorzystać w ciągu 2 dni o tej samej porze, bez konieczności specjalnego wyjazdu do stolicy po nowe.

Rozumieją zaistaniałą sytuację, my też.
Dobre i to, ale strata jednego dnia z przesunięcia, to jednak jest porażka.
Z drugiej strony na szali postawiliśmy dzisiaj znacznie więcej niż do nas dociera.

A przyznam się, że po powrocie do domu, gdy zobaczyłem zdjęcia i filmy innych świadków tegorocznych wydarzeń na Teneryfie, zrozumiałem, że przeżyliśmy niesamowite chwile (na długo pozostaną w naszej pamięci ), ale niebezpieczeństwa były naprawdę wielkie i bardzo blisko nas.

Teraz pisząc o tym, wyrażam to w słowach, ale to co teraz czuję z tamtego dnia, to więcej... niż tylko słowa.
Ostatnio edytowano 28.02.2010 00:02 przez nomad, łącznie edytowano 1 raz
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 24.02.2010 23:55

Przeżycia które opisujesz pozostaną na zawsze w Waszej pamięci .
Przecież takich atrakcji żadna góra Wam nie zafundowała , więc myślę , że nie powinieneś złościć się na Teide :wink:
Ludzie płacą sporą kasę za taki hardcor :wink: :roll:
Ale , ale . Jeżeli było kolejne podejście - gratuluję uporu :)

Pozdrawiam i czekam na c.d.
Piotr
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 25.02.2010 01:01

Nomad, nawiązując do Twojego wpisu pod moją relacją (dzięki!) powiem tyle - osobiście przyznaję Ci Oskara wszechczasów za scenariusz do filmu drogi, jeśli taka kategoria powstanie. Na drugim miejscu, sporo za Tobą, ex equo Konwój, Autostopowicz, Zagubiona Autostrada i La Strada. Wiem, różne bajki, ale Droga je łączy :)
Zjechałem albańskie szutry gdzie miejscowi nie wierzyli że plaskatym autkiem dam radę, parę ścian wody z nieba na górskich drogach też zaliczyłem, ale takiej rzeźni jak opisujesz to w życiu nie doświadczyłem. Widzę że najlepsze jeszcze przede mną :D Czekam co będzie dalej. Szacun dla Twojej lepszej połówki że to znosi...

nomad napisał(a):To potworny wulkan, pokonał nawet zawodowca (nie ważne jak), to profesjonalista.

Uchachałem się na dobranoc - dzięki! :lol: Wulkan zawodowcem jest i basta, trzeba się z nim liczyć. Następnym razem jak mi jeszcze będzie dane tam polecieć, jak nie zdobędę glejta to atakuję w nocy z partyzanta :D
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 25.02.2010 13:23

n napisał(a):Teraz pisząc o tym, wyrażam to w słowach, ale to co teraz czuję z tamtego dnia, to więcej... niż tylko słowa.

Z tego co piszesz to chyba nie do końca w tamtym momencie zdawaliście sobie sprawę ze stopnia zagrożenia. Ale to chyba dobrze, bo było łatwiej Wam się z tego wydostać...

n napisał(a):Aparat tego chyba nie odda,
Aparat zapewne nie, ale Twoje słowa pokazały wiele...

pozdrawiam
:D
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 25.02.2010 14:01

Uff... przeczytałem, dramatycznie, bardzo dramatycznie 8O 8O 8O :!:
Żywioł... 8O :? Szok :!:
Wychodzi na to, że mieliście ogromne szczęście :)
Czekam na cd :!:

pozdr
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 25.02.2010 16:06

Uffffff!!! Ale dreszczowiec!!! 8O 8O 8O Takiej "przyjemności" nawet najwięksi zawodowcy nie mieli. :)

nomad napisał(a):To będzie najdłuższy kilometr pokonany w takich obawach.
Udało się, jesteśmy ocaleni.
Dowiadujemy się, że droga na Orotawę jest przejezdna, bardziej bezpieczna, więc tam się kierujemy.

Dzisiaj Teide pokonał chętnych do stąpania po nim.


Pal sześć Teide. :!: Pokonacie go innym razem. Wy pokonaliście znacznie więcej. :!: :!: :!:
I odwołując się do mojego przedmówcy - wychodzi na to, że mieliście ogrooooooooooooomne szczęście. :D :D :D
I caaaaałe szczęscie! :)

Serdecznie pozdrawiam
Jola
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Hiszpania - España



cron
Teneryfa 2010-dwukrotnie pokonani przez Teide. - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone