Franz napisał(a):...
Generalnie, idea zwierząt trzymanych w zamknięciu (nawet sporym obszarowo) działa na mnie odstręczająco. Co jednak muszę przyznać, chyląc nisko głowę - masz świetne zdjęcia zarówno tych bliskich nam pokrewieństwem, jak i przeuroczych kociaków. O znakomitych zdjęciach z drugiego podejścia pod Teide nie będę się wypowiadał - pewnie nigdy podobnych nie uda mi się zrobić.
Znasz może piosenkę Georges Brassens'a "Le gorille"? Jest również śpiewana po polsku przez Zespół Reprezentacyjny i znana czasem pod tytułem "Strzeż się gory-y-y-y-la"?
Pozdrawiam,
Wojtek
Witaj Wojtek.
Tak jak Ty, większość bardziej wolałaby pochwalić mnie za zdjęcia zrobione zwierzętom w ich naturalnym środowisku (które niestety też najwyraźniej się kurczy).
Co do zdjęć z drugiego podejścia, to tylko przypadek uczestniczenia w pokazie sił natury, która wyjątkowo pokazała jedno z wielu oblicz.
Zapewniam Ciebie Wojtek, że przy Twojej częstotliwości podróżowania, jeszcze kiedyś zaskoczysz nas podobnym pokazem (oczywiście też życzę Ci tego samego efektu końcowego-przetrwania ).
Tym bardziej, że w większości zmagasz się z terenami (wszyscy wiedzą, że chodzi mi o góry), gdzie częste zmiany stanów pogody, to dla Ciebie codzienność.
I wreszcie odpowiedź na istotę Twojego pytania .
Nie znałem tej grupy, ale oczywiście posłuchałem tego kawałka (razem z Marzenką) i po tym tekście sam będę unikał tych miejsc .
Pozdrawiam i muszę przyznać, że potrafisz nieźle ostrzec takim utworem .
A teraz chwilka dla Lidii.
Witaj Lidia K już bez cytowania, ale posty tak blisko sąsiadują, że każdy ogarnie pytania i odpowiedzi.
Właśnie sprawdziłem internetową stronę wrocławskiego zoo i masz rację.
"... W drugiej połowie lat siedemdziesiątych kolekcja zwierząt wrocławskiego zoo zaliczana była do największych na świecie."
Chyba też każde zoo jest inne pod wieloma względami i trzeba by porównywać je w tych samych kategoriach (porównawczych).
Co do surykatek, to właśnie ich w Loro Park nie widziałem, bo właśnie pochowały się w swoich norkach (te przynajmniej miały wybór unikania ludzi).
Co do pingwinów, to też masz rację, one bardziej bazują (w Loro Park) na oprawie technicznej sztucznego środowiska.
Przypuszczam jednak, że agregaty i zdublowane zabezpieczenia przewidują takie zagrożenia (co bezspornie i tak jest związane z większym ryzykiem).
Co do przekazu wzrokowego, to też jest to czasem jedna z form pokazywania dominacji i uległości.
W przypadku psów, stojących na przeciw siebie i warczących, przerwanie kontaktu wzrokowego (fakt, nie zawsze) i odwrócenie głowy (co wbrew naszej logice jest odsłonięciem ''gardy'' szyi) nie powoduje dalszej agresji.
Te znaki wzrokowe (i nie tylko) czasem lepiej komunikują zwierzęta niż ludzi.
Przepraszam, uciekłem od Twoich pytań dotyczących naszego pobytu w parku.
Spędziliśmy tam przeszło 7-8 godzin (od samego otwarcia).
I znowu nie wiem na ile, to będzie miarodajne, zwłaszcza gdy pobyt nasz był w lutym.
Nie odczuliśmy tłoku, fakt, w godzinach przedpołudniowych było mniej ludzi.
Wszystkie miejsca odwiedziliśmy (nie wszystkie uwieczniłem zdjęciami) i w tych bardziej obleganych też jest jest czas na przyglądanie się i zdjęcia.
Program częstych pokazów papug, uchatek, delfinów i orek chyba dodatkowo wpływa na ciągły ruch zwiedzających i możliwość dowolnego wyboru miejsc, które nas interesują.
Na pewno to był fajny dzień, przede wszystkim inny od dotychczasowych (o innym wymiarze atrakcji).
Wybór takich miejsc (nawet na zwiedznie za granicą) każdy podejmuje indywdualnie, więc tu każdy zadecyduje sam czy warto i czy jest to zgodne z jego przekonaniami.
Pozdrawiam Lidia i dziękuję za wszelkie opinie .
Ciągniemy wspólny temat, więc i zapewne maslinka nie obrazi się, że nie cytuję wybiórczo i pozostawię ją też w doborowym towarzystwie.
Na stronie (internetowej) wrocławskiego zoo znalazłem w jednej z "ramek" informacyjnych pt. "o ogrodzie" i w rozwinięciu jej kolejnej treści pytanie "Po co komu zoo?" - każdy może sobie (po przeczytaniu) odpowiedzieć i skonfrontować swoje poglądy na ten temat.
Maslinka (i tu ten sam dylemat czy zmieniać nick brzmiący w oryginale z małej litery, gdy szacunek jest duży ).
W jakiś sposób jestem nagradzany przez Was wszystkich.
I każdy kolejny miły głos przyjmuję jak moją nobilitację.
Dziękuję maslinka bedzie jeszcze Siam Park, tam będzie też kolorowo, chociaż to było ostatnie miejsce bardziej dla ciała niż dla duchowego ukojenia.
Z drugiej strony luźniejszy dzień też nam się należał.
A sama podróż na Teneryfę nie zapowiadała aż tyle różnorodnych wspomnień.
Jak przybliży to kiedyś kogokolwiek do jego własnych wspomnień z tych samych i nowych miejsc, to kolejny cel mojej relacji też będzie spełniony.
Ja też chciałbym kiedyś dotrzeć (przynajmniej do części) do miejsc, które opisujecie, a w których nie byłem.
Jeśli relacje niosą taką wartość, że motywują i wywołują pragnienia, to jest to dobre przesłanie.
I wszystkim należą się słowa uznania.
Pozdrawiam jeszcze raz wszystkich razem i z osobna.